Rozdział 60

35 4 0
                                    


Pov. Niemcy

Kiedy się obudziłem w pokoju panował półmrok więc musiało być jakoś wcześnie. Strasznie bolało mnie gardło, czułem zimne dreszcze na swoim ciele. Nie wiem czemu ale przytulałem Polskę i leżałem obok niego w łóżku.

-Niemcy... nie... przestań - majaczył coś przez sen. Bardzo jestem ciekawy co mu się śni, oby nie to co myślę. - Aaaah proszę! Już starczy...

- Polen - chciałem go jakoś obudzić, lekko nim potrząsałem. W końcu to poskutkowało i chłopak otworzył oczy.

- Gdzie ja jestem? - zapytał nieco zaspanym głosem i trochę zachrypniętym.

- W szpitalu, Mały - odpowiedziałem, jego pytanie wydało mi się dziwne zważywszy na to że siedział on już w tym miejscu od bardzo dawna.

- Uff... - odetchnął z ulgą. Nie zrozumiałem z tego nic.

- Czy na pewno wszystko z tobą dobrze? - zapytałem przy okazji przybliżając rękę do jego czoła. Było tak samo rozpalone jak moje, tak, zauważyłem że mam gorączkę.

- Tak - odparł cicho spuszczając głowę. Wpatrywałem się w niego. Był jakby nieobecny, coś musiało strasznie zaprzątać jego umysł. Nie chciałem też bardzo w to wnikać żeby przypadkiem nie zamknął się w sobie i miał mnie dość. Postanowiłem go przytulić, on jednak szybko mnie odepchnął. Wydawało mi się że już przestał to robić. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi.

- Dzień dobry - przywitała się pielęgniarka. - Niemcy u ciebie nocował?

- Mhm - przytaknął, nie był dzisiaj zbytnio rozmowny.

- Bolą cię żebra? - zapytała przy okazji szykując jakąś strzykawkę.

- No - odpowiedział Polen, na widok tego co robi pani zestresował się i zrobił przerażone oczy.

- To normalne, powinno przejść po paru dniach - pielęgniarka miała dalej spokojny i przyjemny głos, podeszła do nas i usiadła obok Polski. - No a teraz zamknij oczy, uspokój się i nie napinaj mięśni.

Kobieta była gotowa zrobić zastrzyk ale Poluś zdecydowanie nie, na razie był całkowitym przeciwieństwem tego co mu powiedziała. Objąłem Polskę w pasie na co ten się wzdrygnął. Spojrzał na mnie a ja tylko uśmiechnąłem się do niego ciepło. Poczułem jak trochę się rozluźnia. Zamknął oczy i dostał ukłucie w rękę.

- A to co? - zapytała nagle zwracając uwagę na malinkę na szyi Polski. Uśmiechnęła się i spojrzała przelotnie na mnie. Nie wiedziałem jak to skomentować więc po prostu głupio się uśmiechałem i nie mogłem tego powstrzymać. Zauważyłem, że Polen się czerwieni. Pielęgniarka dotknęła jego czoła, po chwili mojego.

- Czy macie jakieś inne objawy oprócz gorączki? - zapytała, Polen pokręcił głową, mnie co prawda bolało gardło ale nie chciałem robić z tego jakiegoś problemu więc zrobiłem to samo co mój towarzysz. Pani wyszła na chwilę i zaraz wróciła. Podała nam zimne okłady i jakieś tabletki na zbicie gorączki. - Weźcie to. Połóżcie się wygodnie, a to na czoło.

Zrobiliśmy to co kazała, Polen i ja znowu leżeliśmy obok siebie. Mieliśmy na głowach chłodne czyste szmatki. Pielęgniarka odeszła dalej i usiadła na krześle. W tej chwili przypomniałem sobie o moim ojcu. Mój telefon nie wiedzieć czemu, leżał na podłodze. Na szczęście był cały, po włączeniu okazało się że mam aż dwanaście nieodebranych połączeń od taty i trzy od Austrii. Dostałem też wiele wiadomości w stylu: " Gdzie jesteś?" "Wracaj do domu!" "Nie chcesz żebym się wkurzył." "Już nie żyjesz" i inne. Postanowiłem odpisać, że odwiedzam Polena i jest w porządku. Spojrzałem na niego, znowu spał. Nie wiem czemu ale zaczyna mi na nim zależeć w taki trochę inny sposób. Jakby był dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. Bałem się że stracę go, jednak żyje i teraz chciałbym tylko żeby szczerze się uśmiechnął. Również poczułem że muszę się przespać.

Za Chiny nie będziemy przyjaciółmi! *Countryhumans*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz