Część 12

8.6K 658 30
                                    

Obudziły mnie piski ptaków które najwyraźniej wracały pijane z jakiejś wielkiej imprezy.

Tak.... to właśnie jest moje rozumowanie, ale co poradzić? Podniosłam się z chłodnej trawy i rozglądałam po lesie.

Byłam w postaci wilka a to że nie wzięłam ze sobą żadnych ubrań uniemożliwiło mi powrót do zwykłej postaci.

Postanowiłam że wybiorę się do miasta. Wiedziałam, że to głupi pomysł ale nie obchodziło mnie to? Ruszyłam kamienną ścieżką po drodze pijąc trochę wody ze strumyka.

Biegłam bez chwili wytchnienia do póki nie zauważyłam w oddali dachów bloków. Obejrzałam się ostatni raz za siebie i wbiegłam na chodnik.

Mijałam Nastolatków i dorosłych idących ze swoimi dziećmi.

Zazdrościłam im normalnego życia. Zdarzało się, że przechodząc obok maluchów usłyszałam słowa "O! Patrz mamo piesek" Wywracałam oczami i szłam dalej.

Po jakimś czasie zatrzymałam się przy salonie piękności. Zawsze siadałam obok by popatrzeć jak zwinne ręce kosmetyczek uwijały się przy twarzy i dłoniach odwiedzających.

Patrząc w okno sklepu nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.

---

-Sonia?-Ktoś szturchał mnie w ramie-Kochanie obudź się!-Rozpoznałam głoś swojej matki i zerwałam się na równe nogi warcząc-Tak się cieszę, że tu jesteś. Słoneczko nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam

Nie zmieniałam nastawienia ale ona sobie z tego nic nie robiła. Taka właśnie była. Nie ważne jak bardzo chciałam ją zezłościć to mi nie wychodziło.

-Chodź ze mną musisz kogoś poznać-Rodzicielka ruszyła do przodu a ja powoli dreptałam za nią.

Szum samochodów i śmiechy ludzi przechodzących obok nas bardzo mnie denerwowały. Więc bardzo się ucieszyłam gdy dotarłyśmy do "domu".

Natychmiast ruszyłam do swojego pokoju by coś na siebie włożyć.

Jakież było moje zdziwienie gdy drzwi były uchylone. Zaglądnęłam do środka i to co zobaczyłam spowodowało, że wpadłam w furię.

Na MOIM łóżku jak gdyby nigdy nic leżała sobie szczuplutka blondynka słuchając muzyki.

Zbiegłam na dół i rzuciłam się do wyjścia

-Kochanie to nie tak jak myślisz! Choć tutaj to porozmawiamy!-Krzyczała za mną rodzicielka ale ja już jej nie słuchałam.

---

Po cichu wślizgnęłam się do willi Aarona. Nie chciałam by ktoś mnie usłyszał lecz to mi chyba nie wyszło.

-Sonia!?-Krzyknął zdumiony alfa-Jak mogłaś nic mi nie powiedzieć o tym, że gdzieś wychodzisz? Wiesz jak się martwiłem?

-Umm przepraszam-Wyminęłam go i wpadłam do swojego pokoju

-Iskierka choć do mnie!-Zawołałam mojego kociaka ale nie podszedł-Aaron chodź tu szybko!-Krzyknęłam na chłopaka który błyskawicznie znalazł się obok mnie.

-Co się dzieje?-Zapytał rozglądając się uważnie po pokoju

-Iskierka-Usiadłam na łóżku załamana-Nie ma jej-Zaczęłam skomleć

-I tym się przejmujesz?-Prychnął rozbawiony

-Tak! Wiedz, że jeśli to twoja sprawka to pożałujesz-Warknęłam i zaczęłam szukać kotka.

Aaron wyszedł z pokoju mamrocząc coś pod nosem a ja kontynuowałam.

Po pewnym czasie zeszłam do łazienki by wziąźć prysznic. Jakież było moje zdumienie gdy w koncie zauważyłam śpiącą małą kuleczkę.

-Cześć kochanie-Szepnęłam i wzięłam kotka na ręce. Ruszyłam do pokoju gdzie położyłam go na łóżku.

Leżałam patrząc jak zwierze liże łapki i przeciąga się na białej pościeli. Nagle do pokoju wszedł Mark.

-Mam twoją zgubę-warknął podając mi czarnego kociaka

-Ale ja już znalazłam iskierkę.

Chłopak patrzył na mnie jak na idiotkę i wyszedł trzaskając drzwiami pozostawiając kociaka w moich dłoniach.

Leżałam myśląc jak coś takiego mogło się zdarzyć. W między czasie wymyśliłam imię dla małego brzdąca. Tak, Czarek idealnie opisuje jego gęstą i puszystą sierść.

Otworzyłam szeroko szafę i włożyłam do niej duży drewniany koszyk wyłożony puszystymi ręcznikami na których siedziały kotki.

Gdy skończyłam, wyczerpana udałam się do łazienki by w końcu wziąść prysznic.

Ciepła woda i moje ciało to idealne połączenie. Minęło ponad pół godziny za nim zdecydowałam się wyjść.

Naciągnęłam swoją piżamę i umyłam zęby. Po chwili wyszłam z łazienki. Moje stopy zetknęły się z ostrym dywanem którym był wyłożony korytarz.

Jęknęłam niezadowolona i pobiegłam do swojego pokoju.

Przy drzwiach czekał na mnie Aaron szczerząc się jak głupi.

-Czy coś się stało?-Zapytałam otwierając drzwi

-Znalazłem coś co chyba należy do ciebie-Popatrzyłam na niego pytająco ale po chwili wybuchnęłam śmiechem gdy zobaczyłam rudego kotka którego trzymał w dłoniach.

-Co cię tak bawi?-Zapytał zszokowany.

Nie mogłam wydusić słowa przez moje napady śmiechu więc tylko wskazałam mu ręką że ma iść za mną.

Kiedy doszliśmy do szafy zaczęłam śmiać się jeszcze głośniej widząc jego zszokowaną minę.

-O nie! Ty sobie ze mnie jaja robisz prawda?-Chwycił się za głowę i opadł na łóżko.

-Możemy je zatrzymać?-Z chichotem zwróciłam się do niego-Proszę-Zrobiłam maślane oczka i czekałam na reakcję chłopaka.

-Pewnie...-Odpowiedział

-Naprawdę?-Zapytałam szczęśliwa

-No przecież.-Zrobił dziwną minę-O! A ja mam pomysł!

Popatrzyłam na niego pytająco

-Od razu schronisko dla kotów założymy. Co ty na to?-Zapytał z sarkazmem a ja zrobiłam nadąsaną minę.

-Ale ja ich nie oddam! Jak je wyrzucisz to od razu wyrzuć i mnie!-Wzięłam kotki w dłonie i przytuliłam do twarzy.

-Przemyślę to-Warknął chłopak przewracając oczami.

-A wracając do Zoo...-Zaczęłam ale alfa nie pozwolił mi skończyć

-Sonia...-Jęknął niezadowolony a ja odpuściłam widząc, że nie ma ochoty na moje humorki położyłam się na łóżku i zasnęłam.


Hej? Tiaaa minęły 4 dni odkąd dodałam poprzedni rozdział. Bardzo się cieszę, że chcecie czytać to coś i zostawiacie komentarze <3 Nie mam za bardzo nic do przekazania ale to się niedługo zmieni :D do zobaczyska kochani!!!

Zagubiona AlfaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz