-Lloyd-Obudziłem się i odrazu poszedłem wziąć prysznic. Byłem cały spocony, miałem jakiś pojebany koszmar.
Umyłem się i ubrałem czarne szerokie spodnie, białą koszulkę i zieloną bluzę. Ułożyłem włosy i nie mogło zabraknąć zabawy porannej i wieczornej.
Wyjąłem szkło z szuflady i robiłem cięcia. Dzisiaj czułem coś innego jakby szczęście, a nie ulgę i spokój. Czy mi na tyle odjebało, że tnę się dla zabawy?.. najwidoczniej tak.
Posiedziałem trochę w telefonie była 7:40 już chciałem iść na śniadanie ale przypomniałem sobie wczorajszy dzień.
„Każdy zajmuje się sobą, robi sobie jedzenie i trenuje sam na własną rękę".
Mistrzowi chyba się coś poprzestawiało ale niech mu będzie.
Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do kuchni, a po drodze wszedłem do Rumi która jeszcze spała. Uznałem, że zrobię jej śniadanie.
Umiałem na tyle gotować, że zrobiłem jej naleśniki jak i również sobie.
Polałam je syropem klonowym, dodałem malinki i borówki. Na sam koniec zawitała bita śmietana.
Przyznam, że wyglądało to tak jak by było kupione w pięciogwiazdkowej restauracji. Nie no chyba trochę przesadziłem.
Zaniosłem śniadanie do pokoju Rumi. Gdy wszedłem ta jeszcze spała. Wyglądała strasznie słodko.
Położyłem posiłek na biurko i podszedłem do łóżka. Zacząłem delikatnie szturchać by ją obudzić.
Po jakiś 2 minutach Rumi wreszcie zaczęła się budzić.
-no dzień dobry - zacząłem
-dzień.. aaa.. dobry - powiedziała zasypanym głosem - która godzina? - spytała przesuwając się by zrobić mi miejsce.-około 8 - odpowiedziałem i się do niej przytuliłem
-to czemu mnie budzisz? - spytała poirytowany głosem - ja bym z chęcią jeszcze trochę pospała-zrobiłem ci śniadanie
-jakie?
-nale.. - zacząłem mówić, a ta się zerwała siadając na łóżku-naleśniki?!
-tak.. są na biurku - oznajmiłem, a Rumi odrazu skierowała się w stronę biurka.-dziękuje - powiedziała i podała mi moją porcje siadając obok mnie - ale czemu?.. sama bym sobie zrobiła - oznajmiła
-a chciałoby ci się? - Rumi zastanawiała się przez chwile po czym odpowiedziała.
-nie
-no właśnie - mówiąc delikatnie się zaśmiałem i zaczęliśmy jeść.-pierdole Lloyd to było przepyszne - oznajmiła Rumi biorąc ostatni kawałek naleśnika.
-cieszę się.. ale nie przyzwyczajaj się bo nie będę robił ci codzienni śniadania - zaśmiałem się, a Rumi przewróciła oczami.Wziąłem talerze i zaniosłem do kuchni, a Rumi poszła się ubrać.
Posiedzieliśmy trochę razem i wygłupialiśmy się. Po godzinie Nya i Skylor przyszły po Rumi by poszła z nimi się przejść. Dziewczyna zgodziła się, a ja poszedłem potrenować.
Mój trening wyglądał całkiem normalnie. Waliłem to z jednej to z prawej w drewniany słup czy coś takiego.
Po jakimś czasie aktywowałem moc, chciałem trochę poćwiczyć kontrole nad mocą Oni co szło mi całkiem dobrze ale czułem lekką utratę kontroli.
Nie do końca lubiłem z niej korzystać ale często się sprawdzała i pomagała w trudnej sytuacji. Nie chciałem prosić ojca o pomoc nie chciałem by myślał tak jak ja o sobie, że jestem słaby.
CZYTASZ
To nie koniec Lloyd
FanfictionPo walce z Garmadonem i Harumi Ninja świętowali zwycięstwo ale nie długo iż zachowanie Lloyda wyglądało strasznie. Ninja zmierzą się z ogromnym złem które nadciąga nad Ninjago.