Rozdział 38

9 2 0
                                    

Poniedziałek 14 czerwca 2021r. godzina 14:05

Iga i Adam odwieźli Karolinę Zarzycką do domu. Na podwórku czekał już inny policyjny samochód, obok stali Ewa Kubik i Krystian. Iga ucieszyła się na widok Sobczyka. Oczywiście już o wszystkim wiedzieli. Szymańska nie była nawet zaskoczona, że wieści tak szybko się rozchodziły.

– Szukacie jej? Przecież widzę, że jej nie szukacie – powiedziała do niej Karolina.

– Mamy setki policjantów w terenie. Wszystkie patrole mają jej zdjęcie. Zapewniam panią, że zostały uruchomiane wszystkie możliwe procedury – odpowiedziała uspokajająco Iga, choć wiedziała, że w tej sytuacji na niewiele się to zda.

Umundurowany funkcjonariusz zabrał Karolinę i Krystiana do domu. Iga i Adam zostali sami z Ewą Kubik.

– Biedna Karolina. Tyle nieszczęść na nią spadło. Najpierw śmierć męża, a teraz zaginięcie dziecka. To dopiero tragedia. Strach pomyśleć co będzie jak Zojeczka się nie znajdzie.

– Oczywiście, że ją znajdziemy. Dlaczego miałaby się nie znaleźć? Ale teraz musimy wracać na komendę. Do widzenia pani Ewo – powiedziała Szymańska.

– Kto mógł zrobić coś takiego? – Lamentowała dalej sąsiadka Zarzyckich. – A to wszystko przez ten dom. Ten dom jest przeklęty. Zresztą sam pan o tym doskonale wie ­­– powiedziała wskazując palcem na komisarza Lipińskiego. – Sześć lat temu też nagle zaginęła córka właścicieli tego domu. Pamięta pan? – Ewa zwróciła się do Lipińskiego. – Zdaje się, że to pan prowadził tamtą sprawę, prawda?

Zaskoczona Iga spojrzała na Adama. Komisarz w jednej chwili zbladł. Po jego twarzy przebiegł dziwny grymas.

– Dlaczego mi nic o tym nie powiedziałeś? – Zapytała Iga z wyrzutem, nie zważając na obecność sąsiadki.

– Nie było o czym. To nie ma żadnego, podkreślam żadnego, związku z tą sprawą. Wtedy, sześć lat temu to nie było dziecko, tylko dwudziestokilkuletnia kobieta. Zaginięcie zostało zgłoszone dopiero kilka tygodni po jej zniknięciu. Początkowo wyglądało na to, że dziewczyna sama wyjechała, ale od tamtej pory nie odezwała się do rodziny. Nigdy nie udało się jej odnaleźć, nie było żadnych śladów wskazujących na to, że coś mogło jej się stać. Po prostu pewnego dnia zniknęła bez śladu.

Ewa Kubik była tak pogrążona we własnych myślach, że nawet nie słyszała ich rozmowy. Komisarz uznał, że nie miało to znaczenia, bo sąsiadka sama doskonale znała tę historię. Iga z kolei miała minę jakby chciała powiedzieć, że gdyby to ona prowadziła tamtą sprawę, zostałaby ona rozwiązana.

Policjantka po raz kolejny odczuła, że Adam nie zamierzał z nią współpracować. Jak mieli prowadzić razem śledztwo skoro komisarz nie przekazywał jej podstawowych informacji? Trzymał ją przy sobie tylko z przymusu, ponieważ przełożeni nie pozwolili mu na samodzielne prowadzenie tak poważnej sprawy. Była dla niego mniejszym złem niż ciągle gadająca o nieistotnych rzeczach Klaudia i zawsze spóźniony Tomek.

Iga przypomniała sobie pierwsze przesłuchanie Ewy Kubik w jej domu, w małej żółtej kuchni. Nastawienie kobiety do policjantów diametralnie się zmieniło, kiedy pytania zaczął zadawać jej komisarz. Pamiętała jak w tamtej chwili zazdrościła mu umiejętności dopasowywania taktyki przesłuchania indywidualnie do świadka, myślała, że musi się jeszcze dużo od niego nauczyć, a oni rozmawiali tak swobodnie, bo po prostu znali się wcześniej. I ta jego pewność w poruszaniu się po tym terenie, znajomość obejścia i wejść. Skoro już wcześniej prowadził tu śledztwo, musiał spędzić tu trochę czasu, być w domu należącym teraz do Karoliny co najmniej kilkukrotnie. Była policjantką, powinna to wszystko wcześniej zauważyć.

Zaufaj mi [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz