Wstawanie o siódmej rano podczas wakacji brzmiało jak jakaś kompletna abstrakcja, ale zakochanie było stanem, w którym zaczynałam robić jeszcze dziwniejsze rzeczy, niż zwykle.
Dlatego kompletnie zaspana malowałam kreski na powiekach, podkreślałam usta szkarłatnym błyszczykiem i podkradałam swojej mamie perfumy.
Czułam się trochę, jakbym miała jakieś trzynaście lat, ale moja mgiełka do ciała się skończyła, a naprawdę chciałam ładnie pachnieć podczas spotkania z Oliverem.
Tym bardziej, że on zawsze używał zapachów najwyżej jakości.
Sięgnęłam po elegancki flakonik i ostrożnie otworzyłam szklaną buteleczkę. Po chwili poczułam bardzo subtelny i kobiecy zapach. Potrafiłam wychwycić delikatną nutkę piwonii, maliny i czegoś przywodzącego mi na myśl ciepły deszcz podczas letniego dnia.
Ta mieszanka zdawała się być skrajnie odmienna od mojej przesłodzonej mgiełki.
Ostrożnie popsikałam swoją szyję, nadgarstki i przestrzeń pomiędzy piersiami, a następnie spojrzałam we własne odbicie lustrzane.
Nie byłam już małą dziewczynką, choć miałam niekiedy wrażenie, że ja i Alissa jesteśmy lekko cofnięte w rozwoju. Większość naszych rówieśniczek chwaliły się już zmysłowymi zapachami otrzymanymi z okazji Walentynek, a ja właśnie podkradałam mamie perfumy.
Trochę jak dziewczynka, która chce w końcu poczuć się kobietą.
Wcześniej nie chciałam dorastać i rozpaczliwie chwytałam się ulotnych resztek dzieciństwa; być może to właśnie z tego powodu nie miałam wcześniej chłopaka. Uchodziłam w liceum za zbyt dziwną i dziecinną, żeby być lubiana. Poza tym, żaden z moich rówieśników mi się nie podobał.
Odnosiłam jednak jakieś dziwne wrażenie, że Oliver coś we mnie zmieniał.
Uwielbiałam chwile, gdy przestawałam być w jego oczach tylko nastolatką i młodszą siostrą Masona. Naprawdę chciałam, by widział we mnie kobietę, a nie rozemocjonowaną dziewczynkę. Może wtedy o wiele łatwiej przyszłoby mu zaakceptowanie tej cholernej różnicy wieku, która nas dzieliła.
Moje lekko ponure rozmyślenia przerwało donośne pukanie do drzwi. Spięłam się nerwowo i wbiłam paznokcie w umywalkę.
– Długo ci jeszcze zejdzie, Stello? – poczułam na skórze nieprzyjemne ciarki, gdy usłyszałam lekko zaspany głos ojca.
Fakt, tata od jakiegoś czasu był podejrzanie znośny, ale to nie niwelowało obronnych odruchów w moim ciele. Na przestrzeni wielu lat nauczyłam się lęku przed ojcem; nie musiał mnie bić ani krzyczeć, żebym zaczęła odczuwać niepokój w jego obecności.
Wystarczyła pogarda, którą mi serwował. Czasem jego drwiące parsknięcia bolały równie mocno, co okazjonalne uderzenia matki.
Nasza relacja nosiła zbyt wiele głębokich szram, aby kilka miłych gestów mogło naprawić to, co od kilkunastu lat było pogrzebane jak jakaś pieprzona trumna.
Mason uciekł z tego chorego domu, gdy tylko nadarzyła się okazja. Miałam niemalże pewność, że po skończeniu szkoły zrobię to samo.
– N...Nie, już wychodzę... – odkrzyknęłam niechętnie i ostatni raz spojrzałam na swoje odbicie, a następnie opuściłam pomieszczenie.
Zamierzałam wyminąć mężczyznę, ale ojciec położył dłoń na moim ramieniu i przyjrzał mi się spod okularów.
Uparcie unikałam jego wzroku.
– Gdzie idziesz tak wcześnie? – zapytał.
Miałam ochotę wywrócić oczami.
Zastanawiałam się, ile jeszcze będzie udawał, że go obchodzę.
CZYTASZ
You're killing me, Daddy [18+]
Romance!!!SERIO, NIE CZYTAJ TEGO, JEŚLI JESTEŚ MŁODY. TREŚCI ZAWARTE KSIĄŻCE MOGĄ BYĆ DEMORALIZUJĄCE, DADDY ISSUES PEŁNĄ PARĄ!!! "Z wielkim niepokojem odkryłam, że Oliver Horn uparcie siedział w mojej głowie. Przełknęłam lękliwie ślinę, a oczami wyobraźni...