Rozdział 17

99 6 12
                                    


*Dzień spotkania*

Pov. Niemcy

- Czy dobrze wyglądam? - spytał się Austria. Uczesał swoje kudły to już jakaś zmiana.

- Moim zdaniem nie jest źle jakby wydaje mi się że on raczej nie będzie się tak odstawiał w końcu przyjechał tu do siostry - powiedziałem obojętnie

- Do brata - poprawił mnie.

- Jeden pies, wychodzimy? - spytałem.

- No wychodzimy - odparł.

- Gdzie wychodzicie - spytał krasnolud Lichtenstein.

- Idziemy spotkać się z chłopakiem Austrii tym wiesz z telefonu - odpowiedziałem.

- Chcę iść z wami! - wykrzyknął mój młodszy brat.

- My jesteśmy już takie stare dziadki będziemy gadać o polityce i samych nudnych rzeczach będziesz się nudził - powiedział Austria nerwowo spoglądając co chwila w telefon. - I to nie jest mój chłopak!

- Spokojnie ja jestem tolerancyjny, nie miałbym problemu jak to się mawia: "Jak się kochają, to chuj z nimi" - odparłem uspokajając go.

Austria przewrócił tylko oczami i otworzył drzwi.

- To co zabieracie mnie? - zapytał Liechtenstein.

- Nie może następnym razem wiesz - powiedziałem mu w miarę uprzejmie.

- Reksio! Chodź na spacer! - zawołał naszego psa Liechtenstein. - Zabieram Reksia.

- No dobra to my już schodzimy - powiedział Austria i pociągnął mnie za rękę w dół schodów wykorzystując chwilę nieuwagi naszego najmłodszego brata zajętego zapinaniem smyczy. Po chwili byliśmy na klatce schodowej bo mieszkaliśmy dość nisko. Wybiegliśmy na dwór i pomknęliśmy w kierunku parku.

Nie wiedzieliśmy jak bardzo do przodu jesteśmy przed Lichtensteinem ale woleliśmy zachować bezpieczną odległość.

Spojrzeliśmy za siebie, naszego małego gnoma nie było w pobliżu więc zwolniliśmy.

Po jakimś czasie doszliśmy do miejsca docelowego w parku i tam spotkaliśmy umówionego gościa w znanym mi towarzystwie.

- Cześć - powiedział do nas nieznajomy i spojrzał na swojego towarzysza: Polskę.

- Cześć ty jesteś Brajan 69? - spytał się Austria.

- No, a ty to Kremówka ? - zapytał "Brajan 69". Zarówno ja jak i Polen patrzyliśmy się na nich jakby gadali jakimś obcym językiem.

- Zgadza się, tak naprawdę nazywam się Austria, a to mój młodszy braciszek Niemcy, strasznie nalegał żeby ze mną iść tutaj - powiedział mój brat. Już ja sobie z nim pogadam, jak tak o mnie mówi.

- Ja mam na imię Węgry a to też jest mój młodszy braciszek Polska, uroczy prawda? - powiedział Węgier. Mina Polena bezcenna dosłownie jakby mówił "kurwa nie mam 5 lat".

- O tak, ale słodkie dziecko - powiedział rozczulony a potem zwrócił się do mnie. - On chyba chodzi do twojej klasy, dobrze kojarzę?

- No chodzi - odparłem rozbawiony i ledwo powstrzymywałem śmiech.

- To wy się znacie w takim razie? - spytał nieco zdezorientowany Węgier.

- No, niestety ale się znamy - powiedział zażenowany Polen. Acha super.

- Ale ten świat jest mały, no to co, podwójna randka? - spytał się Węgry.

- Puknij się w łeb - powiedział Poluś i trzepnął swojego brata w głowę.

Za Chiny nie będziemy przyjaciółmi! *Countryhumans*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz