Rozdział 35

61 5 0
                                    



Ciąg dalszy nastąpił...

-Gramy w mafię? - zapytał ktoś, a wszyscy się zgodzili. Usiedliśmy w kółku ja byłem owinięty ciepłym kocykiem którego część ukradł mi Ukraina.

- Kurde nie masz swojego? - zapytałem zaskoczony jego czynem.

- Nie mam ale nawet jakbym miał wolałbym twój - powiedział i przytulił się do mnie, wzruszyłem ramionami i westchnąłem.

- Hotel zasypia - zarządził Czechy. Wybraliśmy opcję gry w hotelu zamiast w mieście żeby było ciekawiej, polega to na tym samym tylko że jesteśmy zamknięci w hotelu, w którym jest również mafia. Po wybraniu postaci mafia zaczęła zaczęła zabijać.

- Dzisiejszego poranka do pokoju weszła sprzątaczka żeby wymienić pościel i znalazła martwe ciało Słowacji w łazience zginął od uderzenia tępym narzędziem, musisz opuścić grę. Kim byłeś?

- Zwyczajnym obywatelem - powiedział Słowacja i oddalił się trochę od miejsca gry żeby się nie mieszało.

- Składam postulat, że Korea Północna jest mafią! - oskarżył go Ukraina i wskazał na niego palcem przy czym uderzył mnie ręką w głowę.

- W jaki sposób to uzasadnisz? - zapytał zaskoczony tym oskarżeniem Korea.

- Bo źle ci z oczu patrzy - powiedział z wrogością i oboje zaczęli walkę na spojrzenia, Ukraina przegrał ale raczej nie miało to większego znaczenia.

- Ja zgadzam się z Ukrainą, widziałem mojego brata jak szedł z karabinem maszynowym w dłoni - poparł Ukraińca Korea Południowa.

- Zgłaszam sprzeciw! - krzyknął Serbia. - przypomnę że Słowacja zmarł od uderzenia tępym narzędziem, nawet jeśli szedł z karabinem na pewno nie wykorzystał go do zabicia Słowacji.

- No właśnie, a moim zdaniem to Ukraina jest mafią, bo bardzo szybko się odezwał żeby nikt go nie podejrzewał! - powiedział Korea Północna.

- To jest niemożliwe, podaję Polskę na świadka że cały czas spałem bo całą noc byliśmy razem - zripostował mój kolega i przy tym zmusił mnie do tego bym też coś powiedział. W sumie to byłoby mi na rękę gdyby został skazany, nie kleiłby się do mnie cały czas. Zauważyłem też że Niemcy od jakiegoś czasu spogląda na mnie i Ukrainę z zaniepokojonym wyrazem twarzy.

- Ukraina wstał z łóżka i gdzieś wyszedł na jakiś czas - wymyśliłem coś żeby go pogrążyć nie umawialiśmy się na żaden sojusz więc nie może mieć mi tego za złe.

- Czemu to powiedziałeś? Nie chcę umierać - szepnął do mnie rozżalony.

- Bo tak mi pasowało - odparłem.

Tak jak przewidziałem to Ukrainę skazali jednak okazał się on być zwykłym obywatelem. Najlepsze było to że udało mi się go pozbyć, najgorsze że cały czas coś komentował, dopowiadał albo śmiał się, czy tak trudno zapamiętać zasadę: "duchy się nie odzywają"? Później zginąłem również ja i postanowiłem wejść do śpiwora. Ukraina podszedł do mnie i razem usiedliśmy na naszych śpiworach.

-Słyszałem że boisz się ciemności, w razie czego to u mnie jest dużo miejsca gdybyś bardzo się bał czy coś - powiedział z uśmiechem.

- Wy wszyscy macie downa - mruknąłem niezadowolony z tego jak szybko takie plotki się rozchodzą.

- Twoje oczy są jak morze, chciałbym mieć taką piękną kredkę - odparł Ukraina zupełnie ignorując to co przed chwilą powiedziałem, zastanawia mnie skąd on bierze te wszystkie komplementy. - Odpowiedz mi szczerze teraz, dobrze?

Za Chiny nie będziemy przyjaciółmi! *Countryhumans*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz