*Następnego dnia*
Pov. Niemcy
Wybiegłem z domu najszybciej jak potrafiłem. Do dzwonka zostało 7 minut jeśli się pospieszę to zdążę jeszcze przed lekcjami powkurzać Polena.
Szybko wbiegłem do szkoły i zmieniłem buty. Kiedy biegłem przez korytarz popchnąłem niechcący jakąś starszą dziewczynę ale nie miałem czasu i ją zignorowałem. Najgorsze było to że w poniedziałki zawsze zaczynam na najwyższym piętrze.
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie - powiedziałem gdy wszedłem do klasy. Wszyscy jeszcze stali więc jakoś dużo nie straciłem dopiero zdążyli się przywitać.
- A to spóźnienie wynika z tego iż... - zaczęła pani swoją typową przemowę gdy ktoś się spóźnia.
- Mój budzik nie zadzwonił prze pani - powiedziałem a klasa zaczęła się śmiać.
- W takim razie może powinieneś upewnić się czy go wieczorem nastawiłeś - odpowiedziała mi pani, a klasa zaczęła się jeszcze bardziej śmiać.
- Zapamiętam sobie na przyszłość - odparłem z uśmiechem. Pani sama w sobie jest zarąbista trzeba zawsze podejść z dystansem do tego co mówi już przez te dwa miesiące zdążyłem się tego nauczyć.
Usiadłem w ławce bardzo blisko Polski.
-Guten Morgen Polen - przywitałem się on jednak głowę miał odwróconą w przeciwną stronę ode mnie i mi nawet nie odpowiedział.
Zaczęła się lekcja. Nuuudy. W pewnym momencie kiedy w klasie było przez chwilę cicho dało się usłyszeć miauknięcie kota.
- Ej ktoś tu zamienia się w kota? - zapytała Estonia i spojrzała się na Polskę. Poluś zrobił tymczasem minę jakby zostawił włączony piekarnik. Sięgnął do plecaka i wyjął z niego małą zieloną puchatą kulkę. Zieloną?!
- Wyjaśnisz nam to Polsko? - spytała nauczycielka przerywając lekcję.
Polen nic się nie odzywał tylko patrzył raz to na nas raz na tego kota. Najgorsze że zwierzę musiało się strasznie stresować przy takiej publice.
- Nie mam pojęcia prze pani jak Filemon wszedł do mojego plecaka - powiedział niepewnie Polak, drżącymi rękami nerwowo głaskał kotka. Pani wybuchła śmiechem a za nią cała klasa. Ja dalej wpatrywałem się w Polskę. Chłopak schylił głowę a kociak zaczął bawić się jego włosami. Usłyszałem że Polska zaczął płakać, szkoda go bardzo. Na szczęście zadzwonił dzwonek i mogliśmy wyjść z sali. Kiedy Polen wychodził chwyciłem go za rękę i zatrzymałem na chwilę.
- Ej czekaj - powiedziałem a chłopak tak się zaskoczył że wypuścił kota a zwierzę spadło na cztery łapy lekko oszołomione.
- Zostaw mnie - odrzekł szorstko, wziął kota i przyspieszył.
- Czemu mnie unikasz? - zapytałem bo to była prawda, unikał mnie.
- Bo mam kurwa ochotę wiesz - odparował dalej zły. Doszliśmy do sali w której odbywać się miały następne zajęcia. Drzwi były otwarte więc można było wejść i zostawić plecak, Polska pobiegł od razu w róg sali i usiadł stawiając kota na twardym gruncie. Podszedłem do niego i pogłaskałem Polskę po głowie.
- Patrz tu jest kot on jest lepszy do głaskania - mruknął.
- Ale ja wolę ciebie - odparłem i uśmiechnąłem się szyderczo i wziąłem jego kota na ręce. - Nie wiedziałem że masz kota.
- Mam dopiero od niedzieli. Nie wnikaj w ten kolor, takiego dostałem - powiedział wkurzony.
- Okej, co masz zamiar z nim zrobić? - zapytałem.
- A jakie mam opcje? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Możesz go zostawić, będzie zabawnie - spojrzałem na kota i pogłaskałem go.
- Acha. Fajnie - odpowiedział beznamiętnie i spojrzał mi w oczy. Nie potrafię go czasami rozszyfrować.
Do końca dnia towarzyszył nam Filemon przy okazji Polsce udało złapać się kontakt z Japonią bo znaleźli wspólny temat. Może powinien częściej przynosić tego zielonego kotka. Niestety jednak nie powtórzyło się to później. Mimo wszystko uwielbiam wspominać ten dzień.
_______________________________________________________________________
Taki krótki luźny rozdział, mam nadzieję że się spodobało. :]
- Osoba24
25.02.2024
CZYTASZ
Za Chiny nie będziemy przyjaciółmi! *Countryhumans*
Hayran KurguPolska jest drobnej postury nastolatkiem. Zaczyna chodzić do liceum. W szkole nie miał nigdy zbytnio szczęśliwego życia zwłaszcza od kiedy wstawił się za dręczonym kolegą. Wydarzenia z przeszłości bardzo odbiły się na jego psychice. Czy mimo wielu p...