9. YUKI JUŻ NIE MA

184 6 0
                                    

Po wjechaniu do Tokio się rozdzieliliśmy. Kira odwiozła mnie do garażu, gdzie pożegnałam się z Caspim, którego zawiozła do domu Akiego. Reszta też poodwoziła siebie nawzajem, a ja poprosiłam młodego, byśmy wymienili się numerami i napisał mi, kiedy dojedzie do domu.

Poszłam do łazienki wziąć zimny prysznic, by przyswoić fakt, że straciłam samochód. Oraz, że został on zniszczony. Jakoś nadal to do mnie nie docierało. Stałam tam chyba z piętnaście minut wpatrując się w ścianę przed sobą myśląc jednocześnie o wszystkim, jak i o niczym. Kiedy w końcu wyszłam, ekran mojego telefonu się podświetlił. Podniosłam go, by odczytać wiadomość od chłopca.

Od Caspi: Jestem już w domu.

Od Caspi: Zmuszę Aza by odzyskał twój samochód, nie bój się.

Uśmiechnęłam się pod nosem zakładając koszulkę. Pocieszała mnie myśl, że młody mnie rozumie. Fakt faktem nie powiedziałam im, czemu tak bardzo zależy mi na odzyskaniu tej maszyny. Dowiedzą się jutro.

Do Caspi: Dobranoc młody.

Od Caspi: Dobranoc.

Weszłam na górę i po drodze wyjęłam sobie oranżadę z lodówki. Nie byłam śpiąca, więc założyłam grubą bluzę i zamiast do łóżka, weszłam na dach po drabinie schowanej w szafie.

Ukryliśmy ją tam tuż po zbudowaniu mojego pokoju. Gdy tylko wystawiłam głowę na zewnątrz, moje ciało przeszyły dreszcze spowodowane podmuchem zimnego wiatru. Cieszyłam się, że założyłam coś grubszego i weszłam na samą górę.

Zamknęłam właz, po czym usiadłam na samym środku. Wyciągnęłam telefon i zrobiłam zdjęcie oświetlonego nocnymi światłami Tokio. Widziałam ten obraz już tysiące razy, lecz za każdym razem mnie zachwycał i uspokajał.

Wysłałam fotografię na grupę i jedyną osobą, która odczytała tą wiadomość był Az. Reszta musiała już spać lub być czymś zajęta.

Nie doczekałam się jednak odpowiedzi zwrotnej. Nawet nie polubił zdjęcia. Zastanawiałam się, nie jak uda mi się go przekonać do odzyskania rexa, tylko w jaki sposób to zrobi. I czy nie wyśmieje mnie gdy powiem mu, czemu potrzebuję tego samochodu.

Z resztą to nie istotne. I tak jest obojętny na wszystko, co nie dotyczy jego brata. Pewnie nawet nie zaszczyciłby mnie oceniającym spojrzeniem.

Wypiłam oranżadę do końca na kilka łyków, założyłam kaptur i położyłam się na plecach. Wpatrywałam się w prawie bezchmurne niebo upstrzone małymi, srebrnymi punkcikami.

Mimowolnie wyobraziłam sobie, że opieram się o nogi Xaviera, który bawi się moimi włosami i tłumaczy mi, co mogę poprawić na torze i co robię już dobrze. Siedzieliśmy tu prawie codziennie, nie licząc zimy gdy śnieg nam przeszkadzał.

Czasami wchodziliśmy rano, czasem w południe, a czasem w środku nocy. Zdarzały się też momenty, w których dołączała do nas jego dziewczyna. Jednak jego tam nie było. Jej także.

Leżałam sama, chociaż tylko teoretycznie. W praktyce otaczały mnie miliardy gwiazd na bezkresnym niebie, oraz miliony ludzi oraz innych stworzeń, chociaż nie było ich tuż obok. Znalazłam gwiazdę polarną, której zawsze kazał mi szukać.

Powiedział, że jeśli kiedykolwiek zostanę sama, nawet na chwilę, to mam go szukać właśnie tam. Wpatrywałam się więc w tą jedną, migoczącą kropkę na niebie i wyobrażałam sobie jego ciepły głos.

Udało mi się odnaleźć także mały, oraz wielki wóz. W mojej głowie inne gwiazdy też układały się w jakieś wzorki, chociaż nie miałam pojęcia, czy takie konstelacje w ogóle istniały. Tworzyłam własne, nowe ścieżki między nimi.

Last Race #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz