Rozdział X

173 21 2
                                    

                                                                                        ~Nathan~

Sara Miller: Nie przychodź jutro, pojutrze, nigdy! Nie zastaniesz mnie już. Nie będzie mnie.

Ja: Saro, co masz na myśli?! Wyprowadzasz się? Wyjeżdżasz?

*wiadomość nie wysłana*

Przeczuwałem najgorsze. Jak ona sobie coś zrobi przysięgam że osobiście wpakuje kulkę Leonardowi w czoło.

- Agnes, zbieramy się. Jedziemy do niej.- powiedziałem.

- Za chwilę, dokończę obiad.- odparła znudzona.

-Nie ma za chwile! Zabieraj pizdę w troki i jedziemy!- wrzasnąłem.

-Dobra, dobra, co ty taki nerwowy.

-Całkiem możliwe, że właśnie wyjeżdża lub zdycha, muszę z nią pogadać.- rzuciłem ubierając buty.

-Kurwa, brzmi poważnie.

-Wiesz gdzie ten sarkazm możesz sobie wsadzić?- spytałem.

-Ta, wiem. Nie śpieszymy się przypadkiem do twojej dziewczyny?

-Nie jest kurwa moją dziewczyną, przestań!- wrzasnąłem po czym otworzyłem drzwi i zbiegłem na dół.

Wsiadłem do auta i odpaliłem silnik. Otworzyłem wcześniej bramę. Czerwono włosa wsiadła do samochodu. Ruszyłem z impetem a Agnes uderzyła głową w schowek.

-Popierdoliło cię?- spytała pocierając sobie czoło.

-Jeśli ona zrobi coś głupiego zdechnę ja, rozumiesz?!- krzyknąłem.

-Ta, kumam, jedź prosto bo prowadzisz jakbyś po kilku głębszych był.

Dziesięć minut później byłem pod domem Sary. Przeskoczyłem przez bramę. Agnes podążała tuż za mną. Drzwi miała otwarte, więc oznaczało to, że prawdopodobnie była w domu.


- Agnes, rozdzielamy się!- rozkazałem.

-Jasne!- przewróciła oczami.

-Saro!- krzyknąłem w tym samym momencie co Agnes.

-Ja lecę na górę, krzyknę jak znajdę- odparła.

-Dobra.

Obszedłem, kuchnię, salon, pokój gościnny, biuro jej mamy. Nie było jej, więc zacząłem kierować się na górę. Gdy wchodziłem po schodach usłyszałem:

-Ja pierdole!!! Ona zaraz się wykrwawi!!! Nathan pośpiesz się!!!- krzyknęła Agnes.

- Co kurwa?!- krzyknąłem po czym wbiegłem do pokoju. Podcięła sobie żyły. Podbiegłem do niej i położyłem jej głowę na swoją rękę.

- Dzwoń po Williama- powiedziałem.

-Ona może iść do szpitala- odpowiedziała.

-Dzwoń i mnie nie wkurwiaj!!- krzyknąłem.

-Dobra - odparła sięgając po telefon.

Dziewczyna wydała z siebie cichy jęk po czym jej głowa bezwładnie opadła na moje kolana.

-Odleciała! Kurwa, bierzemy ją do Williama. Wyjmij z jej szafki koszulkę i rzuć mi ja!- rozkazałem a czerwono włosa wykonała moje polecenie bez słowa. Wyciągnąłem nóż  kurtki i rozciąłem materiał na pół. Owinąłem wokół jej ręki materiał i mocno związałem. Podniosłem ją i zarzuciłem ją obie na ramie.

-Idziemy.- odparłem.

Agnes ruszyła za nami, schodząc po schodach uważałem by dziewczyna o nic nie zahaczyła. Kiedy znaleźliśmy się na dole, chwyciłem po jej klucze i wyszliśmy z domu. Szybko zamknąłem drzwi wejściowe na klucz i nacisnąłem na pilocik otwierający bramę. Gdy brama się rozsunęła, wybiegłem przez nią sięgając po kluczyki z auta. Jak wyciągnąłem je z kieszeni otworzyłem auto i włożyłem dziewczynę na tylne siedzenie. Rzuciłem kluczyki Agnes i usiadłem z Sarą na tylnych siedzeniach.

Snake Zone    (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz