Rozdział 50

46 4 0
                                    


Pov. Polska

Tak oto dotrwaliśmy do końca stycznia i początku ferii zimowych. Miałem przyjechać do mojej rodzinki ale okazało się że moje szanowne rodzeństwo jedzie na jakiś wyjazd taki jakby weekendowy, a że dało się jeszcze zapisać to również z nimi jadę. To chyba nawet lepsze niż gdybym miał tam siedzieć na tym swoim zadupiu. Stałem sobie na przystanku autobusowym gdzie miała odbyć się zbiórka. Na razie byłem tylko ja, moje rodzeństwo i jakieś inne dzieciaki w podobnym do nas wieku. Byłem umówiony że siedzę z Litwą, więc powinno być dobrze. To miał być jakiś wyjazd na narty i inne atrakcje tego typu. Palce zdążyły mi już całkowicie przemarznąć. Patrzyłem w dal, wszędzie była hipnotyzująca biel. Nagle moim oczom ukazał się pewien człowiek z germańskiej rodziny. Nie, spokojnie nie Niemcy.

- Szwajcaria? - nie dowiedziałem własnym oczom. Podszedłem do niego. Nie wiem czemu ale coś mnie do niego ciągnęło (nie miłość taka jak do Czech oczywiście).

- Polen, miło cię widzieć - przywitał się ze mną i podaliśmy sobie ręce. - Masz strasznie zimne łapki. Chcesz rękawiczki, mam jedne zapasowe.

- Nie, naprawdę nie musisz się fatygować - nie przeszkadzało mi to że jest mi zimno.

- Ale ty urosłeś, naprawdę bardzo to widać - powiedział radośnie Szwajcaria.

- Serio tak uważasz? - zapytałem. Oczywiście zrobiło mi się miło, on jest perfekcyjny. Wie co do kogo powiedzieć.

- Natürlich - odpowiedział. - I do tego twój głos wydoroślał. - Nagle podszedł do nas Węgry, Litwa sobie z kimś rozmawiała.

- Czekaj, pamiętam ciebie. Poznaliśmy się na imprezie na Halloween. Sz... szw... Szwecja! - próbował sobie przypomnieć. Mój brat nie ma talentu do zapamiętywania imion.

- Szwajcaria ale było blisko - uśmiechnął się do niego.

- Właśnie, no to widzę że rozmawiasz z moim braciszkiem, wy się jakoś wcześniej...? - Węgry wyglądał na trochę zagubionego.

- Tutaj to było przypadkiem, odpowiedz mi. Czy Polska często choruje, a jak tak to na co? Jaką ma wtedy temperaturę? Jakie bierze substancje? Jaki jest odczyn jego śliny? W jakich warunkach podejmuje się leczenia? - zasypał Węgra pytaniami nasz znajomy.

- Nie mam pojęcia - odparł.

- O co z tym chodzi? Co to w ogóle za pytania? - wkurzyłem się. Po co mu taka wiedza.

- Entschuldigung Polen. Po prostu miałem taką lekarską ciekawość. Chciałem po prostu dowiedzieć się czy dobrze postanowiłem nie dając ci rękawiczek - wytłumaczył. Jeśli to jest prawda to ja go podziwiam że miał w ogóle psyche się zapytać.

- Naprawdę te rękawiczki to podrzędny temat - przekonywałem go.

- Zdrowie moich podopiecznych jest dla mnie priorytetowe - powiedział Szwajcaria, on jest chyba jakimś maniakiem pielęgniarstwa.

- Super, nie martw się. Umiem o siebie zadbać - odparłem, jego oczy cały czas się we mnie wpatrywały. Chciałem zapytać Węgra co o tym sądzi ale on zdążył gdzieś wyparować. Szwajcar uśmiechnął się i rzucił przelotnie.

- Liczę na to Poluś - po tych słowach odszedł w stronę autokaru, który już podjechał. Prawie bym go przegapił, dogoniłem go i wbiegłem do pojazdu, wszyscy byli już na miejscach.

- Pamiętasz że siedzimy razem? - zapytałem Litwy gdy do niej podszedłem, po chwili w oczy rzuciła mi się inna dziewczyna (nie będzie żadnego shipu wykluczone i tak już jest tego masa dop. aut).

- No tak, ehh... Po prostu okazało się że Łotwa jednak jedzie i bardzo mnie błagała żebyśmy razem siedziały. Wybacz braciszku - powiedziała mi siostra. Poczułem się trochę oszukany, przykro mi się zrobiło. - Nie gniewasz się, prawda?

- Nie, nie ma sprawy wszystko w porządku - mimo tego że wcale tak nie było i tak to powiedziałem. W końcu to tylko miejsce. Poszedłem wzdłuż autokaru szukając kogoś kto siedzi sam. Spojrzałem na jedno z ostatnich siedzeń. Co robił tutaj Niemcy? Siedział sobie spokojnie, nostalgicznie wpatrując się w szybę. To był jeden z tych niewielu razy gdy był w takim nastroju. Rysował coś na zaparowanym oknie. Chyba nie mam wyboru, usiadłem na wolnym miejscu obok niego. Nawet mnie nie zauważył, delikatnie dotknąłem jego ramienia. Wzdrygnął się i odwrócił.

- O! To mój ulubiony kolega - zaczął typowym dla siebie tonem, jednak wyczuwałem w nim nutkę zmęczenia. - Sorry, dzisiaj nie mam siły.

- Wcale mi to nie przeszkadza - na moje usta wdarł się lekki uśmiech. Chłopak go odwzajemnił i po chwili znowu odwrócił z powrotem głowę. Autokar jechał od dobrych 20 minut a my nie odzywaliśmy się w ogóle do siebie. Ja słuchałem sobie muzyki na moich słuchawkach. Patrzyłem się przy tym na swoje nogi i próbowałem skupić się na tekście piosenki. Ostatecznie nawet nie wiem czego słuchałem, w mojej głowie przewijały się myśli związane z Czechem. Ciekawe co teraz robi, ciekawe czy też o mnie myśli. Nagle poczułem ciężar na swojej głowie. Niemcy oparł się o mnie bez jakiegokolwiek ostrzeżenia. Skierowałem swój wzrok na niego. Miał zamknięte oczy ale nie spał. Odwróciłem wzrok. Chłopak chwycił moją rękę i trzymał ją bardzo mocno. Nie stawiałem oporu, chyba nikt z nas nie miał dzisiaj na nic siły.

***

Pov. Niemcy

Wreszcie dojechaliśmy na miejsce. Spojrzałem na siedzącego obok mnie Polskę. Chłopak słodko sobie spał, postanowiłem go obudzić. Całą podróż rozmyślałem nad tym co zdarzyło się przed tym jak znalazłem się w autokarze. Kiedy ojciec dowoził mnie i Austrię na miejsce zbiórki pokłóciliśmy się o straszną głupotę. Przypadkiem wymsknęło mi się że Austria ma chłopaka i że to w sumie ze względu na niego tam jedziemy. Ja nie wiem dlaczego dałem się na to namówić, teraz przynajmniej wiem że będę miał Polena. Mój brat mnie nienawidzi a ojciec ma dosyć bo przeze mnie się wkurzył. Tak naprawdę to się nie wkurzył bo zawsze kiedy tak jest to on mówi : "Wy mnie jeszcze wkurzonego nie widzieliście." Wracając do teraźniejszości, delikatnie pacnąłem Polskę po głowie. Początkowo nie chciał się obudzić. Mruczał coś niewyraźnie. W końcu szturchnąłem go mocno. Otworzył natychmiast swoje duże oczy i patrzył na mnie pretensjonalnie.

- Jesteśmy już na miejscu, raczej wątpię że chcesz tu zostać - powiedziałem do niego. Polska milczał, potem wstał i wziął swoją kurtkę oraz plecak. Razem wyszliśmy z pojazdu. Wszyscy stali w dwuszeregu przed autokarem. Ustawiliśmy się na końcu i zostaliśmy przeliczeni.

- Możemy zacząć od takiego oficjalnego powitania - powiedział dorosły mężczyzna, który wcześniej nas liczył - Przez następne trzy dni cieszyć będziemy się urokami gór. Będziecie mogli uprawiać sporty zimowe i będzie wycieczka. Teraz idźcie do domków, są sześcioosobowe dwa dla dziewcząt i dwa dla chłopców.

Dopiero teraz zauważyłem że jest nas bardzo mało jakby nie patrzeć. Niestety muszę być z Austrią w jednym pokoju, przecież on nie da mi żyć. Wzięliśmy swoje bagaże i weszliśmy do drewnianych domków. Były tam tylko trzy łóżka dwupiętrowe i jakaś szafka. Jeść mieliśmy na stołówce, łazienka też jest jedna dla wszystkich. Ja oczywiście zająłem miejsce na górze, Polska pode mną. Na łóżku obok dolne miejsce zajął Szwajcaria i na górze jego znajomy Włochy. Łóżko trochę oddalone od naszych należało do mojego brata i brata Polski. Oni pewnie i tak będą spać razem. Kiedy się trochę ogarnęliśmy poszliśmy na kolację. Po kolacji umyliśmy zęby i położyliśmy się do spania. Nie mogłem zasnąć czyli nic nowego. Węgry zszedł z górnego łóżka i wpakował się do mojego brata, a nie mówiłem. Niewiele byłem w stanie zobaczyć ale wiem że Austria przytulił swojego chłopaka, później udało mi się zasnąć. Chciałbym przytulić Polskę.

________________________________________________________________________________

Chyba nie macie mi za złe takiej długiej przerwy hehe. Nie no, postaram się wstawiać częściej te rozdziały.

- Osoba24

02.05.2024

Za Chiny nie będziemy przyjaciółmi! *Countryhumans*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz