Część 14

8.2K 594 29
                                    

-Szlak!

Obudził mnie krzyk alfy który najwyraźniej coś rozbił bo jego słowom towarzyszył odgłos tłuczonego szkła.

Przeciągnęłam się by rozruszać swoje mięśnie i usiadłam na materacu ziewając.

Postanowiłam, że nie będę kładła się z powrotem spać tylko pójdę sprawdzić co robi chłopak.

-Dzień dobry-Uśmiechnęłam się lekko i usiadłam na krześle przy stoliku.

-Cześć-Odwzajemnił uśmiech i wrócił do zbierania potłuczonego wazonu.

-Co na śniadanie?-Oparłam głowę na ręce i znów ziewnęłam.

-To teraz mam robić za twojego kucharza tak?-Zaśmiał się i pokazał mi język.

-Mhm-Mruknęłam i zaczęłam zabawę fioletowym obrusem.

Po krótkiej chwili przede mną wylądował talerz z omletem

-Smacznego-Powiedział i nachylił się nade mną wskazując palcem swój policzek.

Mimo tego, że chciał buziaka pstryknęłam go palcem i zajęłam się jedzeniem.

-Dobre i to-Wzruszył ramionami. Zawahał się na chwilę ale dodał-Dzisiaj ich poznasz...

-Kogo?-Zapytałam zdziwiona

-Twoje stado-Zacisnął szczękę co było bardzo widoczne.

Nie dopytywałam bo nie chciałam go drażnić.

-Wychodzę przed dom-Wstałam i odniosłam talerz do zlewu

Alfa skinął głową a sam ułożył się na kanapie.

Otworzyłam drzwi frontowe i postawiłam bose stopy na trawie. Położyłam się na niej i patrzyłam na piękne i czyste niebo.

Nie wiedziałam ile czasu minęło ale dołączył do mnie Aaron.

-Oni już tu są-Zacisnął pięśći

Zanim zdążyłam zapytać o kogo mu chodzi zauważyłam dwa motory pędzące w naszą stronę.

-Bliźniacy-Szepnął i wstał patrząc przed siebie.

Zaciekawiona patrzyłam ja zatrzymują się tuż przed nami. Twarze zasłaniały kaski. Jednak kiedy je zdjęli aż otworzyłam buzię ze zdumienia.

Pierwszy brunet, o całkowicie czarnych oczach. Jego umięśnione ręce pokrywały tatuaże a niesforne loki opadały na twarz.

Natomiast drugi był kompletnym przeciwieństwem. Blond grzywka i niebieskie oczy w których można się utopić. Na wardze mały kolczyk ale nic poza tym.

Patrzyłam na nic jak zahipnotyzowana i zignorowałam groźne spojrzenie Aarona.

-Sylvian-Zaśmiał się blondyn i wyciągnął do mnie dłoń którą chwyciłam.

-Patric-Brunet uśmiechnął się ukazując swoje piękne białe kły.

-J...Jestem Sonia-Wydusiłam i skupiłam uwagę na tym aby się nie przewrócić.

-Lee nie ma z wami?-Zapytał Aaron, przy ty mocno zaciskając szczękę.

-Dołączy później, ma jakąś sprawę czy coś. Została ze swoim chłopakiem w domu-Patric poruszył znacząco brwiami na co się zaśmiałam.

-Wchodzimy do środka?-Zapytałam

-Zróbmy ognisko!-Krzyknął Sylvian niczym pięcioletni chłopiec co wyglądało uroczo-Idę po drewno-Uśmiechnął się szeroko i skierował do lasu.

-To może ja skoczę po jakieś jedzenie?-Ruszyłam do kuchni a alfa poszedł ze mną.

-Co o nich myślisz?-Zapytał po chwili milczenia

-Są przystojni, pociągający i...-Nie skończyłam widząc rozdrażnienie malujące się w oczach chłopaka.

Zabrałam talerz z mięsem i usiadłam przy stercie suchych patyków które próbowano właśnie rozpalić.

Po jakimś czasie gdy ogień już płonął dosiadła się do mnie wysoka blondynka.

-Cześć jestem Lee-Uśmiechnęła się i podała mi rękę.

Blond włosy i zielone oczy. Twarz miała usianą drobnymi piegami.

Rozmawiałyśmy chwilkę a potem jeden z chłopców wpadł na pomysł abyśmy zagrali w butelkę.

Nie miałam najlepszego zdania o tej zabawie ale też nie protestowałam.

Zacisnęłam wargi gdy Lee zakręciła butelką. Toczyła się aż w końcu gwint został skierowany na Patrica. Uśmiechnęłam się do niego pocieszająco a dziewczyna zaczęła mówić

-Pytanie czy wyzwanie?-Wyszczerzyła się jak głupia. 

-Pytanie-Chłopak wzruszył ramionami i uniusł wysoko brwi

-Hmm... Ile miałeś dziewczyn?-Zadała pytanie z determinacją i podała wilkowi butelkę

-Sam nie wiem... Ale na pewno ponad dziesięć-Odpowiedział zamyślając się na chwilkę.

Butelka kręciła się cały czas. Po pewnym czasie w ramach wyzwania Lee i Sylvian poszli sami do lasu a my graliśmy dalej we troje.

-Sonia-Patric uśmiechnął się zadziornie-Pytanie czy wyzwanie?

-Wyzwanie-Powiedziałam pewna swego.

-Skocz z Aaronem z tamtej skały do jeziora-Zaśmiał się podnosząc wysoko prawą brew dając nam znać, że nie żartuje-Ja idę cię położyć bo padam z nóg.

Popatrzyłam przerażona na klif który wznosił się bardzo wysoko ale koniec w końcu ruszyłam w jego stronę. Alfa poszedł za mną klnąc pod nosem.

Gdy dotarliśmy na szczyt oniemiałam z wrażenia.

Księżyc odbijał się w tafli wody a ogromny las otaczał ją dookoła. Wszystko błyszczało. Muzyka którą tworzyły małe zwierzęta i wiatr rozniosła się wszędzie.

-Wiesz, że nie musisz tego robić prawda?-Zapytał zmartwiony

Uśmiechnęłam się lekceważąco. Po chwili wahania chwyciłam go za dłoń i pociągnęłam w dół.

Czułam jakbym leciała. Nie puściłam jednak Aarona nawet wtedy gdy z wielkim pluskiem wpadliśmy do wody.

Gdy wynurzyliśmy się z wody zaczęłam się śmiać

-Ja chcę jeszcze raz!-Krzyknęłam

Alfa tylko pokręcił głową ale po chwili śmiał się razem ze mną.


---Od autorki---

1- Hej kochani :D chcę wam podziękować bo poprosiłam was o okładkę na moją książkę i dostałam aż... 0! Haha (żadne zaskoczenie :D) nie będę jednak cofać tej prośby bo możecie przysyłać je cały czas. Pocztę sprawdzam co 2 dni. Email podawałam w poprzednim rozdziale :3


2-Rozdział nie ma jakiegoś większego sensu ale chciałam żebyście poznali watahę :D bo to jeszcze się przyda.


3-Nie zapominam o żadnej postaci którą stworzyłam! Każda na pewno pojawi się przynajmniej 3 razy! (Nie chodzi mi o wiewiórki które przypadkiem Sonia spotka w lesie XD)

I to by było na tyle! Dzięki, że jesteście ze mną <3


Zagubiona AlfaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz