Poznałem Catherine Taylor krótko po uzyskaniu licencjatu z ekonomii na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles. A wszystko zaczęło się od tego, że mój współlokator z akademika postanowił się ożenić.
Od początku wiedziałem, że wieczór kawalerski Jordana Parkera nie będzie należał do grzecznych imprez - dobrowolne zakucie się w małżeńskie kajdany musiało być poprzedzone nocą, podczas której młody mężczyzna ostatni raz pozwoli sobie na chwilowe zblokowanie wszelkich zasad moralnych. Pamiętam, jak wielce byłem zdziwiony, gdy ten gardzący monogamią skurczybyk latał za pierścionkiem zaręczynowym i skrupulatnie planował każdy moment oświadczyn. Zacząłem się nawet zastanawiać, czy oby przypadkiem nie uderzył się w głowę, doznając w ten sposób skrajnej zmiany osobowości. Cała ta sytuacja była naprawdę niepokojąca.
Zaledwie dwa lata wcześniej przyszedł do mnie z prośbą, którą traktował całkiem poważnie.
"Pamiętaj, Oliver. Jeśli kiedyś coś mądrego strzeli mi do tego mojego przepitego i przejaranego łba, masz mi walnąć z liścia. A jeśli będę chciał znaleźć jakąś sztukę na stałe, to walnij mi dwa razy".
Kilkanaście miesięcy później przyszedł do mnie z informacją, że planuje się ożenić. Nie mówił już per "sztuka", a używał zwrotu "moja kobieta".
No to walnąłem mu z liścia. Dwa razy.
Prawdopodobnie czekałem na tę okazję od samego początku naszej znajomości i po prostu wykorzystałem prośbę mężczyzny jako pretekst, bowiem Jordan naprawdę mnie irytował. Później nawet trochę żałowałem, że uderzyłem go otwartą dłonią, a nie pięścią. Parker był ucieleśnieniem wszystkich cech, których najbardziej nie mogłem znieść u rasy ludzkiej. Ale posiadał charyzmę, dzięki której go polubiłem - pomimo tego, że czasem miałem ochotę posłać "kumpla" do grobu.
Z początku nie dogadaliśmy się jasno w kwestii mojej obecności na jego wieczorze kawalerskim. On uznał, że to logiczne, iż się na nim pojawię, choć ja nie planowałem tamtego dnia wychodzić z domu. Ostatecznie to nawet nie do końca pamiętam, jakim sposobem znalazłem się w jednym ze Strip Clubów żywego i głośnego Beverly Hills. Tamtej nocy jedynym istotnym wydarzenieniem było spotkanie Cat.
Zwróciłem na nią przelotną uwagę, gdy impreza dopiero się rozkręcała. Stanąłem wtedy przy ogromnym barze i wsparłem łokieć na lśniącym blacie w kolorze obsydianu. Ze znudzeniem utkwiłem wzrok w kryształowych kieliszkach i butelkach zawierających w sobie luksusowe alkohole.
Zastanawiałem się, jak bardzo Parker opróżni swój portfel. Niezwykle trudno było mi uwierzyć w to, że mężczyzna zdoła się oprzeć lubieżnym uśmiechom striptizerek.
– Ej. – poczułem, że Jordan szturcha mnie w ramię, więc niechętnie przeniosłem na niego wzrok. Mężczyzna już wtedy sprawiał wrażenie podpitego; spojrzenie jego piwnych oczu było nieco przyćmione, a oddech pachniał alkoholem. Miał na twarzy wyjątkowo głupi uśmiech. – Ta jest niezła.
Jordan wskazał na jeden z parkietów, namawiając mnie, bym również zerknął w tamtym kierunku. Stłamsiłem zirytowane westchnienie i odwróciłem powoli głowę.
Pamiętam, jak jeszcze na samym początku imprezy przekroczyliśmy próg lokalu - wtedy przez nanosekundę zdawało mi się, że straciłem wzrok. Cały klub tonął w szkarłatnym świetle, co skrajnie kontrastowało z neonowymi ulicami Beverly Hills. Jaskrawy róż, lśniący fiolet i rażąca żółć ustąpiły miejsca ponętnemu półmrokowi. W Strip Clubie królowała elegancka czerń i przygaszona czerwień bijąca z lamp.
Tancerkę przysłaniał biały dym, który zdawał się z czułością sunąć po jej nagiej skórze. Dziewczyna miała przymknięte oczy i niespiesznie otarła się o rurę. Jej twarz wyglądała na pogrążoną w jakimś objawieniu, a mnie się zdawało, że powolny rytm muzyki wprawił ją w stan ekstazy.
CZYTASZ
You're killing me, Daddy [18+]
Romantizm!!!SERIO, NIE CZYTAJ TEGO, JEŚLI JESTEŚ MŁODY. TREŚCI ZAWARTE KSIĄŻCE MOGĄ BYĆ DEMORALIZUJĄCE, DADDY ISSUES PEŁNĄ PARĄ!!! "Z wielkim niepokojem odkryłam, że Oliver Horn uparcie siedział w mojej głowie. Przełknęłam lękliwie ślinę, a oczami wyobraźni...