14. TU SIĘ NIE PALI

174 3 0
                                    

Rano obudziłam się dość wcześnie, więc postanowiłam jeszcze chwilę posiedzieć w swoim pokoju, bo byłam prawie pewna, że chłopaki będą jeszcze spać. Ubrałam luźną bluzkę i kolarki, a włosy związałam w kucyk. Wzięłam sobie też butelkę na wodę, słuchawki i telefon, po czym ostrożnie wysunęłam głowę zza drzwi.

Tak jak myślałam, obaj jeszcze spali. Azrel leżał na plecach z jedną ręką położoną za głową, a na jego klatce piersiowej głowę położył Caspi, bo inaczej średnio by się zmieścili. Wyglądało to uroczo niesamowicie uroczo.

Po cichu zeszłam na dół, by napełnić butelkę, wzięłam sobie banana i ostrożnie otworzyłam okno naprzeciw schodów. Często tamtędy wychodziłam, gdy nie chciało mi się otwierać bramy Inne okna były tak umiejscowione, że średnio było z dojściem do nich, a z tego w moim pokoju nie dało się wyjść.

Niestety przy renowacji nie pomyśleliśmy, by zrobić też wejście po prostu dla nas, bo brama i tak przez większość dnia była otwarta, a otwieranie jej było dość głośne.

Włożyłam sobie butelkę i telefon za gumkę spodenek, po czym przełożyłam nogi przez parapet. Stopami odnalazłam wnęki i wystające cegły, po czym ostrożnie zaczęłam schodzić. Nie było to zbyt wysoko, ale gdyby spadła, mogłabym się połamać. Ostrożnie stawiałam stopy coraz niżej podtrzymując się też dłońmi.

W pewnym momencie spudłowałam i siła szarpnięcia oderwała jedną z moich rąk od ściany. Szybko jednak poprawiłam chwyt ponownie zaczepiając się o cegłę i ostrożnie wyszukałam wnękę, którą ominęłam.

W końcu udało mi się zejść, a ostatni metr w dół zeskoczyłam na trawę pod budynkiem, otrzepałam kolana i szybko się rozgrzałam. Słońce nie było jeszcze wysoko na niebie, więc temperatura była znośna. Poprawiłam kucyk na głowie, dla pewności jeszcze raz rozciągnęłam wszystkie mięśnie i ruszyłam.

Na słuchawkach leciało Smells Like Teen Spirit, a ja biegłam gdziekolwiek, aż dobiegłam do najbliższej głównej drogi. O tej godzinie mało aut tędy jeździło, więc przebiegłam kawałek poboczem. Po około dwóch kilometrach zrobiłam sobie przerwę na napicie się, po czym zawróciłam.

Cała mokra i zmęczona ostatnie kilkadziesiąt metrów przeszłam spacerkiem. Stanęłam pod ścianą z oknem i przykucnęłam. Musiałam zrobić przerwę, zanim zacznę wchodzić na górę. Oddychałam głęboko próbując wyrównać oddech i uspokoić szybkie bicie serca.

–Val? Co ty tam robisz?– dobiegł mnie głos z góry, na co od razu podniosłam się na równe nogi i spojrzałam na otwarte okno. Wystawała z niego do połowy sylwetka Caspiego, który patrzył na mnie jednocześnie zdziwiony, jak i zmartwiony.– Nic ci nie jest? Spadłaś?

–Poszłam pobiegać– odpowiedziałam uspokajając go, po czym poprosiłam, by się odsunął. Zrobił to bez słowa protestu, a ja zaczęłam się wspinać na górę.

Z fascynacją obserwował każdy mój krok, który był niesamowicie precyzyjny. Mięśnie ramion rozbolały mnie od ciągłego podciągania, lecz w końcu złapałam się ramy okna. Podciągnęłam się, a następnie przerzuciłam ostrożnie nogi uważając przy tym, by nie wyrżnąć do tyłu. W końcu postawiłam stopy na podłodze, po czym zamknęłam okno.

Caspi był już ubrany w te ciuchy co wczoraj, tak samo jak Az, który siedział teraz na kanapie. Przed nim, na stoliku stały trzy talerze, na których leżały kanapki z dżemem.

–Nie wiedzieliśmy gdzie jesteś, więc zrobiliśmy śniadanie!– powiedział dumny z siebie chłopiec.– Nie jesteś zła? Az mówił, że możesz być...

–Oczywiście, że nie jestem zła. To urocze.– Uśmiechnęłam się i zmierzwiłam mu dłonią włosy, na co wyszczerzył się jeszcze szerzej.

Poszłam za nim do stolika, po czym wzięłam sobie poduszkę i usiadłam na podłodze, bo tak było mi wygodniej, a oni siedzieli naprzeciwko na kanapie. Oprócz kanapek zrobili jeszcze herbatę, co było naprawdę mega kochane z ich strony.

Last Race #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz