Rozdział 35

9 2 0
                                    

Sobota, 12 czerwca 2021r. godzina 16:00

Jaskrawe światło w pokoju przesłuchań padało na bladą twarz Matyldy Gajewskiej. W pomieszczeniu panowała cisza. Słychać było jedynie cichy szum żarówki. Matylda uparcie wpatrywała się w blat stołu. W jej głowie trwała gonitwa myśli.

– Znaleźliśmy ślady krwi w pani samochodzie. Czy może pani wyjaśnić skąd się tam wzięły? – Zapytał Adam lodowatym tonem.

Gajewska nie podniosła nawet wzroku. Przesłuchanie trwało już kilkanaście minut. Matylda nie powiedział właściwie nic, ale nie odmówiła też składania wyjaśnień.

Iga stała z boku opierając się o ścianę. Przesłuchiwana kobieta wzbudziła jej sympatię. Próbowała ułożyć sobie w głowie wszystkie zebrane informacje, ale w żaden sposób nie składały się w całość. Adam był zadowolony jak nigdy. Uznał, że znaleźli już sprawczynię, ale ona była przekonana o niewinności Matyldy.

Zastosowana taktyka kto pierwszy się odezwie w tym przypadku nie zadziałała. Komisarz Lipiński pierwszy zaczął tracić cierpliwość.

– No słucham ­– powiedział komisarz tak nagle że obie się wzdrygnęły. – Czyja to krew? Huberta Janusa? To jego kurtkę znaleźliśmy w twoim mieszkaniu, prawda? Skąd się w ogóle tam wzięła?

Gajewska nie odpowiedziała. Adam nie wyglądał na przejętego. Nie miał żadnych wątpliwości, że to kurtka Janusa. Miał ją na sobie, kiedy wyjeżdżali z Szymonem spod biurowca. Krew w samochodzie też na pewno była jego.

– Co się stało z Hubertem Janusem? – Zapytał Adam.

Matylda milczała. Chciała im wszystko wyjaśnić, ale nie potrafiła. Obawiała się, że nie uwierzą w jej historię. Ogarnął ją strach, że Renata Piasecka mogła mieć rację mówiąc, że to Janus zastrzelił Zarzyckiego. Hubert dalej pozostanie nieuchwytny, a ona za wszystko odpowie, zostanie skazana za współudział i pomoc w ucieczce sprawcy.

– Nie chcesz mówić to trudno. Twoja strata. Przyjdzie ekspertyza to zobaczymy.

Komisarz zakończył przesłuchanie, dalsze kontynuowanie monologu nie miało sensu. Gajewska trochę posiedzi to stanie się bardziej rozmowna. Policjanci wrócili do gabinetu komisarza.

– Matylda Gajewska pracowała w schronisku, blisko miejsca zabójstwa. Mogła bez problemu zastrzelić Zarzyckiego i Janusa i wrócić do pracy niezauważona przez nikogo. Gdyby biegła przez las zajęło by jej to z 8 minut w jedną stronę, może nawet mniej – powiedział komisarz Lipiński.

– Ślady zabezpieczono w samochodzie Matyldy, więc Janus ewentualnie też musiałby wracać z nią pieszo, poza tym świadkowie zeznali, że Gajewska nie wychodziła w ciągu dnia ze schroniska.

– To może pojechała samochodem. Mogli nie zauważyć, że wyszła. W każdym razie musimy jeszcze poczekać na ekspertyzę czy krew z pocisku i ta z samochodu Gajewskiej pochodzą od tej samej osoby. Bo to, że to krew Szymona Zarzyckiego jest raczej niemożliwe. Jak miałaby się tam znaleźć? Prawdopodobnie to krew Janusa.

– Tylko, że broń, z której zastrzelono Zarzyckiego znaleziono w samochodzie Krystiana Sobczyka, a nie u Gajewskiej. Myślisz, że pomyślała o tym żeby pozbyć się broni, a potem przyniosła do mieszkania zakrwawione ubrania? Przecież to jest niedorzeczne – Iga była wyraźnie poirytowana.

Nie było to profesjonalne podejście, ale nie chciała, żeby Matylda okazała się winna.

– W mieszkaniu były jeszcze inne męskie ubrania, niewiadomo czy Huberta, ale możliwe, że tak. Tak czy inaczej Gajewska jest w to zmieszana. Są dowody: ślady krwi w mieszkaniu, samochodzie. Musimy tylko poczekać na te wyniki badań. Najlepiej by było jakby Gajewska sama powiedziała co się stało. Najlepsze jest to, że już ją przesłuchiwaliśmy w związku ze znalezieniem telefonu w lesie i nic nie zauważyliśmy – Adam pokręcił głową z niedowierzaniem.

Zaufaj mi [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz