Rozdział IV

272 29 6
                                    

Zerwałam się szybko z łóżka ponieważ myślałam, że zaspałam. Okazało się, że wstałam dwie minuty przed budzikiem. Wyłączyłam zegarek stojący na półce nocnej obok mojego łóżka w kolorze beżowym. Przebrałam się i uczesałam włosy w lekkie koczki, zagarnęłam szybko śniadanie i wyszłam z domu, ponieważ chciałam pójść spacerkiem do szkoły. Byłam przez wejściem na dziedziniec, spotkałam po drodze Samantę, nie odezwała się a tylko spojrzała w moją stronę. Wydaje mi się, że ją miałam z głowy ale nie Daniela , on nigdy nie odpuszczał i wiedziałam, że łatwo nie odpuści. Ten chłopak nie należał do osób, które odpuszczają po nieudanej próbie. On wyssie z ciebie wszystko co dobre i zostawi sam mrok przemieniający się z pustką i obrzydzeniem. Los wiedział jak mi dokopać, więc postanowił mi go tutaj sprowadzić. Nie wiedziałam skąd, lecz on wyrósł znikąd i pojawił dosłownie na przeciwko mnie.

-Miller, miło cię widzieć. Doszły mnie słuchy, że masz ostatnio bardzo nerwowe rączki.- rzucił puszczając oczko w moją stronę.

-Niech cię to nie interesuje chyba, że wtedy kiedy to ty masz obiją twarz.- odparłam a na sam jego widok poczułam obrzydzenie.

-Jeśli jesteś taka nerwowa, to ja ci się pomogę rozluźnić- spojrzał na mnie a ja dostrzegłam dzikość w jego tęczówkach. Tą samą jak poprzednim razem. Nie mogłam pokazać, że się go obwiałam. Mimo, że trzęsłam się w środku jak mała dziewczynka. Zadarłam głowę wysoko do góry i powiedziałam.

-Moje rączki rozluźniły by się dopiero wtedy gdybym i tobie poharatała ten cwany pyszczek.

-Igrasz z ogniem Miller, a mnie to podnieca.

-Trzymaj łapy i twojego mikro kutasa zdała ode mnie.- rzuciłam czując jak żółć podrażnia moje gardło. Wysunęłam środkowy palec w jego kierunku po czym ruszyłam do liceum, byłam zdziwiona, że Wilson nie podążył za mną. Weszłam do szkoły i udałam się prosto na halę gimnastyczną na której miałam W-F, zajęcia wychowania fizycznego poszły mi całkiem nieźle. Dostałam 5- za poprowadzenie rozgrzewki a to dobrze, ponieważ licząc cały rok nie było mnie w szkole prawie trzy miesiące, musiałam nadrobić zaległości inaczej bym nie zdała. Wyszłam z hali i udałam w kierunku szatni by się przebierać, słyszałam jak dziewczyny plotkują o mnie, lecz nie zwracałam zbytnio na to uwagi. Gdy zbierałam powoli swoje rzeczy, brunetka z mojej klasy do mnie podeszła i spytała:

-Saro czy to prawda, że Samanta się ciebie boi ?- spytała Charlotte.

-Nie wiem czy się mnie boi, lecz już mnie nie nęka a to jest najważniejsze.- odparłam po czym zebrałam szybko resztę rzeczy i udałam się na kolejne lekcje. Następnymi zajęciami była matematyka. Miałam dzisiaj mieć z niej sprawdzian. Po ok.25 minutach oddałam test na biurko nauczyciela, byłam pewna, że dobrze mi poszło. Reszta lekcji minęła, bez żadnych ekscesów. Wychodziłam z liceum i kierowałam się w stronę bramy dziedzińca. Zobaczyłam Wilsona, był sam i chyba czekał na kogoś i w duchu się modliłam oby nie na mnie. Kiedy wychodziłam z dziedzińca, stanął przede mną zagradzając mi przejście a ja już wiedziałam kto był tą szczęściarą. Kto inny jak kurwa nie ja.

-Witaj słodka- rzucił gorzko. A w jego oczach widziałam iskry nad którymi tracił kontrolę.

-Spierdalaj Daniel, nie chce mi się z tobą rozmawiać.- odparłam okazując mu wyraźny brak zainteresowania jego osobą. Próbowałam go wyminąć lecz zrobił krok w moją stronę i powiedział:

-Nigdzie nie pójdziesz.

-A właśnie, że kurwa wychodzę a ty nie masz nic do tego.- odwróciłam się i zaczęłam iść aż nagle poczułam jak jego dłoń zaciska się na moim nadgarstku po czym zaczął ciągnąć mnie za sobą. Szarpałam się, lecz miał zbyt mocny uścisk, byłam zdecydowanie silniejsza niż przy ostatnim razie, lecz nie na tyle by się w tym momencie uwolnić. Wiedziałam, że ciągnie mnie do miejsca moich koszmarów i słabości. Było to jedyne miejsce, którego się bałam. I to przez niego. W tym pomieszczeniu okazałam ogromną słabość, która nie powinna ujrzeć światła dziennego. Nienawidziłam tej piwnicy. Nienawidziłam jego.

Snake Zone    (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz