Dziękuję że jesteś

83 5 0
                                    

Minęły dwa tygodnie. Dwa okrągłe tygodnie. Z Neymarem nadal to samo, oczywiście przez te dwa tygodnie byłam w domu. Okłamałam mojego syna, mówiąc że jestem zapracowana, i se wszystko mu wynagrodze. Przez ten czas Ethan był z małym, powiedział swojemu trenerowi który swoją drogą również martwił się o Neymara, że nie będzie brał udziału w treningach dopóki nie wrócę oficjalnie do domu. Z tego co gadał mi młodszy francuz, Hiszpan nie daje sobie rady bez Brazylijczyka. Nic mu nie idzie, jest cały czas wściekły i aż nie znośny.

Aktualnie jest godzina dziewiętnasta. Siedzimy w podobnym gronie w szpitalu, doliczając do naszej czwórki Achrafa oraz Presnela.

- pan Neymar się obudził - Usłyszałam. Przez chwilę myślałam że to jakiś sen, dopiero po chwili zobaczyłam lekarza który stał w wejściu z uśmiechem na twarzy - Może pani do niego wejść - kiedy dotarły do mnie jego słowa, nie myśląc dwa razy wstałam z sofy i poleciałam na korytarz.

Ale moja odwaga zniknęła kiedy pojawiłam się przed drzwiami sali. Westchnęłam i powoli chwyciłam za klamkę wchodząc do środka, spojrzałam na Brazylijczyka który akurat w tym momencie przecierał swoje oczy. Kiedy mnie zobaczył nieco się zdziwił.

Nie wytrzymałam i podleciałam w jego stronę zamykając go w swoich objęciach, ale jednocześnie uważając na jego stan organizmu.

Poczułam jak mnie obejmuje. Po chwili odsunęłam się od niego, i starłam łzy które spływały po mojej twarzy.

- usiądź - Mruknął z chrypka w głosie.

Usiadłam na białym krześle, i spojrzałam na Brazylijczyka który posłał mi jeden z swoich uśmiechów.

- Dziękuję że jesteś - Kiedy to powiedział, zachciało mi się ponownie płakać. Objął mnie, a na samym końcu pocałował w policzek.

Zachowywałam się jak jego dziewczyna. Mimo że nią nie byłam. Ten człowiek to ojciec mojego syna, i jakąś więź do niego mam. W sumie nawet sama nie spodziewała bym się że w ten sposób będę się co do niego zachowywać.

- Ile byłem w śpiączce? - Kiedy zadał to pytanie. Jego głos troszkę zmiękł, a oczy przestały wyrażać szczęście.

- Dwa tygodnie i jeden dzień - Brunet kiwnął głową. Nie był pewnie z tego zadowolony, kto by był? Ale niech się cieszy, że nie jest gorzej.

- Co z Davim? - Zapytał uważnie mnie obserwując, i czekając na moją reakcję.

- Przez te dwa tygodnie byłam w domu tylko czasem. Większość czasu spędzałam w szpitalu, ale Davi jest z Ethanem i ma się dobrze - Uśmiechnęłam się lekko, co on Odwzajemnił.

- Pytał się o mnie?

- Pytał. Powiedziałam mu że wyjechałeś, ale on tak bardzo chcę cię zobaczyć. Że chyba będę musiała powiedzieć mu prawdę - Westchnęłam, zakładając kosmyk brązowych włosów za ucho.

- chyba będziesz musiała. Również chce go zobaczyć. - Uśmiechnął się lekko. - Mogę nawet dzisiaj, kiedy tylko lekarz mnie zbada.

- Zadzwonię do Ethana. - Powiedziałam wyciągając komórkę z kieszeni.

- halo? - zobaczyłam na ekranie swojego telefonu twarz mojego brata.

- Davi śpi? - Spytałam. Brunet zaprzeczył głowa a następnie pokazał mi małego blondyna, który najprawdopodobniej oglądał bajki.

- Cześć mamo! - krzyknął machając mi swoją małą dłonią.

- Cześć słońce. Mam dla ciebie niespodziewanke - blondynowi zniknął uśmiech z twarzy a pojawiło się zaciekawienie. - ale będziesz musiał przyjechać tutaj z wujkiem - blondyn jak oszalały wyleciał z sofy. A Ethan dał kamerę spowrotem na siebie - Podeślę ci adres - Odpowiedziałam na jego pytanie które już miał zamiar zadać.

Kiedy się rozłączyłam napisałam mu adres i odłożyłam swoją komórkę. Spojrzałam na bruneta który lekko się podniósł, na co odrazu zareagowałam.

- Myślę ze nie powinieneś się podnosić - Odchrząknęłam uważnie obserwując jego ruchy.

Kiedy jego wzrok spoczął na mojej osobie. I zaczął uważnie skanować moja twarz, Spuściłam głowę na dół bo poczułam gorąc na moich policzkach.

Podniósł lekko mój podbródek. A później delikatnie pocałował.

🎀🎀
W piątek pierwszy rozdział nowej książki!!

PRZYSIĘGAM ZE PUBLIKOWAŁAM TEN ROZDZIAŁ

Seus olhos | Neymar JrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz