Kończy mi się wolne i zaczynają obowiązki, więc od poniedziałku muszę zacząć robić inne rzeczy, niż nawalanie przez pół dnia opowiadania [*]
Następny dzień był tragiczny.
Wszystko zapowiadało się normalnie, a cały dramat zaczął się tylko od tego, że niespełna piętnaście minut przed wyjściem do "Odetty" mama kazała mi pozmywać.
Rozdziawiłam wargi i zamrugałam kilkukrotnie, wlepiając tępy wzrok w stertę naczyń. Nie mieliśmy zmywarki, więc brudne talerze, kubki i sztućce piętrzyły się w środku blaszanego zlewu.
– Ale... Ja skończyłam wszystko sprzątać... Teraz muszą wyschnąć. – oznajmiłam otępiałym głosem, wskazując na zapełnioną plastikową suszarkę. Spojrzałam zdezorientowana na mamę.
Widziałam, że kobieta przygryza nerwowo dolną wargę i wypuszcza z ust strużkę dymu papierosowego. Nie znosiłam, gdy paliła w domu. Białe firanki wiszące nad zlewem miały już lekko żółtawy odcień i przesiąknęły nieprzyjemnym zapachem fajek.
– Tata przyniósł naczynia z warsztatu. Proszę, pozmywaj. Muszę pojechać na zakupy do miasta, nie dam rady. – westchnęła ciężko, a ja poczułam kotłującą się w środku irytację.
– ... A ja muszę iść do pracy. Zaraz się spóźnię. – mruknęłam z niezadowoleniem, lecz posłusznie zaczęłam zdejmować naczynia z suszarki, aby zrobić na niej miejsce. Większość rzeczy była lekko mokra i wymagała dodatkowego przetarcia szmatką. – To ile czasu tata spędził w tej swojej pieczarze, skoro tyle tego przyniósł? A, zresztą... Niech tam siedzi.
Moje dłonie zadrżały nerwowo.
– Stella. – głos mamy zabrzmiał ostrzegawczo, co jeszcze bardziej mnie rozjuszyło.
Nie wybuchnij, nie wybuchnij, nie wybuchnij...
Zacisnęłam palce na brudnym talerzu i w ostatniej chwili powstrzymałam chęć rozbicia go komuś na głowie.
– ... Jak w pracy? – spytała niespodziewanie mama, przyglądając mi się zmęczonym wzrokiem. Zerknęłam na nią z irytacją.
Rzadko kiedy pytała, co u mnie, ale z jakiegoś powodu nie była zadowolona moim zatrudnieniem w "Odettcie'.
– Bardzo dobrze. – naprawdę się starałam, by mój głos nie zabrzmiał wrednie albo nieuprzejmie. – Podoba mi się tam. Jeśli w ostatniej klasie znajdę czas, to chciałabym tam przychodzić dorab...
Zastygłam, gdy niespodziewanie poczułam na ramieniu zimny dotyk mamy. Jej krótkie palce wbiły się głęboko w moją rękę. Syknęłam z bólu, patrząc na kobietę z niedowierzaniem.
– Co ty robisz?
– Stella. – spojrzała na mnie natarczywym wzrokiem. Rzadko kiedy jej oczy miały tak intensywny wyraz; zazwyczaj matka obserwowała świat z bezsilnością i apatią. – Rozmawiałam z kierowniczką z mojej cukierni. Udało mi się załatwić dla ciebie pracę na pół etatu. Proszę, przyjdź chociaż na próbę. Miałabyś wolne weekendy, a tak musisz iść do pracy w sobotę. Nie chcę, żebyś pracowała w tamtym klubie.
– ... Puść mnie... – parsknęłam nerwowo i szarpnęłam gwałtownie ręką. W oczach mamy spostrzegłam przelotne zaskoczenie, gdy bez problemu wyrwałam się z jej ucisku. – A czy ty się przypadkiem nie spieszysz na zakupy? Posłuchaj, ta praca mi odpowiada i koniec. Dlaczego tak nagle się tym interesujesz? Aż tak przeszkadza wam fakt, że mam dalej normalne relacje z Masonem?
Kobieta nie odpowiedziała, tylko patrzyła na mnie z wyrzutem. Zignorowałam ją.
Znów parsknęłam i zaczęłam chować suche naczynia do szafek, aż w końcu po dwóch minutach mogłam zająć się syfem, który zostawił mój ojciec. Dłonie trzęsły mi się z nerwów. Zwykle na trudne emocje reagowałam płaczem, lecz mama była osobą, która wzbudzała u mnie raczej wściekłość i frustrację.
CZYTASZ
You're killing me, Daddy [18+]
Romance!!!SERIO, NIE CZYTAJ TEGO, JEŚLI JESTEŚ MŁODY. TREŚCI ZAWARTE KSIĄŻCE MOGĄ BYĆ DEMORALIZUJĄCE, DADDY ISSUES PEŁNĄ PARĄ!!! "Z wielkim niepokojem odkryłam, że Oliver Horn uparcie siedział w mojej głowie. Przełknęłam lękliwie ślinę, a oczami wyobraźni...