13. Wywiązanie z przysługi

213 16 0
                                    


Wpatrywałam się osłupiała w ciemne tęczówki Lorenza. Prawda, którą przed chwilą odkryłam zaczęła uderzać we mnie z podwójną siłą. To od początku był on. A ja niczego się nie domyśliłam. To jak bronił wtedy w gabinecie tą grupę przestępczą, już mogło dać mi coś do myślenia. Jego psychiczne zachowanie. Zaczęłam łączyć wszystkie kropki ze sobą. Wszystko składało się w całość. Stał właśnie przede mną znienawidzony przeze mnie chłopak, pod postacią BlackTimida.

- Ty..... – wyjąkałam i nawet nie mogłam określić swoich emocji. W mojej głowie panował jeden wielki busz. Od zaskoczenia, zdumienia, smutku, znużenia po super ekstremalne wkurwienie. Patrzył na mnie z cwanym uśmieszkiem wymalowanym na twarzy i kpiną widoczną w oczach. Wiedział, że ma nade mną przewagę. Że jeden jego rozkaz i zniknę z tego świata. A mogłam go wtedy dobić, kiedy niechcący poraziłam go prądem.

- Ja – odpowiedział z dumą w głosie. On naprawdę nie wstydził się tego co robił. Tu już nawet nie chodzi o same te napady, ale przetrzymywał mnie właśnie w jakiejś strasznej piwnicy i groził bronią. Nie potrafiłam zrozumieć jednego. Po co mnie ratował tyle razy. Wyciągał mnie z tarapatów, chociaż dobrze wiedział, co planuje. Przyznałam mu się wtedy w gabinecie jego ojca, że wiem wszystko na temat tajemniczych rabunków, a on sam pozwolił mi zabrać kolejne wskazówki. Jaki był w tym wszystkim sens? – Zaskoczona?

- Jak mogłeś – wydukałam z siebie słabym głosem. Wiedziałam, że nie byliśmy przyjaciółmi i wątpiłam, że kiedykolwiek dojdzie do tego, że wzajemnie się polubimy, ale moim zdaniem wypadałoby zachować jakieś resztki godności – Zawarliśmy układ. Mieliśmy nie wchodzić sobie w drogę. A ty mnie porwałeś i grozisz mi bronią – wykrzyczałam dając upust swojej złości. Lorenzo wskazał dłonią, aby mężczyzna obok mnie przestał celować pistoletem w moją głowę. Podszedł bliżej i przykucnął. Jego dłonie spoczywały na moich kolanach. W momencie moje ciało przeleciał zimny dreszcz. Czego on ode mnie chciał?

- Tak się składa kwiatuszku , że to ty pierwsza weszłaś mi w drogę – uśmiechnął się sarkastycznie, a w jego oczach mogłam ujrzeć czyste szaleństwo. Do jakiego czynu zdoła się posunąć, aby postawić na swoim? – Zagazowałaś moich ludzi, a w dodatku doniosłaś na nich na psy. Teraz siedzą w areszcie, przez ciebie. Pomimo, że byłem bardzo wkurwiony, to muszę ci przyznać, że jestem pełen podziwu. Ty sama, mała dziewczynka, konfrontująca się z piątką napastników – zaczął wolno bić brawo swoimi dłońmi. To jeszcze bardziej wzbudziło we mnie agresje.

- Wiedziałeś – wykrzyczałam mu prosto w twarz. Lorenzo nie krył rozbawienia moim stanem emocjonalnym – Od samego początku wiedziałeś, co planuje. Sam dałeś mi szanse na zabranie tych poszlak. Dałeś mi szanse na to, abym sama do tego doszła. Pomogłeś mi wtedy. Dlaczego? – próbowałam powstrzymać kolejne łzy, które cisnęły mi się do oczu. Nie mogłam zrozumieć jego motywu. Wciągnął mnie w jakąś chorą grę i bawił się mną jak szmacianą lalką. Specjalnie grał mi na nerwach. Chłopak posłał mi uśmiech pełen wielu emocji. Było w nim coś specyficznego, coś co dało mi możliwość połączenia kolejnych kropek. Szeroko otworzyłam oczy. Zrozumiałam. Lorenzo zaczął kiwać głową na znak, że dobrze się domyśliłam, jakby co najmniej czytał mi w myślach. Jednak dalej nie mogłam pojąć tylko jednej rzeczy – Zrobiłeś to specjalnie – wypowiedziałam te słowa cicho, jakbym nie chciała dopuścić prawdy do siebie – Chciałeś, abym to wszystko rozgryzła. Chciałeś, abym was wtedy zobaczyła. Dlaczego? – to była ostatnia część układanki, abym połączyła wszystko ze sobą i ujrzała całość.

- Jesteś bardzo bystra Floro – powiedział i szczerze nie ukrywał podziwu – Takich ludzi naprawdę jest mało na świecie. Do tego dochodzi spryt i wytrzymałość. I jeszcze ten kop, którym mnie znokałtowałaś – wiedziałam, że skądś kojarzę te ciemne tęczówki złodzieja – Cios był wymierzony prosto w to miejsce, które powinno. Muszę ci przyznać, że bardzo długo się po tym zbierałem – to jedyna rzecz, która jakkolwiek polepsza mi humor w tej sytuacji – Kieruje tobą determinacja i niezwykła odwaga. Założę się, że mało która nastolatka po prostu weszła by do paszczy lwa, a ty to zrobiłaś. Dlatego chciałem, abyś nas wtedy przyłapała – posłałam mu pytające spojrzenie, bo jak zaczęło do mnie wszystko dochodzić, tak teraz niczego nie rozumiałam – Chciałem cie wtedy schwytać i porwać tak jak to zrobiłem teraz. Nie przewidziałem jednak tego, że dasz pokaz takich umiejętności i nam zwiejesz, a następnie doniesiesz na policję – cmoknął pod nosem. Spojrzałam na niego przerażona. Miałam przed sobą właśnie czysty przykład socjopaty.

The night's of hunting [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz