31. Josie

2K 58 22
                                    

Nigdy wcześniej nawet nie przeszło mi przez myśl, że poranek może stać się najprzyjemniejszą częścią dnia.

A potem Oliver zaczął zapraszać mnie do swojego mieszkania. Zawsze wtedy, gdy pozwalał nam na to rytm dnia; praca w klubie nocnym sprawiała, że mój zegar biologiczny zaczynał działać bez żadnego sensownego ładu.

Ale gdy widziałam się z Oliverem, wstawanie przed siódmą rano stawało się banalnie proste.

Do tej pory odbyliśmy trzy spotkania, lecz na żadnym z nich nie tknęłam farb. Dopiero za czwartym razem nastąpił mały (albo wielki?) przełom.

Usłyszałam kroki mężczyzny i z mimowolnym uśmiechem przeniosłam wzrok na jego sylwetkę.

W prawej dłoni trzymał parujący kubek, a lewą miał owiniętą wokół wysokiej szklanki. W tym drugim naczyniu wesoło grzechotały kostki lodu.

– Dziękuję. – uśmiechnęłam się promiennie, gdy Oliver postawił na stoliku wykonaną przez siebie kawę mrożoną. Skinął mi głową, a następnie zajął miejsce w wolnym fotelu.

Poczułam przyjemne ciepło w okolicy klatki piersiowej i wzięłam mały łyk swojego napoju. Oliver przygotował również śniadanie, więc sięgnęłam po łososiową roladkę z tortilli.

Fakt, ryba troszeczkę nie pasowała do słodkiej kawy, ale mężczyzna powtarzał mi, że pożywne śniadanie powinno być bogate w tłuszcze i białko. A że trzymał się lepiej niż niejeden dwudziestolatek, to nie zamierzałam się z nim kłócić.

Przez dłuższą chwilę trwaliśmy w przyjemnym milczeniu i wsłuchiwaliśmy się w piosenkę wydobywającą z gramofonu.

"Love of my life - you've hurt me,
You've broken my heart and now you leave me.
Love of my life can't you see,
Bring it back, bring it back,
Don't take it away from me, because you don't know what it means to me".

Cisza pomiędzy nami już praktycznie nigdy nie była krępująca. Stanowiła nieodłączny element naszej relacji, niekiedy przekazując więcej od słów.

Stała się moim niebem na ziemi. Wolałabym milczeć z Oliverem, niż rozmawiać z kimś innym.

Przepraszam, Alissa.

I choć słowa piosenki były raczej przygnębiające, a nuty wygrywane na pianinie smutne i melancholijne, to całe moje serce przepełniała błoga radość.

Niemniej jednak uwielbiałam rozmawiać z Oliverem, dlatego zagadałam:

– Widziałam, że ma pan bardzo dużo książek Stephena Kinga.

Mężczyzna przeniósł na mnie wzrok i uśmiechnął się lekko.

– Lubię jego powieści. Nawet pomimo tego, że niekiedy ten autor ma... poważne odchyły od normy – skrzywił się nieznacznie. – Też go czytasz?

Zawahałam się.

– No... Raczej mało czytam. Strasznie się przy tym dekoncentruję – przyznałam ściszonym głosem. – Ale oglądałam dużo filmów na podstawie jego książek.

Skinął lekko głową. Widziałam po jego spojrzeniu, że w żaden sposób mnie nie ocenia.

– Ale chciałabym po coś sięgnąć – uśmiechnęłam się nieśmiało. – Może na początku coś krótszego...

– Hmm... – mruknął w wyraźnym zamyśleniu i uniósł delikatnie głowę, pocierając swój zarost. – Oglądałaś "Carrie"?

– No pewnie – rozpromieniłam się, gdy tylko usłyszałam ten tytuł. – Ale wolę ten starszy film.

You're killing me, Daddy [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz