Rozdział XXX

66 8 4
                                    

Gdy otworzyłam powieki ujrzałam Nathana, który był gotowy do wyjścia. Przeciągnęłam się i spytałam zaspanym głosem:
-Gdzie się wybierasz?
-Jadę po bronie, jak chcesz to wstań i się ogarnij. Nie chciałem cię budzić.- odparł brunet.

Po jego słowach momentalnie wygramoliłam się z łóżka, lecz szybko wstając spowodowałam zawroty głowy. Było to całkiem normalne, już się przyzwyczaiłam do tego. Podeszłam szybkim tempem w kierunku komody i wyciągnęłam z niej czarną obcisłą koszulkę z białymi rękawami a spodnie były również koloru czarnego a w nogawkach były dosyć szerokie. Przebrałam się przy chłopaku ponieważ nie miałam się czego wstydzić. Związałam włosy w luźną kitkę a pojedyncze pasma opadały na moje policzki. Wsunęłam na moje stopy białe Air force, które nie były już białe. Przez przeprawę w lesie podczas ucieczki strasznie się pobrudziły a ja nie miałam kiedy ich umyć. Pomalowałam rzęsy i nałożyłam błyszczyk na usta. Podeszłam do chłopaka witając pocałunkiem.

-Jedziemy fighterko?- spytał podciągając mnie do siebie za moją talię.

-A gdzie?-zapytałam.

- No na lotnisko kobieto, twoja pamięć jest straszna.- przewrócił oczami.

Wyciągnęłam w jego kierunku środkowy palec a drugą ręką klepnęłam w ramie byśmy już wychodzili. Wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się do wyjścia. Czułam wyrzuty sumienia, że nie wie o mojej ciąży. Wiedziałam jednak, że dobrze robię. Ta informacja by zmieniła cały pogląd na sprawę a ja chciałam mieć już to za sobą. Zacytowałam sobie dosyć wulgarne przysłowie w myślach

"Nie dotykaj gówna póki nie śmierdzi"

Wiedziałam, że pewnie będzie na mnie okropnie wkurwiony gdy się dowie o mojej ciąży ale tak jak było teraz było najlepiej. Wyszliśmy z budynku a przed posesją widziałam czarnego SUV-A który już na nas czekał. Zajęłam miejsce pasażera z przodu a Nathan usiadł z tyłu. Podał kierowcy adres lotniska i w tym samym momencie ruszyliśmy.

-Masz bronie?- spytał brunet.

-Kurwa! Nie wzięłam.- krzyknęłam. Nigdy nie zapominałam broni jeśli była potrzebna. Nagle kierowca wyjął z swojej kieszeni glocka i położył na moich kolanach. Kiwnęłam mu głową w geście podziękowania, lecz ten nawet na mnie nie spojrzał. Resztę drogi spędziliśmy w pożerającej ciszy. Była niekomfortowa, ponieważ jednak musieliśmy jechać nie po kilka pistoletów a cały arsenał wraz z ładunkami wybuchowymi. Jeszcze rok temu bym nie pomyślała o tym, że mogłabym być w tym momencie zabójczynią, która ma sporo krwii na rękach i do tego kupuje broń by zabić własną matkę. Jednego jednak byłam bardzo ciekawa. Jakim cudem się nauczyłam tego wszystkiego w rok czasu. Oni wszyscy szkolili się od najmłodszych lat a ja zabiłam Agnes bez żadnego trudu. Jednak było to dosyć wytłumaczalne. Chłonęłam wiedzę jak gąbka wodę a od zawsze miałam sporo siły co było łatwo obrócić w taktykę. Byłam dosyć wysportowana i zwinna co również ułatwiło sprawę. Jednak nadal niedowierzałam, że będę w stanie zabijać i nie czuć wyrzutów sumienia. Powinnam odczuwać niesmak i obrzydzenie do samej siebie, lecz nie czułam nic. Prócz jednego razu. Gdy zabiłam Daniela Wilsona czułam wkurwienie i ogromną satysfakcję z tego co robię. Nie wiem co było ze mną nie tak, ale nawet ja nie mogłam tego określić a zawsze łatwo mi przychodziło ocenianie sytuacji. Po tym jednym zabójstwie już nie czułam nic przy kolejnych. Albo mnie to złamało do tego stopnia, że odebrało niektóre uczucia albo byłam po prostu pierdolnięta. Moja rodzina była płatnymi zabójcami co mogło mieć również duży wpływ. Mimo mojej niewiedzy jednak gdzieś w środku odczuwałam, że ich pracą nie może być coś legalnego. Nie chcieli o niej rozmawiać ze mną nawet gdy miałam siedemnaście lat. Zawsze miałam gdzieś z tyłu głowy, że ich praca mogła być niedorzeczna. Podejrzewałabym ich o wszystko. Nawet o prowadzenie klubu dla oblechów, którzy wykorzystywali młode dziewczyny ale nie o bycie płatnym zabójcą.

Snake Zone    (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz