Obudziły mnie ptaki których piski były dzisiaj wyjątkowo nie do zniesienia. Otworzyłam drzwi balkonowe i postawiłam bose stopy na zimnych płytkach, przez co momentalnie przeszły mnie ciarki. Jako samica alfa którą byłam odczuwałam wszystko inaczej niż zwykły człowiek, wycie syren policyjnych także usłyszałam cztery razy głośniej, warknęłam zdenerwowana i wróciłam do pomieszczenia.
Dzisiaj był mój pierwszy dzień w nowej szkole. Niestety słyszałam same złe rzeczy o tej okolicy, między innymi że są w tym terenie dwie watahy które jeszcze nie mają swojej samicy alfa. Także postanowiłam się ukrywać, podeszłam do lustra stojącego obok mojego dwuosobowego łóżka i założyłam brązowe soczewki które miały zamaskować moje srebrne tęczówki. Gdy skończyłam swoje przygotowania zbiegłam na parter czując aromatyczny zapach steków.
-Witaj kochanie, jak ci się spało?-Zapytałam moja matka i podała mi talerz pełen przysmaków.
-Fatalnie-Westchnęłam i zaczęłam posiłek. Mama była jedyną osobą której mogłam całkowicie zaufać, tylko ona wiedziała o mojej prawdziwej naturze i pomagała mi jak tylko mogła. Co prawda nie zawsze wychodziło jej to najlepiej ale nie miałam do niej żalu.
-Powodzenia w nowej szkole!-Krzyknęła za mną kiedy wychodziłam. Druga liceum to kolejny krok ku dorosłości i nie mam zamiaru spóźnić się już na pierwszą lekcje. Budynek w którym miałam spędzić następny rok był przeciętny, wyczułam jednak zapach obcych wilków a to nie wróżyło nic dobrego. Ledwo przekroczyłam próg a już napotkałam ciekawskie spojrzenia. Nie zwróciłam na to uwagi i pewnie szłam przed siebie. Usiadłam na drewnianej ławeczce i czekałam na dzwonek. Jednak mój wzrok padł na pewną grupkę która siedziała nie daleko mnie. Zwróciłam uwagę, że jeden chłopak był inny od nich. Stał prosto z lekkim uśmiechem czasami udzielając krótkich odpowiedzi swoim towarzyszą. W pewnym momencie jego wzrok padł na mnie. Zauważyłam kolor jego oczu który tak jak moje był srebrny. Zaczął iść w moim kierunku. Jakaś dziewczyna krzyknęła na niego na co odwrócił się do niej, co dało mi szansę by zwiać.
---
Siedziałam w swoim pokoju myśląc o srebrnych tęczówkach chłopaka. Czy on mógł mnie rozpoznać? To pytanie nie dawało mi spać. Postanowiłam iść pobiegać. Szybko i zwinnie wyskoczyłam przez okno po czym rzuciłam się do biegu, przy tym zmieniając się w białego wilka. Moje oczy doskonale widziały w ciemności więc o to nie musiałam się martwić. Biegłam w głąb lasu nasłuchując każdych drobnych ruchów które miały by mi dać znak do ucieczki. Nie słysząc nic takiego dalej zagłębiałam się w ciemny las. W pewnym momencie zatrzymałam się i położyłam na ziemi aby odpocząć. Wilgotne liście łaskotały moje łapki, za to księżyc odbijał się w moich oczach. Tak piękny był kiedy był gdy świecił na niebie, nie mogłam się powstrzymać, usiadłam i zawyłam do niego mając nadzieje że odstąpi mi choć odrobiny swego blasku. To był jednak błąd. Usłyszałam odgłosy wycia i wilków biegnących w moją stronę. Futro zjeżyło mi się ma plecach ale kiedy chciałam się zerwać do ucieczki było już za późno. Przede mną stał czarny wilk warczący i grzebiący łapą w ziemi. Po chwili dołączyła do niego także jego wataha. Spojrzałam mu w oczy na co momentalnie przestał warczeć i patrzył na mnie zdziwiony. Wiedział już że tu jestem. Nie wiedział jednak kim jestem.
Zbliżyłam się do niego warcząc i szykując do ataku, wiedziałam że zwierzęta boją się mnie więc mogłam liczyć na szacunek. Jednak on stał nie wzruszony. Podjęłam konkretną decyzję. Skoczyłam nad nim i popędziłam w stronę domu. Nie biegł za mną jednak wiedziałam co oznaczało jego wycie gdy uciekałam. On nie da za wygraną.
---
Tydzień w szkole minął spokojnie, watahy którą poznałam nie spotkałam ani razu. Wiedziałam że to dziwne ale się nie skarżyłam. W piątek wieczorem wróciłam do siebie a matka oznajmiła, że będziemy mieli gości. Nie lubiłam się stroić ale postanowiłam ten jeden raz popracować nad swoim wyglądem.
Założyłam czarne rurki i białą bluzkę w serduszka. Blond włosy rozczesałam a oczy podkreśliłam kredką i tuszem. Nie założyłam soczewek bo sądziłam że nie ma po co. Kiedy byłam gotowa otworzyłam laptopa sprawdzając co ciekawego działo się przez ostatnie kilka dni. Nie minęło piętnaście minut a usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam więc otworzyć, mój uśmiech zniknął w mgnieniu oka kiedy za progiem zobaczyłam alfę. Stał przede mną z dziwnym błyskiem w oczach. Trzasnęłam drzwiami nie dają mu wejść jednak moja "kochana" mamusia oburzona wpuściła chłopaka.
-Sonia to jest Aaron-Uśmiechnęła się do mnie-Bardzo miły chłopak, nie dawno poznałam jego mamę kiedy zwiedzałam okolicę i wyobraź sobie powiedziała, że jej syn chętnie pokaże ci jak się tutaj żyje. Prawda?
-Oczywiście-Chłopak uśmiechnął się zadziornie i zbliżył do mnie
-Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnicie-Kobieta klasnęła w dłonie z szerokim uśmiechem-No a teraz zmykać na górę i żebym was tu nie widziała.
Weszliśmy do mojego pokoju a kiedy zamknęłam drzwi Aaron popchnął mnie na ścianę warcząc.
-A więc to ty-Powiedział jakby do siebie-Wszędzie wyczuje ten zapach...-Zamruczał i zaciągnął się zapachem moich włosów.
-Czego. Chcesz. Ode. Mnie?-Wycedziłam na co on się zaśmiał
-Od ciebie nie chcę niczego. Ja po prostu chcę ciebie-Powiedział a mnie zamurowało. Pocałował skórę na moim obojczyku na co od razu się ocknęłam, zaczęłam warczeć ukazując przy tym swoje kły
-Odejdź-Warknęłam ale on dalej stał nie wzruszony. Jednak po chwili zmienił strategię.
-Zobaczymy się nie długo.- Warknął a w jego oczach zobaczyłam blask. Chwilę później już go nie było a ja jeszcze długo patrzyłam w otwarte okno przez które wyskoczył. Czując dziwną pustkę...
Przepraszam wszystkich za niedogodności ale ucięło mi rozdział :( przy okazji zmieniłam imię Arka na Aarona dzięki za uwagę i jeszcze raz przepraszam :D do zobaczyska XD
CZYTASZ
Zagubiona Alfa
WerewolfSiema! Jestem Sonia... I jestem wilkołakiem. No co? Nie wierzysz? Pewnie teraz myślisz, że zwariowałam, ale wcale tak nie jest. Nasza rasa ma wiele tradycji. Na przykład dorosłe samice alfy są sprzedawane do watahy innego wilkołaka. To troche pokrę...