22. Lustro

545 21 0
                                    

Z rana spotkałyśmy się z właścicielem posiadłości, którą jesteśmy zainteresowane. Dom był duży, na spokojnie zmieściła by się cała nasza rodzina. Najbardziej zależało nam na dużym garażu, aby wszystkie samochody mogły się tam zmieścić. Na parterze mieścił się ogromny salon połączony z kuchnią, dwie łazienki,garderoba, pokój gościnny oraz schody prowadzące do piwnicy. Natomiast na piętrze znajdowały się cztery sypialne z łazienkami i małymi garderobami. Okazało się również, że jest poddasze. Zakochałam się w tym domu od pierwszego wejrzenia, po reakcji Scarlett mogłam stwierdzić, że także pokochała ten dom.

Przeczytałyśmy dokładnie umowę, aby później nie wynikły jakieś nieporozumienia. Po czym przekazałyśmy pieniądze, właściciel był zadowolony że na święta udało mu się zarobić pieniądze. To był taki świąteczny prezent z naszej strony.

To co, musimy opić – zaśmiała się Scarlett

Wiesz, że dzisiaj jest wigilia? - spytałam

A czy my chociaż raz obchodziłyśmy ją tak jak powinnyśmy? - zapytała

No nie – parsknęłam śmiechem

Myślałaś że w tym roku będzie inaczej? Po moim trupie – powiedziała siadając w salonie

Trzeba iść po walizki – powiedziałam. - Nie będą do wieczora leżeć w samochodzie

Mój kręgosłup – powiedziała podnosząc się z kanapy. - Starość nie radość

Rozpakowywanie zajęło nam całe południe, moja sypialna znajduje się na końcu korytarza na piętrze a Scarlett wybrała sobie tą która leży naprzeciwko. Nasze marzenie z dzieciństwa właśnie się spełnia, własny dom, własne samochody, samodzielność a co najważniejsze jesteśmy w tym razem, we dwie.

Gdy zeszłam na parter, Scarlett stała na środku salonu i patrzyła na coś znajdującego się za oknem.

Na co tak patrzysz? - spytałam

Od zawsze tak bardzo o tym marzyłam..- powiedziała pół szeptem. - O tym, żebyśmy razem zamieszkały i spełniały swoje marzenia.

Udało nam się – odparłam

Choinka.. Zapomniałyśmy o choince – powiedziała. - Święta świętami, ale choinka musi być, poczekaj chwilę

Nie wiedziałam o co jej chodziło, choinka jak choinka, raz jest a raz jej nie ma. Słysząc słowo choinka przypomniała mi się chwila, gdy nasze drzewko w Nowym Orleanie zrobiło fikołka i musieliśmy jechać po nową z Williamem. Ciekawe co u niego.

Halo ziemia do Rachel – machała mi przed twarzą swoją dłonią Scarlett

Co.. - powiedziałam jakby wyrwana z transu

Cała Rachel – zaśmiała się. - Znowu uciekłaś do swojego świata beze mnie.

Przeprasza.. to było tylko jedno wspomnienie – odparłam

Na moją odpowiedź Scar pokręciła głową.

Dobra idę się ogarnąć i skocze do sklepu, zrobię jakieś zakupy – powiedziała

Kup papierosy, zapas musimy mieć – zaśmiałam się

Papierosy życie skracają – powiedziała spoglądając na mnie kątem oka

A seks wydłuża – ponownie się zaśmiała. - Zmykaj mi stąd

Piętnaście minut później już jej nie było, w biegu krzyknęła tylko, że wróci za około godzinę i mam nie rozwalić domu.

Wzięłam do ręki telefon wyszukując numeru Williama, nigdy nie przyzwyczaję się do tego że ma na imię Damien. Dla mnie już na zawsze będzie Williamem.

Broken GameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz