7. Dzięki, tatusiu

8.3K 104 20
                                    

Na wstępie dziękuję tym, którzy cierpliwie czekali na rozdział 😅

- Patrz, Oliver. W końcu barmanka, która umie lać piwo pod dobrym kątem i nie podaje klientowi samej piany.

Spojrzałam kątem oka na Vanessę, posyłając jej przy tym nieśmiały uśmiech. Roześmiana dziewczyna luźno obserwowała moją pracę, nie komentując żadnego błędu i wznosząc na wyżyny każdą zaletę.

Po chwili postawiłam na barowej ladzie kufel z piwem, a klient "Odetty" skinął mi głową z podzięką. Następnie odszedł z alkoholem na taras.

- To duży plus. - uznał Oliver bezuczuciowym głosem. Pod wpływem jego słów znowu się uśmiechnęłam, lecz mężczyzna uparcie tego nie zauważał.

To nie była prawdziwie budująca pochwała - jego słowa brzmiały raczej jak rzucony na odczepne komplement.

Miałam wrażenie, że uporczywie unika mojego spojrzenia, więc przez głowę przelatywała mi dzika gonitwa myśli.

Czy był na mnie wściekły? O ile łatwo mogłam dostrzec nadąsanie u siedzącego przy jednym ze stolików Masona, to zachowanie Olivera pozostawało dla mnie frustrującą zagadką.

- Nie będziemy wam cały czas patrzeć na ręce, dziewczyny. - oznajmił nasz szef, ewidentnie kierując te słowa do Vanessy. - Mam do przejrzenia kilka faktur.

Z tyłu głowy pojawiła mi się niepokojąca myśl, że mężczyzna postanowił ulotnić się z mojej winy. Nawet świadomość własnego egocentryzmu nie powstrzymała budzącej się we mnie paranoi.

Czułam, że moje teorie są głupie. Przecież nie byłam na tyle ważna, aby wpływać na samopoczucie człowieka takiego wysokiego kalibru. Jednak czułam wewnętrznie, że spieprzyłam mężczyznom nastrój.

Miałam wrażenie, że "Odetta" nagle zaszła czarnymi chmurami.

A to wszystko z mojej winy.

- Jasne, dziadziusiu. - Vanessa zaśmiała się wesoło, stając się niczym promyk słońca na deszczowym niebie. - Stella sobie poradzi, ale w razie czego ciocia Vanessa pomoże.

Po chwili Mason i Oliver opuścili górne piętro "Odetty", a ja sposępniałam jeszcze bardziej. Byłam bliska utonięcia w swoich ciemnych myślach.

- Młoda. - wzdrygnęłam się, gdy Vanessa niespodziewanie dźgnęła mnie palcem w talię. - A co oni tacy naburmuszeni?

Zacisnęłam zęby na dolnej wardze i wbiłam wzrok w podłogę.

- Nie przyjmuję milczenia jako odpowiedzi. - dodała dziewczyna. Czułam, że uparcie wwierca we mnie wzrok.

- No bo... Chyba trochę się pokłócili, sama nie wiem... - oznajmiłam słabym głosem. - I to z mojej winy.

Kątem oka zauważyłam, jak Vanessa marszczy brew.

- Jak to z twojej winy? Który mądry tak ci powiedział?

- Żaden, ale to dla mnie logicznie... - mruknęłam ze słyszalnym poczuciem winy i niechętnie streściłam sytuację z Red Bullem.

Dziewczyna milczała przez chwilę i w zamyśleniu stukała paznokciem o barowy blat. Z każdą chwilą czułam coraz większy wstyd.

Nie przepracowałam tu nawet jednego dnia, a już zepsułam atmosferę. Czy to jakiś rodzaj talentu?

- Stella... - Vanessa westchnęła cicho, uaktywaniając dojrzalszą część swojej osobowości. - Prawda, jest taka, że Mason i Oliver mają dość... skomplikowaną relację, a fakt prowadzenia tego biznesu wcale nie polepsza sprawy. Jeśli chcesz tu pracować, to przygotuj się na to, że drą ze sobą koty co najmniej raz dziennie. Ale kto wie, skoro Mason jest twoim bratem, to może uda ci się sprowadzić ich do pionu?

You're killing me, Daddy [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz