tata przyjedzie?

98 6 0
                                    

Jest godzina ósma. A ja dosłownie padnięta kieruję się do pokoju mojego syna, dzisiaj jest już poniedziałek i rzecz jasna musi iść do przedszkola.

Kiedy weszłam do pokoju nie zauważyłam jeszcze nic nadzwyczajnego. Ale kiedy zbliżyłam się do łóżka, byłam niemalże w szoku.

Davi spał z uchylonymi ustami, z lekko mokrymi włosami jeszcze z wczorajszej kąpieli. Ale zmartwiło mnie to że był cały czerwony, przybliżyłam swoją dłoń do jego czoła mając nadzieję że nie ma gorączki.

- cholera - Szepnęłam sama do siebie a później lekko szturchnełam małego Brazylijczyka. - skarbie, jak się czujesz? - Zapytałam gładząc kciukiem jego czerwony policzek.

- źle - odchrząknął.

- co cię boli? - chciałam się doinformować. Aby później dać mu leki.

- Mamuś. Połóż się obok mnie i położmy się na chwilę - Przetarł oczy. Nie miał małego łóżka dlatego uczyniłam to, położyłam się i okryłam go szczelniej kołdra.

Nie minęła chwila a ja zasnęłam.

Otworzyłam oczy i odrazu Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Godzina piętnasta.

- o boże - Spojrzałam na Daviego. Szturchnełam go lekko. Kiedy otworzył swoje oczy postanowiłam zadać to samo pytanie co rano - jak się czujesz?

- Okropnie - Jego głos się załamał.

- Wezmę cię na dół do salonu. Pooglądasz bajkę a ja w międzyczasie załatwię leki dobrze? - Skinął głową i wziął do swojej dłoni misia.

Opatuliłam go kołdra a później zeszłam z nim na dół. Przed położeniem go ułożyłam koc na dłuższej części kanapy, położyłam blondyna a następnie szczelnie okryłam go kołdra i puściłam jego ulubioną bajkę.

Otworzyłam apteczkę i dosłownie zamarłam. Były leki ale nie na gorączkę, nie tego się spodziewałam.

- cholera - Wykręciłam numer do Neymara, to jedyne wyjście. - naprawdę idiotko. Miałaś już nauczkę. Ale ja za cholerę zapomniałam o najważniejszym leku.

- halo? - Usłyszałam zmęczony głos Brazylijczyka. Obudziłam go?

- Obudziłam cię? - zapytałam.

- tak, zrobiłem sobie drzemkę. Ale mów co się stało - Mruknął po czym westchnął.

- Wiem że już raz mnie uratowałeś, mogłabyś proszę zajechać do apteki po lek na gorączkę. Za cholerę zapomniałam kupić, A Daviego coś złapało...

- spokojnie Bruna, to jest mój syn i nie powinnaś mnie o takie rzeczy prosić - Zachichotał. Usłyszałam jak wstaje z łóżka, Uśmiechnęłam się lekko. - Już jadę, do zobaczenia.

- do zobaczenia - Po tych słowach się rozłączyłam, i wróciłam do salonu aby zobaczyć stan mojego syna.

- tata zaraz przywiezie leki - Usiadłam obok niego i pogładziłam jego blond włosy.

- Tata przyjedzie? - Uśmiechnął się szeroko blondyn.

- tak - uśmiechnęłam się a następnie lekko podgłośniłam bajkę, ponieważ nie będę ukrywać że mój syn trochę mnie do niej przyzwyczaił.

Po niecałych piętnastu minutach usłyszałam pukanie do drzwi, Dlatego też wstałam i skierowałam się do przedpokoju. Otworzyłam drzwi, a ja zobaczyłam przemokniętego Neymara.

- Wejdź - zaprosiłam go ręką do środka. Wszedł i odrazu ściągnął swoje buty, ani nie nabrudzić w mieszkaniu.

Po dziesięciu minutach poszłam do salonu gdzie siedział Davi oraz Neymar. Podałam mu lek oraz sok, skrzywił się ale wszystko wziął.

Kiedy już wszystkie leki schowałam wróciłam do salonu i zajęłam miejsce obok Neymara, ponieważ ten siedział obok Daviego. A nie będę się wygłupiać i siadać na końcu kanapy.

- zasłonie rolety - Mruknęłam, wiedząc że mój syn bynajmniej teraz bardzo boi się burzy. Kiedy zasłoniłam rolety oraz zasłony poprawiłam kołdrę Mojego dziecka i uśmiechnęłam się na widok mojego syna który zasnął. Włączyłam jakiś serial i wspólnie z Neymarem zaczęliśmy go oglądać.

💋💋

Seus olhos | Neymar JrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz