Rozdział 27

55 5 2
                                    


Pov. Polska

Obudziłem się, a właściwie obudził mnie Filemon bawiący się głośno moim kubeczkiem który jakimś cudem jeszcze się nie stłukł.

Zjadłem szybkie śniadanie i wykonałem rutynowe czynności. Tym razem wychodząc z domu upewniłem się że kot nie wszedł mi do tornistra.

Kiedy byłem już w szkole usiadłem na korytarzu. Byłem dużo za wcześnie i nikogo oprócz mnie nie było.

-Hejka Polska! - krzyknął do mnie nagle Ukraina zza rogu korytarza i podbiegł do mnie. Spojrzałem na niego z zaskoczeniem. W rękach trzymał podejrzany materiał.

-To dla ciebie - podał mi koszulkę z długim rękawem i z dziurami z tyłu niestety to jest to co myślę. - Bardzo się starałem podczas robienia tego. Wziąłem też pod uwagę twoje skrzydła. Przymierz od razu.

- Nie chcę być nieuprzejmy czy coś ale... Straciłeś tylko swój czas - powiedziałem. - Mogę to przymierzyć jak ci tak bardzo zależy.

Zdjąłem koszulkę noszoną wcześniej i odwiązałem zabandażowane skrzydła. Co ciekawe poczułem się nawet lepiej niż dotychczas oczywiście fizycznie, nie ważne co zawsze będą moją piętą Achillesową. Włożyłem nowe ubranie. Idealnie leżało a nawet zapewniało komfort skrzydeł w taki sposób że mógłbym może nawet na nich latać.

- I jak? Dobrze leży? - zapytał. Nic nie odpowiedziałem, z radością patrzyłem na swoje skrzydła, ostatni raz nosiłem ubranie tego typu kiedy byłem małym dzieckiem. Rozłożyłem skrzydła i poruszałem nimi trochę. Bolały ale niczego nie żałuję.

- Rozumiem że ci się podobają - powiedział z radością.

- O czym jest mowa? - zapytał nas ktoś z tyłu.

- Hej Czechy, obczaj nowy outfit Polski - powiedział z radością Ukraina. No tak, nie przewidziałem że skoro jesteśmy na szkolnym korytarzu każdy może nas zobaczyć.

- Zajebiście wyglądasz - pochwalił Czech i się uśmiechnął. - Nie wiedziałem że masz skrzydła.

Wtedy podszedł do mnie i wyciągnął rękę żeby pewnie ich dotknąć jednak odsunąłem się i starałem się schować skrzydła, jednak one same już przy takiej wolności nie chciały się tak łatwo. Boję się o to że znowu ktoś będzie chciał coś im zrobić nie mogę drugi raz do czegoś takiego dopuścić.

- Sorki - rzekł ze skruchą Czechy i zabrał rękę do siebie. To jest typ człowieka z którym byłbym w stanie żyć w sumie, wie kiedy dać spokój wcześniej nie sprawiał takiego wrażenia ale to widać.

Założyłem bluzę, ale nie zawiązałem bandaży, mam nadzieję że nie widać jakichś wystających piór, nie jestem gotowy żeby pokazać się tak światu. Czechy spojrzał mi w oczy, zestresowany odwróciłem wzrok, czemu taka reakcja nagle z mojej strony. Chłopak posłał do mnie ciepły uśmiech, a potem odszedł gdzieś, zapewne do swojej grupki tej jednej z wielu. Śledziłem go wzrokiem jeszcze przez chwilę aż nie zniknął za rogiem.

-Widzisz nie jest tak źle. Mówiłem ci że nie masz się czego wstydzić. Te skrzydła to raczej powód do dumy - powiedział do mnie Ukraina i poklepał mnie po ramieniu.

- A, no tak... - odparłem niezbyt go słuchając.

- O co chodzi, co taki nieobecny?

- O ten tramwaj co nie chodzi - odpowiedziałem opryskliwie i uśmiechnąłem się do niego. Uśmiechnąłem się? Co się ze mną dzieje? Excuse me what the fuck?

***

Pov. Niemcy

-Hejka, ładny dzisiaj dzień - przywitałem się z całą prawie już klasą siedzącą na korytarzu.

- Hej Ger - przywitał się Dania i dał mi kuksańca.

Uśmiechnąłem się do niego i poszedłem do Polski. Wpatrywał się w okno, postanowiłem go trochę zaskoczyć. Zaszedłem go od tyłu i nagle chwyciłem jego ramiona.

-Hej Polen - przywitałem się a on podskoczył i spojrzał na mnie gniewnie. - Co taki zamyślony co?

- Wcale nie - wtedy jego wzrok skierował się na kogoś za nami a chłopak się zakłopotał.

Coś jest na rzeczy. Potem zadzwonił dzwonek na lekcje i poszliśmy do sali.

- Dzień dobry - przywitała się z nami nauczycielka, no tak teraz geografia dzisiaj też tak jak w poniedziałek zaczynamy tym okropnym przedmiotem.

- DziEń dObRY - każdy odpowiedział po swojemu przez co był to dosłownie taki niedorobiony kanon (tak to się nazywało??? Nie wiem) Pani sprawdziła listę obecności zadając swoje ulubione pytanie:

- Czy ktoś z państwa chciałby mi dzisiaj zgłosić nieprzygotowanie? - nikt się nie odezwał, to wcale nie dlatego że jesteśmy przygotowani czy coś po prostu często tych nieprzygotowań już nie mamy bądź liczymy na szczęście. - Czy w takim ktoś chciałby może odpowiadać albo pisać kartkóweczkę? Nie... To wyciągamy karteczki i piszemy, zaraz podyktuję pytania proszę mnie i siebie zachwycić.

Mam przejebane. Niezapowiedziana kartkówka najgorsze co może spotkać człowieka. Na szczęście pytania były łatwe przynajmniej zdaniem naszej pani, liczę na dwa jakimś cudem. Po oddaniu zaczęliśmy lekcję.

- Mam nadzieję Polsko że twój kot tym razem nam ni przeszkodzi - powiedziała nauczycielka, bardzo często odwołuje się do wydarzeń z przeszłości.

- Też mam taką nadzieję - odpowiedział. Dalej była lekcja, mi się trochę nudziło więc uznałem że genialnym pomysłem będzie wyciągnięcie telefonu. Na tiktoku włączył mi się filmik z rzeczami które musisz zrobić ze swoim chłopakiem lub dziewczyną, na myśl od razu przyszedł mi Polen, jedna z propozycji wygląda bardzo ciekawie będę musiał to z nim zrobić jeszcze dzisiaj.

- Niemcy, korzystasz z telefonu? - zapytała nagle pani.

- Nie! - odparłem nerwowo.

- A jak jest naprawdę?

- Korzystałem...

- Nie można było tak od razu?

- To przez temperaturę - wytłumaczyłem się.

- To prawda jest 9 stopni na dworze musi być ci ciężko, wybaczysz mi że muszę przetrzymywać cię na tej lekcji - powiedziała pani. Osłupiałem, to ona mnie przeprasza?

- Nic się nie stało, proszę kontynuować - odpowiedziałem zakłopotany ale nie korzystałem już z telefonu, miałem nowy cel: przemyśleć jak namówić Polskę na to żeby do mnie przyszedł.

_______________________________________________________________________________

Coraz częściej mam wrażenie że ze mną jest coś nie tak pisząc te różne dziwne akcje które się w tej książce zdarzyły bądź wydarzą...

-Osoba24

26.02.2024

Za Chiny nie będziemy przyjaciółmi! *Countryhumans*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz