17. Bezpieczniki

709 30 0
                                        

Rano wstałam w przeciętnym humorze. William nadal spał. Po cichu wywlekłam się spod kołdry zakładając bluzę. Przykryłam White, udając się do kuchni. Wstawiłam wodę w czajniku na kawę, znalazłam toster. Postawiłam na tosty z awokado, czyli coś co nigdy nam się nie znudzi.

  Krzątałam się po kuchni, tańcząc w rytm muzyki z telewizora. Otworzyłam okno w międzyczasie, aby przewietrzyć cały apartament. Wróciłam do kuchni z zamiarem ułożenia talerzy na stole, zalałam nasze kawy. Oczywiście Williama w świnki, musiał go wziąć bo by zwariował. Na szczęście nie zorientował się , że jest trochę inny niż jego, który ostatnio potłukłam. 

Takie widoki to ja mogę mieć codziennie – powiedział zaspany William.

Oj michu idź przyprowadź się do porządku dziennego i wróć – odpowiedziałam dalej bujając się do rytmu muzyki.

Michu? - zapytał

Nie pasuje ci coś? - spytałam

Czemu michu? - zapytał ponownie

Jesteś ode mnie wyższy i gruby, i za każdym razem jak widzę cię zaspanego to wyglądasz jak niedźwiedź po polowaniu – powiedziałam

Po jakim polowaniu znowu – odpowiedział ziewając

Na dziwki – parsknęłam śmiechem

Co proszę – powiedział przeciągając się jak jakiś kot

Siadaj bo kawa ci wystygnie – powiedziałam idąc w stronę łazienki 

Chyba cię pojebało że będę jadł sam , wracaj tu – powiedział za mną 

Zjedz sobie z tymi dziwkami na których wczoraj byłeś – krzyknęłam zamykając drzwi. 

Kochałam go drażnić z rana, szczególnie gdy był zaspany i nie miał jeszcze stu procentowej świadomości co się do niego mówi. Jak lekko z rana się powkurwia to nic mu się przecież nie stanie. 

Gdy wróciłam do kuchni Williama już tam nie było. Na stole stała jedynie moja kawa. Nawet sprzątać umie, dumna jestem. 

Nad czym tak myślisz? - spytał wchodząc do mieszkania z balkonu.

Nad niczym – odpowiedziałam niemal od razu.

A może o kim? - zapytał. 

Raz się żyje.

Myślę o takim jednym. Próbowałam się powstrzymywać ale nie wyszło. Wciąż mam go w głowie i mam wrażenie że on ma podobnie ze mną. - powiedziałam.

William oparł dłonie po moich bokach, tym samym nachylając się. 

Ma – skwitował po sekundzie, nie odrywając a ni na chwilę wzroku od moich oczu

Co..- wydusiłam z trudem, a po chwili jego usta były na moich.

Czułam, że miękną mi nogi, a serce wali jak oszalałe. Oparłam mocniej się o szafki za mną i skupiłam się na każdym muśnięciu jego miękkich ust. Cała zesztywniałam gdy owinął palce wokół moich nadgarstków i położył je na swoim karku. Przygryzł delikatnie moją wargę, przyciskając swoje ciało do mojego. Objęłam go pewniej, wsuwając palce w jego włosy. Jęknął cicho na ten ruch a mi zakręciło się w głowie od tego dźwięku. Stał się bardziej stanowczy i pogłębił pocałunek, a ja byłam pewna że zaraz upadnę. Chwycił mnie w talii i posadził na blacie. Pchnął biodrami, znajdując tym samym miejsce między moimi nogami. Pocałunek z każdą chwilą stawał się bardziej gwałtowny. Otarłam się o niego, przez co naparł na mnie mocniej, a mi wyrwał się zduszony jęk.

William odsunął się ode mnie na chwilę nie odrywając wzroku od moich oczu.

Zwariowałem na punkcie tych ust – powiedział niskim głosem. 

Broken GameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz