19. Kłamstwa

583 27 2
                                        

   Resztkami własnej woli zwlekłam się z łóżka i udałam się do łazienki z zamiarem wzięcia prysznica. Szczelnie opatuliłam się szlafrokiem po czym wyszłam z pokoju. W domu panowała idealna cisza, może dlatego że była szósta rano i wszyscy jeszcze śpią. Schodząc po schodach zastanawiałam się czy mam jakiekolwiek plany na dzisiaj. Po dłuższych przemyśleniach postanowiłam znaleźć jakiś lot i wrócić do rodziców na święta.

Z głośników wybrzmiało „The Monster" od Eminem. Kochałam gotować z muzyką w tle, gdy byłam mała mama zawsze ze mną w ten sposób przygotowywała różne posiłki. Świetnie się przy tym bawiliśmy, zawsze kończyło się potłuczonym naczyniem, ale kto się tym przejmuje. Czasami nachodzi mnie myśl, aby zakończyć moje dotychczasowe życie wyjechać gdzieś daleko, zmienić dane osobowe i zacząć się bawić w najlepsze.

Przejrzałam wszystkie szafki, sprawdzając czego nam brakuje na święta. Ustaliliśmy, że dwudziestego czwartego grudnia każdy z nas wróci do rodzinnego domu spędzić ten dzień, a w drugi dzień świąt wrócimy tutaj odbyć naszą wigilię. Najbardziej obawiałam się spotkania Williama. Zniknął, wyszedł wczoraj z domu i już nie wrócił. Liam mówi, że wrócił do Włoch aby przygotować się lepiej do walki.

A ty dlaczego już nie śpisz? - usłyszałam głos Liama. - Jest wpół do siódmej, powinnaś jeszcze spać.

Jakoś spać nie mogę – odparłam wracając do pisania listy rzeczy do kupienia.

Rachi.. nie okłamuj chociaż mnie – powiedział siadając na krześle naprzeciwko mnie. - Wiem co on zrobił i nic go nie tłumaczy ale..

Liam tutaj nie ma ale, zabawił się i tyle. Szukał zastępnika Leah – powiedziałam.

Rachel powiedz prawdę, jeden jedyny raz nie kłam mnie – powiedział patrząc na mnie.

Nie chce o tym rozmawiać – podniosłam się z krzesła.

Ale ja chce – usłyszałam głos, przez który wczorajszy obiad podszedł mi do gardła.

Mnie to jebie że ty chcesz – odpowiedziałam. - Chcesz to se chciej, to nie jest koncert życzeń.

Rachel.. - chciał coś powiedzieć.

Wracaj do Leah. - powiedziałam. - A i wiesz co życzę ci żebyś przez „przypadek" nazwał ją moim imieniem.

Nie czekając na jego odpowiedź, skierowałam się na piętro. Dobre kurwa, wczoraj pieprzył się z jedną teraz przyjdzie do drugiej. Nie tym razem.

Ubrana i umalowana zeszłam na dół z zamiarem pojechania na zakupy. Schodząc ze schodów słyszałam, że wszyscy już wstali. Szkoda, że nie było ich na teatrzyku kilka godzin wcześniej, Vanessa ze śmiechu by się popłakała.

Jak miło widzieć naszą śpiącą królewnę – powiedział Paul, gdy zawitałam z progi salonu.\

Przestaniesz mnie tak kiedyś nazywać? - spytałam.

Za bardzo mi się podoba – puścił mi oczko.

Gdzie się wybierasz? - spytała Van

Do miasta, muszę zrobić zakupy – odparłam

Pojadę z tobą – powiedziała. - Daj mi chwilę, ogarnę się tylko.

Korzystając z chwili, wróciłam do pokoju. Poprawię lekko makijaż, który niestety nie wyglądał tak jak wyglądał w mojej głowie.

RACHEL! - wpadł z krzykiem Matthias

Pali się czy jaki chuj – powiedziałam patrząc na niego jak na świra.

Broken GameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz