Rozdział 38

45 6 0
                                    


Pov. Ukraina

(Nietypowo wiem, znudziła mi się cały czas perspektywa tamtej dwójki)

Więc tak, mamy wreszcie grudzień, miesiąc świąt Bożego Narodzenia i nie wiem sylwestra i innych dni. Teraz pada śnieg, na święta raczej nie będzie, bo nigdy nie ma. Wyszedłem na miasto żeby pochodzić sobie trochę w świetle lamp ulicznych i padającym śniegu. Mimo, że była już jakaś 17:00 było ciemno. Postanowiłem wejść do sklepu zoologicznego aby kupić coś może dla naszego kota.

-Dobry wieczór - przywitałem się i poszedłem na dział, na którym mi zależało. Idąc zauważyłem Polskę z uwagą wpatrzonego w jakąś półkę przez co nawet mnie nie zauważył.

- Hej, może ci w czymś pomóc - zaproponowałem mu.

- Nie, dziękuję - odparł, a potem odwrócił głowę w moją stronę. - O, to ty.

- Tak, jesteś bardzo spostrzegawczy - uśmiechnąłem się do niego i poklepałem go po ramieniu. On tylko przewrócił oczami i wrócił do swojego poprzedniego zajęcia.

- Szukasz czegoś konkretnego? - zapytałem widząc niezdecydowanie na jego twarzy.

- Patrzę sobie na te kocie przysmaki nie wiem które najbardziej zadowoliłyby Filemona - zwierzył mi się.

- To nie ma znaczenia wszystkie smakują jak papier - odparłem jakbym dosłownie był ekspertem w tych kwestiach.

- Próbowałeś? - zapytał z dziwną miną.

- Z ciekawości - przyznałem trochę zawstydzony.

- Acha, powiesz mi coś? - spytał nagle przy okazji biorąc losowe opakowanie.

- Zależy co.

- Masz mi powiedzieć albo koniec znajomości.

- No dobra - zgodziłem się.

- Jak właściwie wygląda twoja relacja z Niemcami? - zadał mi pytanie Polska przy czym ruszył do kasy, a ja szybko wziąłem to na czym mi zależało.

- To skomplikowane... - zacząłem niepewnie. - Sam w sobie Niemcy jest dla mnie... hmmm... jakby ci to tak nieszkodliwie wyjaśnić...

- Pogadamy przed sklepem ok? - zapytał trzymając torebkę z zoologicznego, zapłaciłem za swoje zakupy i poszliśmy przed sklep. - No to słucham.

- Z Niemcem prowadzimy wojnę o ciebie, to chyba zauważyłeś - zacząłem od tego najbanalniejszego. Pokiwał głową. - Pamiętasz noc w szkole i grę w zgadnij kto?

- Tego nie da się zapomnieć.

- Po prostu gdy całowałem się z Niemcem byłem po prostu... no nie wiem jak to określić, w każdym razie było fajnie więc my tak... emmm... nie lubimy siebie nawzajem ale lubimy się całować bo jest to po prostu miłe i inspirujące.

- Nie do końca czaję ale spoko - odparł.

- Musiałbyś to poczuć, takie elektryzujące uczucie ale nie jest to miłość, a raczej zaspokojenie potrzeb - próbowałem mu to jakoś wytłumaczyć, w głowie przywołałem tamto wspomnienie, niczego nie żałuję. - Ty nie wiesz jak to jest być duszą artystyczną.

- Acha - odpowiedział i spuścił głowę.

- Co tam?

- Nic tam, czyli dla ciebie nie ma znaczenia kim dla ciebie jest osoba, z którą się całujesz tylko to jak to robi?

- No, można tak powiedzieć - przytaknąłem. - Czy ja dobrze zrozumiałem, chciałbyś do edukować się w tych sprawach bo nie umiesz się dobrze z kimś przelizać?

Za Chiny nie będziemy przyjaciółmi! *Countryhumans*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz