– A czy zastanawiałeś się w ogóle nad tym, jak wygląda czyściec, Oliverze?
To było jedno z tych pytań, którymi uwielbiała mnie gnębić.
Przenosiłem wtedy niechętny wzrok na swoją świętej pamięci matkę i zwykle kręciłem przecząco głową, usiłując nie wykrzywić twarzy w grymasie. Rzucałem mimowolne spojrzenie na jej szyję - a konkretnie na srebrny medalik i osiemnastokaratowy chrześcijański naszyjnik z krzyżem.
– Słyszałam kiedyś trafne porównanie. – na jej twarzy pojawiało się wtedy to bezmyślne rozanielenie, które widuje się albo u ludzi fanatycznie religijnych, albo u takich, na których przeprowadzono zabieg lobotomii. – Wyobraź to sobie jako agonalny głód. Jak pragnienie zżera cię od środka i zatruwa umysł. A przed tobą stoi stół pełen lśniących owoców i wina. To tylko wzmaga w tobie pragnienie. Ale przed tobą a stołem Bóg stworzył niewidzialny, przezroczysty mur. To sprawia, że możesz oglądać ucztę, ale jeszcze nie masz prawa do niej zasiadać. Najpierw musisz odpokutować. Tak, tak właśnie wyobrażam sobie czyściec.
Przez wiele lat nie wierzyłem w żadną z jej bogobojnych bredni; do tego stopnia, że często w mojej głowie pojawiało się pytanie pokroju "o czym ta kobieta bredzi i czy może w końcu przestać?".
Oczywiście nigdy jej tego nie powiedziałem, bo była moją matką i niezmiernie ją szanowałem, lecz mimo to czasem musiałem gryźć się w język.
I choć regularnie mówiła mi o piekle, Biblii albo o siedmiu grzechach głównych (dobrze, że nie wiedziała, iż niektóre z nich nagminnie popełniam - zwykle ten pierwszy i trzeci), to nie potrafiłem brać na poważnie jej podyktowanych wiarą nauk.
Aż w końcu dekadę po tym, jak zmarła, okazało się, że poniękąd miała rację.
Przynajmniej w kwestii tego cholernego czyśćca.
Jednak ja wiedziałem, że nie istnieje dla mnie żadna pokuta. Nigdy nie będę miał prawa do tego, czego pragnę, ponieważ moim niewidzialnym murem była "moralność", a stołem z tej nawiedzonej metafory - cholerna Stella.
...Jakkolwiek źle to nie brzmi.
Stella, którą miałem podaną jak na tacy, bo przecież sama wykładała się przede mną i desperacko błagała o to, aby mogła mi się oddać. I niezależnie od tego, jak mocno chciałem jej na to pozwolić, była poza moim zasięgiem.
I to nie mogło się zmienić, ponieważ mur stanowiący moją wątpliwą moralność niemal krzyczał:
"Ona ma niecałe osiemnaście lat".
"Jest siostrą Masona".
"Jesteś jej szefem i powinieneś zachować etykę pracy".
"W sumie to im więcej czasu z nią spędzasz, to tym bardziej zaczynasz traktować ją jak córkę".
"Widzisz, że jest złamana i chciałbyś jej pomóc, a nie zaserwować traumę".
"To córka Scarlett".
"Scarlett znalazłaby sposób, żeby cię zabić albo chociaż wsadzić do więzienia".
CZYTASZ
You're killing me, Daddy [18+]
Romans!!!SERIO, NIE CZYTAJ TEGO, JEŚLI JESTEŚ MŁODY. TREŚCI ZAWARTE KSIĄŻCE MOGĄ BYĆ DEMORALIZUJĄCE, DADDY ISSUES PEŁNĄ PARĄ!!! "Z wielkim niepokojem odkryłam, że Oliver Horn uparcie siedział w mojej głowie. Przełknęłam lękliwie ślinę, a oczami wyobraźni...