10. NO CHYBA GO COŚ BOLI

173 4 0
                                    

–Czyli...Chcesz je ukraść?– upewniłam się po tym, jak chyba już trzeci raz wytłumaczył mi plan krok po kroku. Niestety pokiwał głową potwierdzając moje obawy.

–Można to tak nazwać– stwierdził.– Ale ja bym to bardziej nazwał... odzyskaniem swojej własności. Lub zabraniem sobie z powrotem pożyczonej zabawki. Chociaż nadal nie wiem, czemu ci tak na tym zależy– dodał, gdy zobaczył nutę strachu i niepewności na mojej twarzy.

–To samochód mojego kuzyna– powiedziałam cicho i chłodno, bo nie lubiłam o tym mówić.– Dostałam go w spadku po jego śmierci. Rozumiesz? Nie mogę go stracić– dodałam twardo i czułam jak głos mi się łamał a oczy zachodziły łzami.

O nie. Nie będę płakać, nie przy nim. Zamrugałam kilkukrotnie by się ich pozbyć, jednak gdy przeniosłam na niego wzrok zauważyłam na jego twarzy cień współczucia. Szybko jednak został zastąpiony wolą walki, co bardziej mi się podobało.

–W takim razie nie mamy wyjścia. Wchodzisz w to?– Wyciągnął do mnie rękę, a ja spojrzałam na nią uważnie, jakby miał w tym znajdować się jakiś haczyk i po chwili ją uścisnęłam.

Niezbyt podobał mi się ten pomysł, głównie przez to, że będę musiała sama spędzić z nim czas, ale nie miałam innej opcji do wyboru. W końcu jedną z nagród za wyścig oprócz mojego samochodu była też randka ze mną.

–Mhm. Tak w ogóle– dodałam, bo zaczęła mnie zastanawiać jedna kwestia.– Skąd tyle o nim wiesz?

Odwrócił ode mnie wzrok i na chwilę zapadła cisza. Spojrzałam na niego wyczekująco, aż w końcu wrócił spojrzeniem do mnie.

–Może, ale tylko może udało mi się znaleźć gdzie mieszka i pojechałem w nocy ocenić sytuację. Kluczyki obczaiłem jeszcze wczoraj podczas wyścigu, a po tym, jak bardzo się przystawiał do losowych dziewczyn wywnioskowałem, że jest singlem. No i przecież jedną z jego nagród i tak miała być randka z tobą– powiedział niepewnie, jakbym miała go za to zdzielić w twarz, jednak ja się tylko uśmiechnęłam.

Cieszyło mnie, że tak bardzo się w to zaangażował i chciał mi pomóc.

–Czego się cieszysz? Casper mnie zmusił, a dla niego zrobię wszystko– odparł, a cały czar prysł, przez co przewróciłam oczami.

Był sobie miły Azrel. A potem się dziwi czemu ludzie za nim nie przepadają. Westchnęłam i ruszyłam do drzwi by dołączyć do reszty. Gdy chwyciłam za klamkę, poczułam za sobą jego ciepło i po chwili przywarł torsem do moich pleców.

Moje serce zaczęło bić szybciej a ja z całych sił modliłam się, by tego nie zauważył. Czemu moje ciało tak zareagowało? Moje oddechy stały się płytkie i szybkie, gdy oparł dłoń o drzwi nade mną i obniżył usta na wysokość mojego ucha.

–Pasuje ci ten kolor. Wyglądasz w nim zacnie– szepnął mi prosto do ucha a jego oddech owionął moją szyję, na co cała zesztywniałam.

Byłam pewna, że kącik jego ust delikatnie powędrował w górę, a ja odwróciłam głowę tylko po to, by rzucić mu mordercze spojrzenie. On jedynie wyprostował się i wymijając mnie wyszedł z pokoju. Zamknęłam na chwilę oczy by się uspokoić, po czym także dołączyłam do reszty.

Zacnie? On sobie ze mną pogrywał czy co?

Przeczesałam dłonią włosy i usiadłam na kanapie obok szatyna, który od razu oparł głowę na moim ramieniu. Przetworzyłam w głowie jeszcze raz plan Aza. Miałam się umówić z tym oblechem. Tragedia, ale nie miałam innego wyjścia, jak to zrobić.

–Daj mi jego insta czy co tam masz– odezwałam się do niego, a po chwili na wiadomościach w tej aplikacji pokazała mi się jego nazwa. Reszta spojrzała na mnie zdziwiona, nie wiedząc o co mi chodzi. –Realizuje jego jakże genialny plan. Więcej wiedzieć nie musicie– zwróciłam się do nich nie chcąc o tym mówić, a Caspi zaglądał mi do telefonu wciąż się o mnie opierając.

Last Race #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz