Część 20

6.9K 534 15
                                    

Idę przed siebie. Mam zamiar wrócić do niego zanim będzie za późno. Zanim on zniknie z mojego życia.

Walę w drzwi do willi.

Jestem cała mokra i zmarznięta.

Na dworze szaleje burza a deszcz przemoczył mnie do suchej nitki.

Drzwi otwiera mi Aaron który gdy mnie widzi jest w szoku, ale po chwili otrząsa się i przytula moje zmarznięte ciało. Przeszywa mnie dreszcz który wbrew pozorom wcale nie jest przyjemny

-Sonia! Myślałem że uciekłaś, jak dobrze, że już jesteś-Wyszeptał i pociągnął moją dłoń do środka.

Przez cały czas mnie przytulał ale nie odezwałam się ani słowem.

Weszłam z nim do mojego pokoju i wyciągnęłam z szafy suche ubrania. Skinieniem głowy pokazałam mu aby wyszedł.

Zaśmiał się łobuziersko i obrócił do mnie tyłem.

Zrezygnowana przebrałam się najpierw upewniając się, że nie podgląda i położyłam się na łóżku wtulając się w miękką poduszkę. Po chwili poczułam, że obok materac ugina się a chłopak kładzie się na przeciwko.

-Musisz kogoś poznać-Mówi a z jego miny wnioskuje, że wcale się z tego nie cieszy -Myślę, że jak zrobimy to wcześniej to będzie lepiej i dla mnie i dla ciebie.

Skinęłam głową na znak zgody i powoli wstałam z łóżka. Nie mam pojęcia o co chodzi ale wcale nie uśmiecha mi się wstawać z tej ciepłej pościeli.

Zeszliśmy na dół do jadalni gdzie przy stole tyłem do nas siedziała, dziewczyna.

-Hej, Saro. Poznaj Sonię, jest twoją alfą.-Powiedział szorstko Aaron do siedzącej tam dziewczyny.

Odwróciła się tak jakby chciała udowodnić jaka to ona jest niesamowita. Kiedy na nią spojrzałam przeżyłam szok. To ta sama osóbka która była w domu mojej matki... W moim domu!

-Hej misiaczku!-Odezwała się przesłodzonym głosem, po czym spojrzała na mnie pogardliwym spojrzeniem-Nie masz dobrego gustu ale cóż...

Aaron warknął na nią ale po chwili się uspokoił. Uśmiechnęłam się do nich sztucznie i zaczęłam się odsuwać aby jak najszybciej zwiać.

-Gdzie twój brat?-Zapytał a ktoś za nami odchrząknął.

-Hej-Za nami stał istny bóg. Ciało jak u modela i niesamowita opalenizna tylko krzyczały do mnie aby go dotknąć-Hej maleńka, jestem Rafe-Uiechnął się do mnie zadziornie na co przygryzłam wargę.

-Ona jest moja!-Nagle Aaron stanął przede mną i pokazał chłopakowi kły.

-Nie jest oznaczona-Powiedział lekceważąco chłopak-więc równie dobrze ja mogę tak powiedzieć-Prychnął rozbawiony-A nawet nie wiesz co bym z nią zrobił gdybyśmy zostali sami-Powiedział do niego ciszej ale ja i tak wszystko usłyszałam przez co mimowolnie głośno wciągnęłam powietrze.

Chłopacy od razu spojrzeli na mnie. Aaron najwyraźniej był zły ale w oczach Rafe było widać podniecenie.

Wzruszyłam na nich ramionami. Nie zdolna do jakich kol wiek słów.

-Jesteś betą?-Zapytałam po dłuższym zastanowienie, bo nie mogłam się skupić patrząc w jego głębokie czekoladowe oczy.

-Ałć. Ranisz-Westchnął-Jestem alfą czystej krwi... A z tego co wiem to ty też-Mruknął przy moim uchu a ja wzdrygnęłam się przez to jak szybko znalazł się obok mnie.

Zagubiona AlfaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz