Rozdział 54

40 4 0
                                    


Pov. Polska

Zaraz zacznie się marzec, a na dworze wciąż zimowa pogoda. Co prawda coraz częściej pada deszcz ale i tak często jest zimno. Czechy zaprosił mnie na jakąś imprezę jakiegoś swojego kolegi. Nie chciało mi się tam przychodzić, bo nie jestem duszą towarzystwa. On jednak bardzo nalegał i obiecywał że postara się o to żebym czuł się dobrze. Dzisiaj jest właśnie dzień tego wydarzenia, piątek wieczorem. Czechy przyszedł po mnie i razem szliśmy w miejsce imprezy. Mieściła się ona w wielkim bogatym domu, czyli idziemy do kogoś kto ma za dużo pieniędzy. Na wejściu Czecha powitał organizator, na mnie raczej nie zwrócił większej uwagi. Większość czasu siedziałem sobie z boku. Nie chciałem rzucać się w oczy. Patrzyłem sobie z boku na pozostałych uczestników, którzy grali w jakąś butelkę lub inną taką grę. W końcu Czechy zobaczył że chyba wcale się tak dobrze nie bawię i zaprosił mnie na miejsce obok siebie. Usiadłem obok niego, a on obejmował mnie ramieniem. Odmawiałem raczej alkoholu, kiedy ktoś chciał mi go wcisnąć. Dalej dziwnie się czułem w tym towarzystwie ale teraz przynajmniej miałem obok Czecha. W pewnym jednak momencie zacząłem czuć że mam bardzo dosyć tego tam się działo. Postanowiłem wyjść na dwór. Chuj że jest zimno. Kiedy znalazłem się na podwórku było tam pełno ludzi jarających szlugi chociaż nie zdziwiłbym się gdyby było tam coś innego. Oparłem się o ścianę domu i próbowałem jakoś odetchnąć. niestety dym był taki duszący że od razu zacząłem kaszleć. Zrezygnowany wróciłem z powrotem do budynku. Wzrokiem poszukiwałem Czecha, nigdzie go nie było. Zacząłem trochę panikować, zostawił mnie samego. Jego rzeczy dalej tutaj były może poszedł do łazienki. Ruszyłem na poszukiwania go w całym domu. Zajrzałem do prawie każdego pomieszczenia. W końcu otworzyłem drzwi do pokoju w którym odnalazłem Czecha. Nie był tam sam, jakiś inny chłopak, dużo starszy, całował się z nim. Mój chłopak wyglądał jakby czerpał z tego przyjemność. Zrobiło mi się niedobrze gdy na to patrzyłem, łudziłem się że on mnie naprawdę kocha. Tak naprawdę szukał pierwszej lepszej okazji żeby mnie zdradzić. Co jest ze mną nie tak? Nie potrafię nawet utrzymać zwykłego związku. Czy byłem dla niego aż taki nieatrakcyjny? Wybiegłem zatrzaskując za sobą drzwi, ze łzami w oczach opuściłem dom. Biegłem chwilę drogą nie wiedząc co w sumie zrobić. Przechodziłem przez most, zarówno górną częścią jak i dolną poruszają się samochody. Bez zastanowienia wspiąłem się na szczyt barierki. Przez parę sekund miałem jeszcze takie myśli czy nie jest to głupie i że będę żałował, nikt nie będzie pewnie płakał. Nagle usłyszałem szczekanie psa i znajomy głos. Odwróciłem głowę, to Niemcy biegł w moją stronę i coś krzyczał. W ostatniej chwili zmieniłem zdanie, nie lubię go, a on mnie ale może jednak komuś na mnie zależy. Niestety podwinęła mi się noga i w jednej chwili poczułem lekkość spadania. Pode mną przejeżdżał samochód. Kierowca widząc spadającego mnie nieco spanikował bo gwałtownie z piskiem zahamował. Bokiem spadłem na maskę samochodu uderzając mocno w głową w szybę. Strasznie bolała mnie ręka, czułem jakby wszystkie moje kości zostały zmiażdżone w jednym momencie. W ustach poczułem smak krwi. Nagle poczułem że coś szepnęło samochodem przez co spadłem na ulicę. Prawdopodobnie pojazd jadący za tym na który zleciałem nie spodziewał się takiego nagłego zatrzymania, więc uderzył w niego. Więcej już nie pamiętam bo chyba umarłem. Całość trwała zaledwie kilka sekund ale dla mnie była wiecznością.

Pov. Niemcy

Jeszcze wieczorem miałem takie: "Nie chce mi się iść z tym psem, czemu akurat teraz i czemu ja?". Teraz cieszę się że to mimo wszystko zrobiłem. Z tysiąca kilometrów mógłbym rozpoznać że to Polen stał wtedy na tamtym moście.

- Polen! Stój, nie rób tego! - darłem się do niego, chyba usłyszał bo odwrócił głowę. Reksio strasznie głośno szczekał. Byłem już blisko ale on już zniknął. Nie miałem siły biec, moje oczy wypełniły łzy. Nie mogłem się poddać, może go jeszcze uratuję. Przez rozpędzenie mocno uderzyłem w barierkę mostu. Na dole zobaczyłem Polskę leżącego na masce samochodu. Zaraz dalej nadjeżdżał kolejny, który zderzył się z tym przed sobą.

- Nieee! - wydałem z siebie głośny wrzask kiedy Polen bezładnie zleciał na ulicę. To nie był czas żeby się temu przyglądać. Zbiegłem jakimś bocznym zejściem i przystanalem obok zmasakrowanego Polski, zadzwoniłem po pogotowie. Kierowcy obu samochodów również stali przy poszkodowanym. Polska był nieprzytomny ale jego serce jeszcze biło, a oddech był. Przez cały ten czas płakałem. Ratownicy zabrali Polusia do szpitala bo jego stan zagrażał życiu. Z tego co wiem wezwany został jego ojciec RON. Ja musiałem wracać do domu. Nawet nie zjadłem kolacji, od razu poszedłem do swojego pokoju. Jedyne co robiłem to głośno płakałem. Czemu on chciał to sobie zrobić? Czy to przeze mnie? Dlaczego byłem taki wobec niego? Chciałbym teraz tylko zobaczyć jego piękne oczy.

- Deutschland? Alles gut?(Niemcy? Wszystko dobrze?) - zapytał zza drzwi mojego pokoju Austria. Nic nie odpowiedziałem, sam się wprosił.

- To było okropne, nie chcesz o tym słuchać - ostrzegłem go po tym jak trochę się uspokoiłem.

- Chcę, to musi być coś poważnego - odpowiedział. Zebrałem się w sobie i po chwili myślenia jak mu o tym opowiedzieć.

- Znasz Polskę, brat Węgra. Kiedy byłem na spacerze z Reksiem on... on chciał się zabić, skoczyć z mostu. To na pewno przeze mnie! - znowu się popłakałem. Mój brat objął mnie i głaskał uspokajająco po plecach. W pokoju słychać było tylko mój płacz. Nawet Austria nie wiedział jak to skomentować. Kiedy znowu przestałem beczeć strasznie zmorzył mnie sen i zasnąłem. Österreich położył się ze mną, pierwszy raz od bardzo dawna byliśmy tak blisko. Tęskniłem za moim tamtym bratem.

________________________________________________________________________________

Będę z wami (połowicznie) szczera, nie było rozdziałów bo strasznie bałam się tego co jest w tym, nie wiedziałam jak zabrać się do przeredagowania go w jak najbardziej przystępny sposób. Jak ktoś jest spostrzegawczy to pewnie zauważył, że część z perspektywy Polski jest jednym długim akapitem i nie ma tam żadnych dialogów. 

- Osoba24

17.05.2024

Za Chiny nie będziemy przyjaciółmi! *Countryhumans*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz