5. Piña colada

4.4K 83 19
                                    

Dość szybko wykalkulowałam, że Oliver był człowiekiem, któremu ciężko zaimponować. 

Wyjaśnił mi wszystkie warunki naszej współpracy. Podana przez mężczyznę stawka pozytywnie mnie zaskoczyła, tak samo jak informacja, że napiwki bywają naprawdę hojne.

– Chciałbym jednak zweryfikować twoje umiejętności, Stello. – oznajmił Oliver rzeczowym i chłodnym tonem. Wszystkie mięśnie w moim ciele napięły się, gdy mężczyzna wstał z sofy.

Poczułam suchość w gardle i lekkie drżenie rąk, gdy mój nowy szer wskazał na swój imponujący bar.

– Nie wiem jak ty, ale mam ochotę na małego drinka. – posłał mi uśmiech, który w założeniu miał być pokrzepiący. W rzeczywistości jednak miły gest w żaden sposób nie niwelował zimnej aury mężczyzny.

Pokiwałam twierdząco głową i bezgłośnie przełknęłam ślinę. Niepewnie podniosłam się z sofy.

Liczyłam na to, że Oliver ruszy się pierwszy, a jak posłusznie będę szła za nim. Pragnęłam być skutecznie schowana przed jego oceniającym spojrzeniem.

Złudna nadzieja... Mężczyzna nakazał mi gestem, abym szła przed nim. Moje serce zabiło szybciej, gdy skierowałam kroki w stronę baru.

Słyszałam za plecami spokojny oddech mężczyzny. Gorączkowo zastanawiałam się w myślach, czy właśnie lustruje mnie krytycznym wzrokiem.

To będzie cud, jeśli dostanę tę pracę. 

Ten bar robi się jak oaza na pustyni, gdy trwa impreza. – oznajmił mój szef. – Nie będziemy cię wrzucali na głęboką wodę, więc dziś obsłużysz bar na górze. Vanessa później ci go dokładnie pokaże. Ale na razie możesz pobawić się tutaj. Proszę, rozgość się.

Mechanicznie skinęłam głową i rozejrzałam się wokół siebie. Asortyment "Odetty" był warty małą fortunę - z każdej strony witały mnie butelki likierów, whisky, wódki, rumu i wszelakich alkoholi z całego świata. Lodówka ledwo mieściła wszystkie dodatki do drinków, a wypolerowane szkło kieliszków lśniło jak brylanty.

Bałam się czegokolwiek dotknąć, a uważnie obserwujący mnie Oliver tylko wzmagał drżenie moich rąk. Widziałam kątem oka, jak swobodnie opiera się plecami o barową ladę.

– Co byś mi zaproponowała, Stello?

Na dźwięk jego niskiego głosu wzdrygnęłam się nieznacznie, a mózg zaczął mi się przegrzewać. Nerwowo przeleciałam wzrokiem półki z alkoholem i po chwili moje spojrzenie zatrzymało się na białej butelce. Bez czytania nazwy trunku poznałam już pomarańczową palmę i na jednym wdechu wypaliłam:

– Piña coladę..

Zapadła chwila ciszy, podczas której mogłam przeanalizować to, co powiedziałam.

Mężczyzna uniósł brew w zdziwieniu, a na jego przystojnej twarzy wykwitło coś w rodzaju zainteresowania.

W mojej głowie dość brutalnie rozbrzmiała myśl o tym, że Oliver prawdopodobnie nie lubi Piña colady. To może wydawać się głupie, lecz barmani zwykle nabywają umiejętności odgadywania, jakiego alkoholu pragnie napić się dana osoba.

Wygląd nie określa gustu, ale niekiedy może być podpowiedzią. Trafny osąd klienta stanowił spory sukces, a mój szef nie wyglądał na miłośnika słodkich drinków.

– T...To znaczy... Miałam na myśli... – głos uwiązł mi w gardle, gdy próbowałam zaproponować Oliverowi coś w rodzaju Dark 'N' Stormy; ten jednak stanowczo i niedbale uniósł dłoń, nakazując mi w ten sposób milczenie.

You're killing me, Daddy [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz