37. ZDERZENIE Z RZECZYWISTOŚCIĄ

121 3 0
                                    


–To jak, jedziemy?– spytałam gdy wszyscy oddali już klucze do pokoi, zjedli śniadanie i teraz staliśmy z torbami przed samochodami.– Az ma cztery miejsca, Aki cztery, a Isagi dwa. Podejrzewam, że nasz Romeo jedzie ze swoją Juliet, więc wy możecie już iść– zwróciłam się do Isagiego.

Chłopak skinął tylko głową, po czym podszedł do fioletowego samochodu siostry i włożył torby do bagażnika. Nie wsiedli jeszcze, tylko stanęli z boku i czekali na nasze decyzje. Zostałam do podziału ja, Kira i młody.

–Ja jadę z Akim– powiedziała od razu dziewczyna z uniesionymi w obronnym geście rękoma, po czym odeszła na bok by stanąć za plecami przyjaciela.

–Młody, pojedziesz z bratem?– spytałam chłopca, a ten założył ręce na klatkę piersiową i już widziałam, że szykuje się debata.

–Jeśli też z nami pojedziesz. No proszę, będzie fajnie– dodał już opuszczając ręce i patrząc na mnie błagalnie, na co rozbawiona pokręciłam głową opuszczając ją delikatnie.

–Dobra, pojadę z wami. Czyli ustalone– podsumowałam uśmiechając się do Azrela, by zobaczyć jego reakcję, a on jedynie wziął swój bagaż i odwrócił się do swojego auta.– Tylko mi go nie rozwalcie!– krzyknęłam jeszcze do Aki'ego, który wystawił tylko kciuk w górę.

Wpakowaliśmy wszystko do bagażnika, po czym chłopiec odsunął fotel do przodu i wcisnął się na siedzenia z tyłu. Wywnioskowałam, że ja mam usiąść z przodu, więc odsunęłam i wyprostowałam go z powrotem, a następnie usiadłam koło Aza.

Jechaliśmy jako drudzy, bo kierował nami Aki i z początku było dość spokojnie bo miałam wrażenie, że brunet wciąż nie chciał się na mnie otworzyć. No, może kiedyś. Po chwili jednak chłopiec poprosił mnie, żebym wyjęła ze schowka przed sobą płytę. Podobno miała tam być tylko jedna, więc nie miałam mieć problemu ze znalezieniem jej.

Tak też było, a gdy tylko ją wyciągnęłam moją uwagę przyciągnęło zdjęcie, które włożyli w miejsce okładki plastikowego opakowania. Przedstawiało ono ich, wraz z dwoma dziewczynami. Jedną starszą, a drugą w wieku młodego. Podejrzewałam, że były to Valentina i Estie.

Caspi siedział wtedy na ramionach Azrela, który śmiał się z czegoś razem z kuzynką stojącą obok a mała, ruda dziewczynka patrzyła do góry na swojego przyjaciela, który jej stamtąd machał.

Zdjęcie to było niesamowicie urocze, jednak nie patrzyłam na nie zbyt długo, bo już nawet po tych paru sekundach czułam na dłoniach świerzbiący wzrok starszego z braci. Otworzyłam więc pudełko, wyjęłam płytę i włożyłam ją do odtwarzacza.

–Mogę?– spytałam jeszcze wskazując na karteczkę z listą utworów zgranych z drugiej strony zdjęcia.

Nie spytałam nikogo konkretnego, ale Az pokiwał głową, dzięki czemu na spokojnie mogłam sobie zobaczyć, co będzie leciało. Było tam dużo hiszpańskiej i amerykańskiej czy tam angielskiej muzyki.

Niektóre utwory były spokojniejsze, inne bardziej wybuchowe, a od jeszcze niektórych mogły wybuchnąć bębenki uszne. Ku mojemu zdziwieniu znalazło się tam też kilka japońskich piosenek.

–Pobrałem jeszcze kilka przed przyjazdem– powiedział chłopiec, który musiał zauważyć moje zdziwienie.

Pierwszej piosenki nie znałam więc śpiewał tylko młody a ja go słuchałam, ale przy drugiej od razu się odpaliłam i zaczęliśmy śpiewać razem. Po około pół godziny darcia mordy udało nam się przekonać Aza żeby z nami zaśpiewał, więc w ten sposób jego samochód zmienił się w kameralną imprezkę.

Last Race #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz