34. Będę czekać

421 12 1
                                    

Stałam na balkonie paląc papierosa, zastanawiałam się nad tym wszystkich. Zaczęłam łączyć niektóre fakty, niektóre obserwacje. To nie mógł być nikt z naszej paczki, kto życzyłby mnie aż tak źle. Doszłam do wniosku, że to chodzi konkretnie o mnie.

Patrzyłam się prosto w las przede mną, przed oczami mignęło mi jakieś światło. Ktoś tam był, ktoś mnie obserwował. Wyjęłam z kieszeni drugiego papierosa i zapalniczkę. Stałam oparta o ścianę jakby nigdy nic. Mój dręczyciel stoi i właśnie mnie obserwuje, a co robię ja? Stoję i przyglądam się rozwijającej się sytuacji.

Światło po raz kolejny mignęło, tym razem z innej strony. Nie był sam. Udawałam że mnie to zupełnie nie rusza, padł pierwszy strzał. Nie w moją stronę, gdzieś w lesie, zapewne ostrzegawczy. Mój telefon wydał z siebie dźwięk.

Nieznany : Ślicznie wyglądasz.

Uśmiechnęłam się pod nosem czytając tą wiadomość.

Rachel : Myślałam, że zawsze tak wyglądam.

Nieznany : To jest oczywiste blondyneczko.

Zgasiłam papierosa, po czym weszłam do pokoju. Wyjęłam z szafy czarną kurtkę i czarne kozaki za kolano. Zegar wskazywał godzinę dwudziestą dwanaście. Byłam w domu sama z Vincentem i Richardem.

Wyszłam z pokoju, zostawiając liścik na szafce dla Damiena, gdy wróci. Zeszłam po schodach i stanęłam w progu salonu.

Jadę do mamy – powiedziałam. - Wrócę rano.

Taka odstrojona? - spytał podejrzliwie ojciec.

Nie rozumiem? - udałam idiotkę. - To normalny strój.

Mhm, jedź. - odparł. - Napisz jak dojedziesz do domu.

Jak nie zapomnę – powiedziałam kierując się w stronę drzwi.

Logiczne, że „zapomnę", gdybym wysłała sms, że już jestem u mamy, ojciec od razu sprawdziłby moją lokalizację i wszystko poszłoby się jebać. Wsiadłam do swojego samochodu, wrzucając w nawigację adres domu.

Wyjechałam z posesji i kierowałam się tak jak pokazywała mapa. W lesie stał czarny mercedes, wiedziałam, że ten sukinsyn mnie obserwuje i się nie myliłam. To było jego samochód.

Wszystko rozwiązałam szybciej, niż z pomocą tych bałwanów. Namierzyłam telefon i po sprawię. Nadal nie mam pojęcia kto to jest, ale już niedługo się dowiem.

Gdy wjechałam do centrum, wyłączyłam nawigację i telefon. Zjechałam na stację benzynową, aby wszystko ogarnąć. Miałam w samochodzie trzy pistolety, jeden w schowku, drugi pod siedzeniem pasażera i trzeci w torbie na tylnym siedzeniu.

Drzwi od strony pasażera otworzyły się, a do środka wsiadła Vanessa, ubrana bardzo podobnie do mnie.

Gotowa? - spytałam.

Michael przygotował już samochody i na nas czeka – odparła.

Uśmiechnęłam się delikatnie po czym wyjechałam z terenu stacji, przejechałam obok mojego domu i ku mojemu zaskoczeniu, stał tam samochód Damiena i Xaviera.

Na całe szczęście wyłączyłam w ich samochodach kamerki, więc nic się nie nagra.

Ulice były puste, wszyscy siedzieli w domu. Dziś minął równo rok od powrotu do miasta Damiena, jego tutaj nie było przez trzy lata. Zapadł się pod ziemie, wrócił dopiero rok temu i od tego wszystko się zaczęło. Mama coś wspominała, że ktoś wrócił do miasta i musimy uważać, ale nikt nie powiedział kto.

Broken GameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz