Rozdział 36

41 5 0
                                    

Pov: Paweł
Jak usłyszałem głosy na dole to zmroziło mnie na chwilę

P: to moi rodzice!
D: cholera
P: nie wiem co tu robią mieli wrócić za dwa tygodnie - rozglądałem się po pokoju - chowaj się w... - nie zdążyłem dokończyć zdania bo ojciec wszedł do pokoju
TP: Paweł kto to jest?!
P: to mój chłopak tato, nazwa się Dominik
TP: kto?! - poszedł do mnie zdenerwowany - CHŁOPAK?! CZY TY JESTEŚ NORMALNY - zamachnął się i mnie uderzył trafiając w głowę a ja poleciałem na Dominika siedzącego obok mnie, moi rodzice od zawsze byli nie tolerancyjni
P: przepraszam tato ale...
TP: żadnych ale! masz sobie znaleźć normalną dziewczynę jak każdy a nie chłopaka!
P: ale ja go kocham
TP: mam to w dupie mój syn nie będzie pedałem!
P: już nim jestem
TP: to ja cie z tego wyleczę!
P: ale to nie jest choroba tylko...
TP: nie pouczaj mnie! A on ma stąd wyjść natychmiast!
P: dobrze zaraz wyjdzie, daj nam się przegnać
TP: pożegnać?! Chyba sobie żartujesz! NIE MA SZANS NATYCHMIAST DO WYJŚCIA BO SAM GO WYPROWADZĘ
P: nie wyjdzie, a jak wam się nie podoba to kim jestem to wyprowadzę się do babci
TP: NIE POZWALAM CI!
P: ale ja sobie pozwalam, chodź Domiś - chłopak tylko przytaknął - pomożesz mi? Wiesz, że po wypadku jeszcze słabo chodzę
TP: po jakim wypadku przepraszam bardzo?
P: miałem wypadek na motorze
TP: czemu my nic o tym nie wiemy
P: nie chciałem was martwić bo nie było ze mną najlepiej ale on się mną zajął
TP: powinieneś dzwonić a nie prosić o pomoc jakiegoś pedała
P: poprosiłem jego bo nie krzyczy tak jak ty, jest spokojny a do tego akceptuje mnie takiego jaki jestem, ze wszystkimi moimi wadami i zaletami
TP: nie obchodzi mnie to powinieneś po nas dzwonić!
P: ale tego nie zrobiłem no czasu nie cofniesz przykro mi, chodź Domiś idziemy
TP: wrócisz tu szybciej niż ci się wydaje!

Zignorowałem go, z małą pomocą Dominika wyszliśmy z domu. Wziąłem telefon i wybrałem numer mojej babci

BP: cześć Pawełku co tam
P: hej babciu, pokłóciłem się troche z tatą mógłbym przyjść na troche do ciebie?
BP: jasne nie ma problemu, a on co się pokłóciliście?
P: o to, że mam chłopaka
BP: naprawdę? Przecież tata powinien cię wspierać
P: wiem ale rodzice są nietolerancyjni
BP: nie wiem jak tak można, przyjdź do mnie będę na ciebie czekać
P: a mogę przyjść z Dominikiem
BP: jasne to żaden problem
P: dziękuję do zobaczenia babciu
BP: do zobaczenia wnusiu

Uśmiechnąłem się słysząc jak mnie nazwała ale się rozłączyłem nie mówiąc nic więcej. Schowałem telefon, złapałem chłopaka za rękę i ruszyliśmy w kierunku domu mojej babci. Spędziliśmy u niej kilka dni po których Domi wrócił do siebie a ja nadal mieszkałem u babci i nie utrzymywałem kontaktu z rodzicami. Potem nasz zwiazek był szczęśliwy i po kilku latach bycia razem wzięliśmy ślub.

_________________KONIEC_________________

Koniec tej historii i mam nadzieję, że wam się spodobała. Może za jakiś czas ukaże się nowa ale jak na razie żadnej nie planuję.

Czas Szkoły - Dominik Rupiński, Paweł Zmitrowicz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz