10. Tymczasowy rozejm

252 16 1
                                    




Otworzyłam oczy. Towarzyszył mi przy tym ogromny ból i dyskomfort. Światło białych lamp raziło mnie prosto w moje gałki. Nie wiedziałam, co się wokół mnie dzieje. Próbowałam unieść się do pozycji siedzącej, ale nie dawałam rady, bo coś mnie blokowało. Próbowałam ruszyć głową, ale ją też nie mogłam wykonać żadnych ruchów. Chciałam się odezwać i spytać się, co się dzieje, ale też nie mogłam tego zrobić. Przed oczami miałam gęstą mgłę. Próbowałam sobie coś przypomnieć, ale na próżno. Wtedy usłyszałam głos w swojej głowie. Już skarbie, ja się tobą zajmę. Rachu ciachu i już zaraz będzie po wszystkim. 

Poczułam dłoń mężczyzny, który dobiera mi się do majtek. Próbowałam walczyć, ale wszystkie mięśnie odmawiały posłuszeństwa. Podniósł mnie i zaczął prowadzić w nieznanym mi kierunku. Uderzyłam się głową o futrynę. Chciałam chwycić się za czoło, ale nie mogłam. Przycisnął mnie do ściany i kierował w moją stronę, jakieś ohydne teksty. Wtedy zaczął ściągać ze mnie sukienkę, którą miałam na sobie i odsłonił moje piersi, a następnie zaczął je namiętnie całować. Potem mokrymi pocałunkami przeniósł się na moje usta. Wsadził mi w gardło głęboko język, a swoją dłonią zaczął znów zahaczać o moje majtki. Pozwalałam mu na to, bo nie miałam siły, aby wołać o pomoc. Wtedy drzwi się otworzyły.

Momentalnie ocknęłam się i podniosłam do pozycji siedzącej. Rozejrzałam się dookoła. Znajdowałam się w sali szpitalnej, a do swojego ciała miałam przyczepione dużo różnych igieł. U mojego boku spoczywała Gaja oraz Xavier, natomiast na kanapie przed moim łóżkiem siedziała Cecily z Brycem i Liamem. Posłałam wszystkim zdezorientowane spojrzenie. 

- Co się dzieje? - spytałam dalej będąc w szoku. Wtedy wszystkie pary oczu skierowały się na mnie, a w ich spojrzeniu mogłam dostrzec troskę oraz wielki smutek – Dlaczego jestem w szpitalu?

- Liam idź po doktora – nakazała moja przyjaciółka swojemu chłopakowi. Z powrotem obróciła się w moją stronę, a jej twarz wyrażała tyle emocji naraz – Flo...... tak nam przykro.

- Co się stało? - dalej nie wiedziałam, dlaczego znajduje się w sali szpitalnej w bardzo obolałym stanie – Jak się tu znalazłam?

- Nie pamiętasz nic z wczorajszego wieczoru? - spytała z przerażeniem brunetka. Pokiwałam lekko głową, bo naprawdę nie zdawałam sobie sprawy z tego, co się ze mną działo. Ostatnie wspomnienie, które przychodziło mi na myśl, było to jak wróciłam do loży z moim drinkiem – Flo..... jakiś zwyrol rozpuścił ci w drinku pigułkę gwałtu, a potem..... zamknął się z tobą w kantorku – powiedziała bezsilnym głosem, a mi momentalnie rozszerzyły się oczy. Chciało mi się również rzygać na samą myśl o tym.

- Jak to pigułkę gwałtu? - nie dowierzałam temu, co właśnie przed chwilą usłyszałam. Jak to możliwe? Kto i kiedy mógł to zrobić? - Jak mnie znaleźliście? - moje przyjaciółki posłały sobie dziwne spojrzenia. Coś skrywały i prawda miała mnie jeszcze bardziej zszokować. Gaja głośno westchnęła.

- Lorenzo wiedział, że jakiś mężczyzna cię zabrał – powiedziała cicho niebieskowłosa, jakby bała się mojej reakcji. Moje oczy rozszerzyły się jeszcze bardziej – Nie mogłaś dodzwonić się do chłopaków, więc poprosiłaś go o pomoc. Przyjechał natychmiast – czekaj, co?

- Lorenzo Rosso? - spytałam dalej nie dowierzając. Nie mieściły mi się dwie rzeczy w głowie. Pierwsza była taka, że jak mogłam w ogóle poprosić czarnowłosego o pomoc, a druga to, to że ten dupek byłby w ogóle skłonny mi tej pomocy udzielić – To musi być jakiś chory żart.

- Chciałybyśmy, żeby to był żart – powiedziała smutnym tonem Cecily – Gdyby nie on, kto wie, jak byś skończyła. To dzięki niemu cię znaleźliśmy – analizowałam słowa przyjaciółki i rozum podpowiadał mi, abym wyrzuciła tą myśl do kosza. Jak taki ktoś, jak Lorenzo Rosso, mógł mnie uratować? Z drugiej strony działało serce, które nie wiadomo z jakich przyczyn zaczynało darzyć czarnookiego jakąkolwiek sympatią. Uratował cię Flora, okaż wdzięczność.

The night's of hunting [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz