Krótszy rozdział, ale dłuższy jest już w trakcie pisania i bardzo szybko się pojawi 🤪
Po wieczorze kawalerskim Jordana obudziłem się z cholernie bolesnym kacem, pustym portfelem i brakiem godności.
A wszystko przez tę cwaną francę, która poprosiła mnie o papierosa.
Dokładnie zapamiętałem jej niebieskie oczy, długie włosy i piękny uśmiech, z którym wydoiła ze mnie ostatniego centa.
Cholernie inteligenta franca.
Albo to po prostu ja byłem strasznie głupi.
Pewnie oba na raz.
Nawet się nie zorientowałem, kiedy skończyłem z nią na czarnej kanapie w głównej loży. Stół przed nami był pełen kieliszków, a w samym centrum stała butelka absurdalnie drogiej łychy, do której zakupu namówiła mnie striptizerka. Stwierdziła, że ewidentnie potrzebuję z kimś porozmawiać, a troszkę alkoholu nieco rozwiąże mój język.
Tsa... "Troszkę" alkoholu...
Tak samo nie zarejestrowałem momentu, w którym wlazła mi na kolana, choć bardzo dobrze czułem na spodniach dotyk jej niemalże nagiej skóry.
A to sprawiało, że piłem jeszcze więcej.
– Nie wiem, uważam, że jestem strasznym zjebem – westchnąłem ciężko i pociągnąłem spory łyk bursztynowej szkockiej nalanej mi przez dziewczynę. – Nie chciałem zranić Scarlett, naprawdę ją kocham. Nie potrafię jej wyrzucić z głowy.
Wziąłem kolejny łyk, a tancerka ze współczuciem pogładziła mnie po udzie i wtuliła się mocniej w moją klatkę piersiową.
Wyraźnie czułem przyjemny zapach jej perfum; słodycz wanilli z subtelną nutką czegoś kwiatowego.
Chyba jakieś cholerne fiołki, sam nie wiem...
Ostrożnie pogładziłem ją po włosach, wplatając palce pomiędzy jasne i aksamitnie miękkie kosmyki.
– Kurwa, najgorsze jest to, że w pierwszym momencie nawet ucieszyła mnie wizja, że będę mieć dziecko. Byłem skłonny zrezygnować ze studiów, mimo że po nocach uczyłem się do egzaminów. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego, że ojciec mnie przecież zapierdoli. I zrobi wszystko, żeby utrudnić Scarlett życie, jeśli nie zamiotę całej sprawy pod dywan.
Rzadko przeklinałem, ale alkohol, ból i oszałamiająca bliskość tej kobiety sprawiły, że zupełnie zapomniałem o zważaniu na własne słownictwo.
Tak samo jak zapomniałem o jakimkolwiek szacunku wobec własnej rodziny.
– Ostatnio moja sukowata siostra zadzwoniła do mnie i powiedziała, że się minęły. Scarlett jej chyba nie poznała, ale Harper ją tak. Podobno Scarlett łaziła z Masonem i tym swoim pierdolonym lovelasem. Moja ukochana jest teraz z jakimś, kurwa, frajerem. Harper opowiadała mi to z taką satysfakcją, że prawie tam pojechałem z zamiarem rozbicia siostrze łba. Uwierz, to straszna szmata, nikt poza moją matką by za nią nie płakał.
I znowu kolejny łyk. Już nawet nie czułem w przełyku palącego smaku alkoholu.
– A najgorsza jest świadomość, że ja i Harper jesteśmy tacy sami. Jestem równie chujowym człowiekiem, co ona. Zawsze nam gadali, że ona to takie moje damskie odbicie lustrzane. Kiedyś myślałem, że może chodzi o tę jej głupią mordę, bo jesteśmy bliźniakami, ale... Charakter mamy jeszcze bardziej podobny. Równie chujowy.
Dokończyłem alkohol w szklance, więc striptizerka wychyliła się, by sięgnąć po butelkę whisky. Polała mi jeszcze trochę szkockiej.
– To naprawdę przykre... – stwierdziła tancerka z pełnym współczuciem i ponownie wtuliła się w moją klatkę piersiową. – Nie uważam, że jesteś złą osobą. Zły człowiek nie czułby żadnego poczucia winy i nie miałby skrupułów, a po tobie widać, że nie możesz sobie wybaczyć starych decyzji. Ten ból cię w końcu zabije, jeśli go nie ukoisz, wiesz? Dlatego powinieneś zawalczyć o to, by naprawić przeszłość... Przede wszystkim zrób to dla siebie.
CZYTASZ
You're killing me, Daddy [18+]
Romance!!!SERIO, NIE CZYTAJ TEGO, JEŚLI JESTEŚ MŁODY. TREŚCI ZAWARTE KSIĄŻCE MOGĄ BYĆ DEMORALIZUJĄCE, DADDY ISSUES PEŁNĄ PARĄ!!! "Z wielkim niepokojem odkryłam, że Oliver Horn uparcie siedział w mojej głowie. Przełknęłam lękliwie ślinę, a oczami wyobraźni...