Przez bitą godzinę wpatrywałam się w bezchmurne niebo.
Właściwie to nie przełamałam się chociażby do tknięcia farb i pędzli. Jedynie ułożyłam najmniejsze płótno na sztaludze i starałam się jakoś obudzić w sobie wenę twórczą, ale nawet głos Freddiego Mercurego wydobywający się z gramofonu nie potrafił mi pomóc.
Westchnęłam ciężko i skuliłam się w fotelu, a słowa wypowiedziane przez Olivera nieustannie rozbrzmiewały w mojej głowie.
"Miałabyś najgorszego ojca na świecie".
Nie potrafiłam w to uwierzyć. Założyłam, że mężczyzna po prostu chciał wyrzucić z mojej głowy absurdalną myśl, którą wygłosiłam.
Oliver stał się dla mnie definicją bezpieczeństwa. Fakt, w pewnym stopniu się go bałam, ale ten strach wynikał raczej z głębokiego poszanowania jego autorytetu. Nie wywoływał u mnie skrajnie nieprzyjemnego i zimnego ścisku w żołądku, od którego chciałam się porzygać.
To był zupełnie inny lęk, niż ten odczuwany w towarzystwie mojego ojca.
Muszę przestać ich porównywać...
W końcu westchnęłam zrezygnowana i niechętnie wstałam z fotela. Zacisnęłam sfrustrowana szczękę, gdy spojrzałam na nietknięte płótno.
Na miękkich nogach opuściłam balkon i przeszłam przez salon, by po chwili stanąć przed białymi drzwiami prowadzącymi do sypialni.
Serce zaczęło mi walić z niemal szaleńczą prędkością. Zawahałam się, a z nerwów zaczęłam boleśnie gryźć swoją własną wargę.
Uniosłam ostrożnie rękę, rozważając w myślach za i przeciw.
No dobra... To zmiażdżenie kolejnej bariery, ale przecież sam fakt wejścia do jego sypialni nie sprawi, że nagle stracę dziewictwo.
...Chyba.
Wzięłam głęboki oddech, by dodać sobie odwagi, a następnie ostrożnie zapukałam do drzwi. Spięłam się czujnie, czekając w napięciu na odpowiedź.
Przełknęłam głośno ślinę, gdy po drugiej stronie usłyszałam luźno rzucone "proszę".
Prawie się przeżegnałam.
Położyłam dłoń na chłodnej klamce i nacisnęłam ją ostrożnie. Pchnęłam lekko drzwi, aby móc nerwowo wślizgnąć się do pomieszczenia.
Obrzuciłam sypialnie zachowawczym spojrzenie. Zaschło mi w gardle, gdy ujrzałam Olivera. Siedział na starannie zaścielonym łóżku, opierając głowę o jasną ścianę. Zauważyłam, że trzyma laptopa na biodrach.
– Chodź, nie krępuj się. – polecił swobodnie, a ja ostrożnie skinęłam głową i zaczęłam powoli zmierzać w jego stronę.
Spostrzegłam także Milkę, która trzymała pyszczek nad kolanem swojego właściciela i spała po wyczerpującym spacerze. Psiak drgnął lekko, gdy siadałam na krańcu łóżka.
Jezu, ale mięciutkie...
Miałam wrażenie, że mogłabym przyjemnie zapaść się w materacu.
Rzuciłam przelotne spojrzenie na ekran laptopa - Oliver oglądał debatę jakichś dwóch maklerów. Obaj mężczyźni nosili garnitury i wyglądali na bardzo poważnych ludzi.
W sumie to nawet się nie zdziwiłam, że mój szef spędza swój wolny czas w taki sposób.
Niespiesznie wyjął z ucha bezprzewodową słuchawkę i posłał mi lekki uśmiech.
CZYTASZ
You're killing me, Daddy [18+]
Romantizm!!!SERIO, NIE CZYTAJ TEGO, JEŚLI JESTEŚ MŁODY. TREŚCI ZAWARTE KSIĄŻCE MOGĄ BYĆ DEMORALIZUJĄCE, DADDY ISSUES PEŁNĄ PARĄ!!! "Z wielkim niepokojem odkryłam, że Oliver Horn uparcie siedział w mojej głowie. Przełknęłam lękliwie ślinę, a oczami wyobraźni...