Postaram się szybko wrzucić następny rozdział, plus w przyszłym tygodniu może mi się trafi kilka dni wolnego, więc postaram się pokusić o mały maraton 😸
W mojej głowie zapanowała gonitwa przerażających myśli.
Nate dalej grzebał w telefonie, a Oliver zajmował się zamówieniami, lecz ja stałam jak słup soli i próbowałam jakoś zinterpretować wymianę spojrzeń pomiędzy mną a Vanessą.
Jeśli ona się domyśliła...
W rzeczywistości kobieta była o wiele bystrzejsza, niż mój brat. Do tego Mason widział tylko czubek własnego nosa i nie potrafił czytać między wierszami; przecież kompletnie nie domyślał się tego, co miało miejsce podczas Latoween.
Jednak... Vanessa umiała wyciągać wnioski. Była naprawdę dobrą obserwatorką.
Zbyt dobrą.
Zaczynałam mieć problem z oddychaniem. Moje knykcie lekko pobielały, gdy zacisnęłam dłonie na tacy kelnerskiej.
– Ej, Stella! – nagle usłyszałam podniesiony głos Nathaniela. Prawie podskoczyłam. Nie byłam w stanie wydusić z siebie żadnego dźwięku, więc po prostu spojrzałam na chłopaka w oszołomieniu. – To co ty na to?
Mimowolnie otworzyłam usta, wyglądając przy tym jak ryba wyrwana z wody.
– ...A powtórzysz? – wymamrotałam zawstydzona. Przez ten natłok myśli i obaw nawet nie zorientowałam się, że ktoś zadał mi jakieś pytanie.
Nate westchnął pobłażliwie.
– Pytałem, czy chcesz przyjść na moje urodziny, gdyby Meg jednak odmówiła.
W pierwszej chwili miałam wrażenie, że po prostu się przesłyszałam i to dziwna sytuacja z Vanessą sprawiła, że zaczynałam doznawać omamów słuchowych. Zjeżyłam się jak wystraszone zwierzę.
Odchodziłam od zmysłów i nie potrafiłam zapanować nad własnym ciałem.
– A...Ale dlaczego? – wydukałam. – Praktycznie w ogóle się nie znamy... Jeśli tak bardzo chcesz zaprosić kogoś z "Odetty", to zaproś Noaha...
Niespodziewanie twarz Nathaniela stężała, a wzrok stał się o wiele chłodniejszy, niż wcześniej.
– Nie mów o nim przy mnie, bo nie ręczę za siebie. – rozkazał ostrym tonem.
Skuliłam się i przycisnęłam tacę do klatki piersiowej.
Jezu, czemu ja ciągle coś robię źle?
Działo się zdecydowanie zbyt dużo. Poczułam, jak krew odpływa mi z twarzy. Ze stresu zakręciło mi się w głowie, więc cofnęłam się dyskretnie i przywarłam plecami do ściany.
– Uspokój się, Nate. Nie strasz jej – parsknęła Vanessa, a następnie spojrzała na mnie zatroskana. – Noah odbił mu dziewczynę. Niby Nate nie był z tą laską i tylko do niej podbijał, ale niesmak pozostał.
– O...Och, przykro mi. – mruknęłam współczująco, choć tak naprawdę zupełnie nie interesowały mnie perypetie miłosne współpracowników.
W tamtym momencie chciałam tylko uciec na dwór i łapczywie zaczerpnąć świeżego powietrza.
– Zajebisty kolega, co nie? – prychnął chłopak, ale na widok mojej pobladłej twarzy nieco zmiękł. Jego wzrok złagodniał.
Niespodziewanie Nate podniósł się z krzesła i stęknął pod wpływem wysiłku. Z napięciem obserwowałam, jak wchodzi za bar i chwyta marker leżący na blacie.
CZYTASZ
You're killing me, Daddy [18+]
Romans!!!SERIO, NIE CZYTAJ TEGO, JEŚLI JESTEŚ MŁODY. TREŚCI ZAWARTE KSIĄŻCE MOGĄ BYĆ DEMORALIZUJĄCE, DADDY ISSUES PEŁNĄ PARĄ!!! "Z wielkim niepokojem odkryłam, że Oliver Horn uparcie siedział w mojej głowie. Przełknęłam lękliwie ślinę, a oczami wyobraźni...