Rozdział 42

49 5 0
                                    


Pov. Polska

Obudziłem się na tapczanie obok kominka, opatulony byłem w ciepłą grubą kołdrę i miałem na sobie wełniany gryzący sweter. Spojrzałem na zegarek na ścianie. Była 6:20, nie miałem siły się ruszyć.

-Obudziłeś się już - powiedział nagle mój tata stojąc za mną. - Mamy ważny temat do omówienia.

- Słucham - odparłem.

- Zacznę od tego że doszły mnie słuchy że nie dbasz o siebie, że rzadko jesz i bardzo często płaczesz w samotności - powiedział poważnie ale jednocześnie słychać było w tym głosie troskę. - Ja się tylko o ciebie martwię, tak? Jeśli masz jakiś problem zawsze możesz o tym ze mną porozmawiać. Koledzy dokuczają ci w szkole? Nie starcza ci pieniędzy? No nie wiem.

- Nie, nic z tych rzeczy. Wszyscy są bardzo mili, mam dużo znajomych - zacząłem się szybko tłumaczyć - Czasem mam po prostu gorszy dzień, tak jak każdy.

- Grabisz sobie mój drogi, ale nie będę cię już zmuszał. Tylko chcę żebyś pamiętał że nie jesteś sam.

- Mhm.

- Druga sprawa, od dzisiaj daję ci szlaban na wychodzenie samemu z domu, szlaban trwa od teraz do twojego wyjazdu, zrozumiano? - powiedział surowo i pogroził mi palcem. - Możesz wychodzić kiedy chcesz i z kim chcesz ale nigdy sam. Jeśli ktoś chce z tobą wyjść musi się najpierw u mnie zameldować.

- Ale...

- I żadnego ale. Wczoraj wybiegłeś z domu, nikomu nic nie powiedziałeś, nie założyłeś nawet kurtki, znaleźliśmy cię wczoraj całego przemarzniętego. Co ty sobą reprezentujesz takim zachowaniem?

- Ale...

- Jeszcze nie skończyłem. Ja rozumiem że to twoje życie i możesz robić co chcesz ale ja nie chcę cię stracić. Mam nadzieję że czegoś się nauczysz, bo to było bardzo nieodpowiedzialne. Czasami zastanawiam się czy to ty czy Litwa jesteście najmłodszym z rodzeństwa. Jakim cudem pozwoliłem ci w ogóle pojechać do tamtego miasta i zamieszkać praktycznie samemu. Bardzo się na tobie zawiodłem - jego słowa sprawiły że zebrało się we mnie poczucie winy. Spuściłem głowę z zażenowania. - Zaraz robię śniadanie, masz zejść wszystko co ci przygotuję, zrozumiano?

- Tak - powiedziałem od niechcenia i przewróciłem oczami.

- Dziękuję synku - powiedział w ogóle nie rozgniewany moim tonem i wyszedł z pokoju zostawiając mnie samego. Leżałem wpatrując się w sufit, moje myśli nawiedzał Czechy. Teraz pewnie mnie znienawidzi. Wszystko przez germana. Co za debil ze mnie, jestem beznadziejny. Nagle usłyszałem odgłos z Messengera. Wziąłem telefon i zobaczyłem że napisał do mnie Czechy. No to przejebane, boję się odczytać. Ale trzeba.

Czech: Hej, jeśli to co zrobiłeś przedwczoraj było szczere to chciałbym to z tobą przegadać

Czech: Wybacz że dopiero teraz o tym piszę po prostu nie wiedziałem co robić

Poland: Nie szkodzi, wybacz mi to się więcej nie powtórzy

Czech: Nie frasuj się tym tak, to nic takiego. Prawdę mówiąc bardzo podziwiam twoją odwagę

Poland: Ale...?

Czech: Pogadajmy o tym później

Poland: Jeśli mnie nie chcesz możesz tu od razu napisać, nie będę miał do ciebie o to żalu.

Czech: Potrzebuję czasu

Poland: Spoko, poczekam.

Rzuciłem telefon, który uszedł cało dzięki temu że spadł na kołdrę. Po co ja się w ogóle wychylałem? Teraz znowu będzie mi smutno, to jest raczej niemożliwe żeby chciał ze mną być. Mam ujemne IQ, zdechnę w samotności. Nagle z mojego telefonu wydobył się dźwięk dzwonka. To Czechy dzwonił, odebrałem i czekałem na coś z jego strony. Milczał przez chwilę jakby zastanawiał się co powiedzieć.

Za Chiny nie będziemy przyjaciółmi! *Countryhumans*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz