Poniedziałek 14 czerwca 2021r. godzina 12:10
Iga i Adam przyjechali z Karoliną Zarzycką pod budynek przedszkola. Na miejscu stało już kilka radiowozów. Zarzycka natychmiast wybiegła z samochodu. Szymańska pobiegła za nią.
– Gdzie jest Zoja? – Krzyknęła kobieta na widok opiekunki.
– Wyszłyśmy z dziećmi na plac zabaw. Nie wiem jak to się stało – mówiła przerażona kobieta.
Wokół kręciło się kilkunastu policjantów. Adam stał w pewnej odległości oparty o swój samochód, póki co miał zamiar nie rzucać się w oczy. Nie chciał wtrącać się w sprawę, wolał żeby inni dopełnili wszelkich formalności i pospisywali zeznania. W tym chyba mogli go wyręczyć, bo przypuszczał, że ostatecznie sprawa zaginięcia Zoi Zarzyckiej i tak spadnie na niego. Ku jego niezadowoleniu obecni na miejscu funkcjonariusze od razu go rozpoznali i prawie wszyscy podchodzili do niego, żeby się przywitać. Nie miał pojęcia skąd wszyscy go znają.
Komisarz zapalił papierosa. Na co dzień tego nie robił. Palił tylko w wyjątkowo stresujących sytuacjach. Zaginięcie dziecka niewątpliwie taką było. Pozwalało mu się to lepiej skupić.
Na placu przed przedszkolem panowało zamieszanie. Ciągle dojeżdżali kolejni rodzice odebrać swoje pociechy i jak najszybciej na własne oczy przekonać się, że ich dzieci są całe i zdrowe. Lipiński zastanawiał się skąd tak szybko dowiedzieli się o zaginięciu Zoi. Chaos pogłębiał się z minuty na minutę. Adam miał wrażenie, że już nikt nad niczym tu nie panuje. Zauważył, że przed przedszkolem pojawiło się kilku znajomych policjantów z Kielc. Wróciła do niego Szymańska.
– Z Zarzycką jest bardzo źle – powiedziała policjantka.
– Dziwisz się?
– Nie możemy jej zostawić samej. Może powinniśmy zawiadomić Krystiana, żeby do niej przyjechał?
Komisarz na wspomnienie o Sobczyku zrobił zbolałą minę.
– Iga, to nie nasza sprawa. Niech inni się tym zajmą. Mów lepiej czego się dowiedziałaś.
– Opiekunki wyszły z dziećmi po śniadaniu na zewnątrz. Dzieci się bawiły na placu zabaw. W pewnym momencie zorientowały się, że nie ma Zoi. Najpierw same zaczęły jej szukać, a dopiero jakichś dwudziestu minutach zadzwoniły na policję. Przejrzeliśmy wstępnie nagranie z monitoringu, ale kamery nie obejmują całego obszaru. Widać tylko jak Zoja idzie w kierunku furtki.
– Może sama gdzieś poszła? – Zapytał komisarz.
– Nie sądzę. Co prawda policjanci jej szukają po okolicy, ale na nagraniu wygląda to tak, jakby kogoś zobaczyła i do niego poszła. Może nawet ta osoba ją zawołała. W każdym razie ktoś bardzo umiejętnie ominął wszystkie kamery. Jeśli chodzi o pozostałe dzieci to nie udało się niczego od nich dowiedzieć. Na razie są przestraszone. Nie rozumieją co się dzieje. Może jak ochłoną to któreś coś powie.
– Kurwa – krzyknął komisarz. – Zadzwonili na policję dopiero dwadzieścia minut po porwaniu. Wiesz ile to jest czasu?
– A zanim przyjechali pierwsi funkcjonariusze minęło następne piętnaście. Opiekunki myślały, że sama się gdzieś schowała, podobno dzieci czasem tak robią. Potem szukały jej budynku, bo myślały, że może sama weszła do środka. Nie można mieć do nich o to pretensji.
– Ale można mieć do nich pretensje, że jej nie upilnowały. Dlaczego w ogóle ta furtka była otwarta, niczym niezabezpieczona, jak dziecko mogło samo sobie otworzyć i iść?
Policjantka wzruszyła ramionami.
– Nie wiem. Przyjedzie pewnie jakaś kontrola i się tym zajmie. Pracownicy mówili, że jest otwarte jak ktoś zapomni zamknąć i tyle. Oczywiście jest jeszcze opcja, że ktoś z nich był w zmowie z porywaczem i umyślnie nie zamknął, ale trudno to będzie sprawdzić. Chłopaki sprawdzą jeszcze monitoring z innych budynków w pobliżu. Coś się musiało nagrać.
– No dobrze, czyli mamy porwanie dziecka i to prawdopodobnie przez osobę, którą dobrze zna. Sama widziałaś, że ta mała była nieśmiała. Byliśmy u nich w domu już kilka razy i nadal się wstydziła. Trudno uwierzyć, że poszłaby z kompletnie obcą osobą.
– To musi być jakoś związane z zabójstwem Szymona Zarzyckiego. Może nawet to zrobiła ta sama osoba. A może to Janus ją porwał? Jego na pewno dobrze znała – powiedziała Iga.
– Może. Jeżeli założymy, że on w ogóle jeszcze żyje. Przypominam ci, że jego zakrwawione ubrania znaleziono w mieszkaniu Gajewskiej. Widziałaś ile było krwi? To nie wróży dobrze. Moim zdaniem szukamy już raczej ciała Janusa.
– Gdyby było tak jak mówisz, sprawca pozbyłby się ubrań razem z ciałem.
– A po co Matylda trzymała jego ciuchy w mieszkaniu, w dodatku uprane? – Zapytał komisarz.
Iga nie znała odpowiedzi na zadane pytanie.
– Gajewska była w tym czasie w areszcie, więc nie mogła porwać Zoi – podsumowała Szymańska.
Komisarz jeszcze raz rozejrzał się po placu. Nadal stało mnóstwo radiowozów, ale wydawało się, że największe zamieszanie już minęło.
– Ta sprawa wcale nie musi mieć zawiązku z zabójstwem Szymona – powiedział po chwili zastanowienia. – Stali się sławni. Gazety w całej Polsce pisały, że zastrzelony został bogaty biznesmen. Może ktoś liczy na dobry okup.
Komisarz ciągle miał nadzieję, że prokurator uzna sprawę za odrębną i przydzieli ją innemu zespołowi śledczemu.
![](https://img.wattpad.com/cover/363888501-288-k10725.jpg)
CZYTASZ
Zaufaj mi [ZAKOŃCZONE]
ActionMatylda młoda kobieta pracująca w schronisku dla bezdomnych zwierząt marzy o pracy w policji. Pewnego dnia wracając z pracy spotyka rannego mężczyznę, który prosi ją o pomoc. Tymczasem na obrzeżach miasta zastrzelony zostaje znany biznesmen. Sprawa...