Rozdział XVII

123 16 4
                                    

*Sara*

Obudziłam się a za mini oknem w którym były kraty dojrzałam wychodzące słońce. Był następny dzień. Czułam się już zdecydowanie lepiej. Położyłam się na plecach i rozmyślałam plan jak dokładnie to rozplanować. Kiedy zaczęłam myśleć apropo pomysłów na zrealizowanie planu już niestety mi ktoś zakłócił. Podniosłam się żeby zobaczyć kto wchodzi do celi. Był to Preston, który niósł mi na tacy jedzenie. Spojrzałam na niego surowym wzrokiem i odwróciłam wzrok ku ścianie.

-Będziesz mnie tak ignorować całe życie?- spytał.

-Wolisz bym cię ignorowała czy wyrwała każdy narząd i włożyła ci go w dupę?- odpowiedziałam przewracając oczami nadal nie zwracając na niego uwagi.

-Niby jesteś taka dorosła a jednak jeszcze nadal nie dojrzała.

-Nie mów mi jaka jestem. Nic o mnie wiesz i tak pozostanie.- odparłam.

-Wiem że wyszczekana to jesteś nawet aż za bardzo.

Pokazałam mężczyźnie środkowy palec a ten udał się do wyjścia. Zatrzasnął drzwi i udał w lewą stronę. Wygramoliłam się spod kołdry i poczłapałam po śniadanie, które zostawił mi na stoliku. Były to kanapki z szynką i serem, zapiekane w tosterze. Smakowały mi lecz były lekko chłodne przez co był dziwny posmak mokrego chleba. Zjadłam wszystko. Wiedziałam, że nie za wiele mnie czeka do końca dnia, więc nie miałam potrzeby być na wpół pustym żołądku. Siedziałam w celi i krążyłam koła wokół niej obmyślając plan. Obiad mi nie smakował więc dobrze, że zjadłam te tosty bo inaczej byłoby nie ciekawie. Postanowiłam jak wykonam mój pomysł na ucieczkę i był wręcz idealny. Miał około dziewięćdziesiąt dziewięć procent na powodzenie. Czekałam aż najdzie pora kolacji. Tak by Preston stracił na chwilę czujność. Wiedziałam, że nie pozwoli mi umrzeć, więc wykorzystam to. Kiedy usłyszałam jego kroki usiadłam na łóżku i czekałam aż wejdzie i zostawi mi kolację.

-Masz jedzenie. - powiedział i zniknął za drzwiami celi znów udając się w lewo.

Wiedziałam, że wyjście na główny hol który prowadzi do wyjścia jest po lewej stronie. To już coś. Odczekałam mniej więcej cztery godziny odkąd wyszedł z celi by mieć pewność, że jest czymś zajęty i nie wróci tutaj już dziś. Wzięłam kawałek chleba do ust i zaczęłam udawać, że się krztuszę. Waliłam w drzwi jak tylko mogłam. Jeden z ochroniarzy otworzył drzwi i podbiegł do mnie podnosząc mnie z ziemi robiąc chwyt heimlicha by wypluć jedzenie. Gdy wyczułam w jego pochwie na biodrze nóż, chwyciłam za niego odwracając się i dźgnęłam ochroniarza w kark. Tak aby nie mógł nic powiedzieć do swojego zegarka. Wychyliłam się lekko zza drzwi by upewnić się, że nie ma innego ochroniarza w pobliżu. Droga była czysta. Chwyciłam za kamizelkę kuloodporną i wyciągnęłam pas z kaburą w którym był pistolet i naboje. Zastanawiałam się czy wykorzystać sytuację i zabić szefa koron, lecz zadecydowałam, że tu wrócę. Na razie trzeba z tąd spieprzać jak najdalej. Pas z kaburą, amunicją i pochwą zacisnęłam wokół talii. Był nieco za duży lecz wcale mi to nie przeszkadzało. Wyszłam z celi zapinając kamizelkę. Wyciągnęłam pistolet z kabury i szłam z nim w ręku stale badając czy zmierzam w dobrą stronę. Wszystko zmierzało w dobrym kierunku. Gdy zobaczyłam ochroniarza cofnęłam się o trzy kroki i rzuciłam kamieniem w stronę strażnika. Mężczyzna się odwrócił i spojrzał w moją stronę, lecz zdążyłam się schować za ścianą.

-Pablo wszystko tam u ciebie dobrze?- spytał. Nie dostał odpowiedzi.

-Pytam się.- dodał.

Usłyszałam przeładowanie pistoletu i kroki. Schowałam pistolet do kabury i chwyciłam nóż w dłoń. Wiedziałam, że to piwnica i strzał może go zabić ale za to rozlegnie się huk i wtedy cały plan legnie w gruzach. Zaczekałam aż będzie na odpowiedniej odległości i wychyliłam się zza rogu i wbiegłam w mężczyznę powalając go z nóg gdzie upuścił pistolet. Wbiłam mu szybko nóż w podbródek by nie wydobył z siebie ryku. Przeżył, więc drugi cios ostrzem dostał pod żebro. Wykrwawiał się dusząc krwią. Zerwałam opaskę z jego dłoni i wyrzuciłam z dala od ochroniarza. Ruszyłam dalej uważając na każdy krok. Usłyszałam rozmowę strażników. Było ich dwóch. Brzmi łatwo, lecz miałam tylko jeden nóż. Cofnęłam się po drugi do poprzedniego strażnika. Już nie żył. Już nie sprawiało na mnie mocno wrażenia zabijanie ludzi. Może to rodzinne. Musiałam sobie wspomóc drugim nożem, abym mogła atakować dwóch na raz. Spojrzałam zza ścianki i szli przodem do mnie. Zaczekam aż będą się cofać i wtedy się do nich zakradnę. Musiałam odczekać. Za ochroniarzami dostrzegłam schody po których schodziłam. Były tuż przed wyjściem. Wiatr lekko zawiewał, więc dostrzegłam, że drzwi wejściowe były otwarte, tylko dlaczego? Mniejsza z drzwiami wejściowymi i do piwnicy. Dwóch mężczyzn zawróciło i szli małymi krokami w stronę powrotną. Zaczęłam przyśpieszać tępa będąc prawie za nimi. Kiedy podeszłam wystarczająco blisko wskoczyłam na jednego wbijając nóż w prawą część szyi. Drugiego tylko drasnęłam, lecz ten zamiast walczyć zaczął uciekać. Wyjęłam pistolet z kabury, odbezpieczyłam, wymierzyłam i strzeliłam. Trafiłam w łydkę. Drugi strzał padł w głowę. Wstałam i zaczęłam biec w kierunku schodów. To była kwestia czasu aż się ochroniarze zlecą, albo będę musiała się zmierzyć z własną mamą. Nienawidziłam jej, lecz nie chciałam jej teraz zabić. Potrzebowała nauczki. Kiedy zobaczyłam, że została mi ostatnia prosta do schodów, modliłam się aby nie zobaczyć Prestona ani mojej mamy. Wbiegłam po stopniach na górę i z impetem otworzyłam drzwi. Moje oczy od razu zwróciły uwagę na trzy ciała leżące przed wejściem. Nie wiedziałam co się dzieje. Usłyszałam, że ktoś zmierza od tyłu w moją stronę. Kucnęłam i się odwróciłam. Uderzyłam mężczyznę pięścią w jądra a drugą ręką pociągnęłam za spust trzy razy. Wszystkie strzały trafiły w klatkę piersiową. Odetchnęłam z ulgą. Odwróciłam się i dojrzałam za sobą moich ludzi. Agnes, Draka, Williama, jakiegoś nieznajomego, gdzie był Nathan? Moi znajomi byli skupieni na walce, więc ja wykorzystałam okazję by pokazać im, że też tu jestem. Wymierzyłam pistoletem w stronę ochroniarzy, którzy zmierzali w ich stronę. Strzeliłam cztery razy. Dwa razy trafiłam i w jednego i drugiego, dwa chybiłam. Agnes się odwróciła a oczy się jej rozszerzyły.

Snake Zone    (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz