Rozdział XVI

113 13 2
                                    

*Nathan*

Od kilku godzin Brandon grzebie w komputerze aby bezpiecznie i bez powiadomienia szefa koron włamać się na ich serwery i usunąć zabezpieczenia i włamać na zegarki z uniemożliwiając włączenie alarmu. Bronie miały być za dwa dni, więc mieliśmy jeszcze dwa dni do przeanalizowania całego planu. Tu chodziło o Sarę, nie mogliśmy tego zepsuć. On musiał być idealny i nie mogło być nawet jednego procenta szansy na niepowodzenie. Jestem ciekaw co ona musi teraz tam przeżywać. Podejrzewam, że przypalają papierosami, biją i nawet nie dają nic powiedzieć. Byłem niegdyś porwany przez rodzinę zabójców, lecz nie u koron. Nie wiedziałem do czego są w stanie się posunąć. Mam nadzieję, że jej mama nie pozwala im na wszystko co mogą robić. Wiem że jest zakłamaną suką, lecz chyba uczucia i świadomość że to jej córka może pomoże w tej sytuacji. Oby miała siłę by uciec, ponieważ nie do końca wiadomo ile mamy czasu na ucieczkę z tego gówna. Dziewczyna się dowiedziała, że to on zamordował jej ojca i jeszcze sam się do tego przyznał. Coś czuję, że nie zostawi tej sprawy bez ucięcia mu głowy. Będzie chciała się zemścić nie ważne jaką cenę będzie musiała zapłacić. Marzyłem tylko by w tym momencie brunetka znalazła się w moich ramionach. Myśl, która mi przypominała o tym, że Sara została porwana przyprawiała mnie o szał. Miałem ochotę wbić w czaszkę zdecydowanie wiele noży. Brzmi to psychopatycznie lecz to właśnie miałem w głowie. Nie mogłem tego zrobić, bo wiem ile dla niej znaczył ojciec. Byłaby wściekła gdybym to ja spowodował jego śmierć. Wiedziałem jak to jest pragnąć się zemścić za śmierć bliskiej osoby, też chciałem tylko spojrzeć na mordercę mojej mamy jak wydaje ostatnie tchnienie. Dopóki się nie dowiedziałem, że tym mordercą był mój ojciec. Znienawidziłem go i nie mogę na niego patrzeć. Tłumaczył się, że mama zdradziła nasz ród a ta zasada była na pierwszym miejscu. "Wierny swemu rodu aż po grób, przy zdradzie grób przyjdzie do ciebie". Zasada zasadą, lecz ona była moją mamą i ona zawsze o mnie dbała, nie chciała bym angażował się w ten świat, lecz jak umarła miałem dziesięć lat. Pamiętam to jak dziś...

*dziesięć lat wcześniej*

Właśnie wracałem ze szkoły autem które prowadził, kierowca mojego taty. Zawsze po mnie przyjeżdżał i podwoził do podstawówki. Kiedy wjechaliśmy na podjazd zdziwiłem się, że nie stała tam moja mama wyczekująca mnie jak co dzień. Zazwyczaj stała na ganku i machała tuż od wjazdu na posesję. Dziś jednak jej nie widziałem. Możliwe, że po prostu była zajęta czymś ważnym i niestety nie była w stanie dziś stać i patrzeć aż przyjadę. Wysiadłem z auta i kiwnąłem głową w geście podziękowania do kierowcy i udałem się do środka. Wszedłem na przedpokój i zacząłem się rozbierać z płaszczyka i butów.

-Mamo! Już jestem!- krzyknąłem chwytając za buta.

Nie dostałem żadnej odpowiedzi. Myślałem, ze po prostu mnie nie usłyszała, lecz wchodząc do kuchni jak zawsze ponieważ od razu po przyjściu zasiadałem do stołu by zjeść obiad. Tym razem nie było posiłku a jedyne co zauważyłem to moją mamę leżącą w kałuży czerwonej cieczy. Śmiałem się, ponieważ myślałem że to tylko zabawa i mama udaje aby zobaczyć czy się nią zaopiekuję. Kiedy zobaczyłem kilka pojedynczych ran na ciele, zrozumiałem że nie był to żart. Podbiegłem do mamy i bardzo mocno ją przytuliłem. Łzy samoistnie poleciały po moich policzkach a ja wpadłem w histerię. Wiedziałem kto to był. Źli ludzie. Tata mi o nich opowiadał. Opowiadał mi, że kiedyś możliwe że przyjdą po nas jak będziemy niegrzeczni. Mama nie była niegrzeczna. Mamusia zasługiwała na całe dobro tego świata. Była najlepszym rodzicem we wszechświecie. Płakałem. Położyłem się obok mamy kładąc się na jej rannym brzuchu błagając pana boga by mi ją zwrócił. Mógł zabrać wszystkich, tylko nie ją. Ona o mnie dbała. Rozbawiała mnie gdy dostałem złą ocenę w szkole mówiąc, że następnym razem dostanę lepszą ocenę. Bałem się życia bez niej. Niestety nadeszło szybciej niż mógłbym się tego spodziewać. Poczułem tylko jak ktoś mnie chwyta pod pachami. Nie zareagowałem. Byłem w transie, chciałem być z mamą. Żyjącą mamą. Spojrzałem w górę i był to mój tata. Wtuliłem się w niego krzycząc.

Snake Zone    (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz