*kilka dni później*
*Sara*
Wstałam o godzinie dziesiątej. Była to bardzo wczesna pora jak na moje dotychczasowe wstawanie. Cały czas myślałam o gwiazdce, że moja mama mu na to pozwoliła. Miałam ochotę przebić ostrzem każdy skrawek jego ciała by poczuł się jak kot którego mi odebrał. Dziś miałam pojechać z Nathanem na przekazanie towaru. Mieliśmy wyruszyć około siedemnastej, ponieważ do lotniska jedzie się dosyć długo. Najpierw jednak postanowiłam skoczyć pod pretekstem kupienia kilku podstawowych leków by kupić test ciążowy. Nie chciałam mówić Nathanowi o swoich podejrzeniach, jednak bałam się bo się coraz gorzej czułam. Wymiotowałam dwa dni temu pół nocy i bolał mnie brzuch. Cztery dni temu miałam dostać miesiączki, lecz mi się spóźniała. Dla zdrowia psychicznego musiałam na wszelki wypadek sprawdzić. Przewróciłam się na bok w stronę chłopaka, który się we mnie wpatrywał. Kochałam jego obecność przy mnie.
- Jadę do apteki, muszę kupić leki na gardło, boli mnie strasznie.- odparłam.
- Wyślemy ludzi Arisa, oni ci kupią. Nie powinniśmy się wychylać.- powiedział brunet.
- Chce w końcu wyjść z tej nory, nie mam zamiaru być tu zamknięta jak w więzieniu.- rzuciłam lustrując gniewnie Nathana.
-Dobra, idę z tobą ale do apteki nie wchodzę bo tam jebie szpitalem- odparł robiąc obrzydzoną minę.
-Jak musisz.
Już myślałam, że wpadłam a gdy powiedział, że nie wejdzie do apteki to kamień spadł mi z serca. Musiałam to sprawdzić, ponieważ nie dałoby mi to spokoju.
-To kiedy ruszamy?-spytałam.
-A kiedy chcesz?- spytał chłopak.
-Teraz.- odparłam entuzjastycznie.
-Ugh...- mruknął chłopak odwracając się na drugi bok.
-No chodź.- rzuciłam.
- Serio? Nie możemy po śniadaniu?
-Nie, wrócimy do śniadania, przysięgam.- obiecałam.
-Dobra.- Powiedział chłopak wstając z łóżka. Wstałam pełna energii z łoża, lecz zapomniałam o bolącym brzuchu przez co syknęłam z nabrzmiewającego bólu w podbrzuszu. Nathe się przebrał a ja już wkładałam na siebie obcisły top z dekoltem i szerokie dresy. Założyłam buty używając łyżki do butów a chłopak poradził sobie bez niej. Wyszliśmy z budynku, lecz jeden z ochroniarzy wybiegł za nami i krzyknął:
-Gdzie się wybieracie!!
-Do apteki, niedługo będziemy.- odparł znudzony brunet po czym ruszył dalej.
-Za godzinę śniadanie, wróćcie jak najszybciej. Apteka jest około kilometr od posiadłości w lewo.- odparł po czym rozbrzmiał huk zamykających się drzwi. W chwili gdy byliśmy prawie przy aptece, którą już mogłam dostrzec. Zorientowałam się, że nie wzięliśmy ze sobą żadnej broni a do głowy przyszło mi pytanie:
Co jeśli nas śledzą a my nie mamy się czym obronić?
Starałam się o tym jakoś mocno nie myśleć, lecz nurtujące pytanie pojawiało się w moich myślach przez całą drogę do apteki. Spojrzałam do kieszeni dresów upewniając się, że wzięłam pieniądze z stołka naszego pokoju i powiedziałam:
-Zaczekaj, zaraz wracam.
-Uwijaj się, nie mamy żadnych broni i musimy wrócić na śniadanie bo zaraz wpierdolę kogoś z ulicy.- rzucił chłopak karcąc mnie oburzonym wzrokiem.
-Spokojnie, to zajmie może z dwie minuty.- przewróciłam oczami i pociągnęłam za drzwi wejściowe do sklepu. Weszłam a zapach szpitalnych leków drażnił moje nozdrza. Nienawidziłam lekarzy przez między innymi ten okropny smród. Podeszłam od razu do kasy i poprosiłam o test ciążowy i leki przeciwbólowe na gardło. Wyszło mnie to dwadzieścia euro. Pani wydrukowała paragon, lecz prosiłam o jego wyrzucenie. Wyszłam z apteki chowając test do kieszeni dresów, pozostawiając w dłoniach tylko lekarstwa na gardło. Pomachałam brunetowi opakowaniem leków.
CZYTASZ
Snake Zone (ZAKOŃCZONE)
RandomAkcja rozgrywająca się w Barcelonie dotyczy głównej bohaterki Sary Miller która uczęszcza do liceum w którym jest prześladowana przez dwójkę uczniów Daniela Wilsona i Samante Pills. Dziewczyna powoli ma dość bycia nękaną przez innych. Gdy dochodzi d...