-Lloyd-
-Ugh co jest grane? Gdzie ja jestem?- powiedział z zakłopotaniem Lloyd
-w swojej a raczej mojej głowie
-o nie znowu ty
-tak chciałem z tobą porozmawiać ale brakło mi czasu bo twój przyjaciel postanowił do ciebie zajrzeć-Kai!- krzyknąłem ze strachu
-spokojnie nic mu ani innym nie jest (jeszcze)
-mów czego chcesz i mnie wypuść strasznie mnie głowa boli
-oj będzie cię jeszcze długo bolała
-możesz zacząć pierdolić
-...może cię jeszcze trochę pomę - przerwałem mu-Mów!
-będziesz cierpiał bardziej niż twoi przyjaciele nie mogę się doczekać, będę patrzył jak prosisz o litość, jak cierpisz, jak umierasz, bo nie dasz rady zapanować nad sobą młody
Garmadonie - słuchałem w milczeniu z przerażeniem ewidentnie widział, wiedział i czuł, że się boje.Wiedziałem to po jego słowach.
-bój się bój młody Garmadonie bo nie zaznasz już dnia ani godziny spokoju - stałem przerażony miałem dość. Dość tego, że każdy mi mówi co mam robić i mi grozi ja naprawdę mam ciężko, boje się samego siebie.-żegnaj młody Garmadonie - nagle zapadła się pode mną podłoga spadałem w dół nagle się obudziłem
-Aaa!
-Lloyd! - reakcja mojej mamy była bardzo szybka odrazu mnie uspokoiła-Lloyd już dobrze, wszystko gra.-nie nic nie gra - mówiłem spanikowanie. Nagle do pokoju wszedł Mistrz Wu
-obudził się?-zaczął Wu-tak ale strasznie panikuje nie wiem co się stało
-Lloyd wszystko gra? - zapytał Mistrz Wu
-Nie nic nie gra jest strasznie nie.. - przerwała mi moja mama-Lloyd starczy. Spokojnie wszystko będzie dobrze
-nic nie będzie dobrze możemy zgi... ała!!-Co jest Lloyd?
-moja głowa.. strasznie mnie boli
-(Ani słowa!) - znowu ten durny głos wyjdź z mojej głowy idioto
-Lloyd!-krzykną Mistrz Wu-WYJDŹ Z MOJEJ GŁOWY IDIOTO- tym razem słowa Lloyda usłyszeli Wu i Misako. Patrzyli na Lloyda nie wiedzieli co zrobić mogli tylko czekać i patrzeć jak ich bratanek i syn cierpi z bólu.
W końcu przeszedł ból ale tylko na chwilę, ból wznowił się gdy mama zapytała do kogo to mówił, a ja chciałem odpowiedzieć. Misako krzyknęła
-Lloyd spokojnie będzie dobrze nic już nie mów
-to jest to czego się obawiałem- zaczął Wu
-Czyli co?-Misako to nie koniec Lloyd jeszcze długo nie skończy swojej przygody z mocami Oni
Wreszcie było dobrze już czułem się lepiej ale czułem, że ktoś mnie cały czas pilnuje i obserwuję bałem się im cokolwiek powiedzieć chyba jedyną osobą której bym coś powiedział to Gar.. Ojciec.
Dziwne dopiero co walczyliśmy, a ja poczułem że rozwijam z nim więź jako ojciec i syn. Czasami mi się wydaje, że z ojcem mam lepszą relację niż z matką przynajmniej jego nie obwiniam za zostawienie mnie nie miał wyboru, a matka mogła ze mną zostać i mnie wychować a nie zostawić mnie i oddać do szkoły dla niegrzecznych chłopców.
Nie nawidziłem tego miejsca czułem, że ze wszystkim byłem sam i to znowu się powtarza. Gdy siedziałem tak zamyślony nagle odezwała się mama
-Lloyd już wszystko dobrze?- zapytała zmartwiona. Szkoda, że kiedyś jej nie zależało mimo że byłem zdenerwowany to odpowiedziałem spokojnie z wielkim trudem.
-t-tak chyba tak - ból w głowie ustał całe szczęście nie wiem czy dał bym radę dłużej.
-odpocznij Lloyd dowiemy się co się dzieje ale łatwiej by nam było gdybyś powiedział o co chodzi - z troską powiedziała Misako
-Ch-Chciał bym ale nie mogę..-czemu?
-B-Bo gdy chcę wam powiedzieć strasznie mnie zaczyna boleć głowa nie wiem co się dzieje i zaczynam słyszeć gł..AŁA!-(Cicho!) - przeszło przeze mnie uderzenie którego sam się nie spodziewałem. Poczułem ból tak mocny jak bym umierał z ust zaczęła mi lecieć krew czułem, że powoli odpływam w głowie miałem tylko jedno (może wreszcie wstąpię na ten drugi świat) moje życzenie się nie spełniło cały czas byłem przytomny ale krew dalej leciała mi z ust.
-Lloyd!- mama delikatnie odchyliła moją głowę bym nie zachłysną się krwią, a Wu pobiegł po ręczniki by pozbyć się krwi.
-J-Jest jeszcze gorzej prawda?- zapytałem ze strachu mamy
-nawet jeśli to będzie dobrze zaufaj mi
Lloyd - uznałem, że nie zaszkodzi jej kolejny raz zaufać.Z resztą byłem tak wykończony, że nie był bym w stanie się chronić, a co dopiero walczyć.
Wreszcie Wu przyszedł z ręcznikiem papierowym ogarną tu trochę z tej krwi, a co do niej nadaj nie przestawała lecieć wydawało mi się, że nawet było co raz gorzej.
Leciało jej co raz więcej już myślałem, że się wykrwawię ale w końcu powoli przestawała lecieć. (Nie ukrywam nie chciałbym umrzeć w ten sposób).
-T-To już koniec?-zapytałem z łzami w oczach
-Tak Lloyd już koniec - nawet nie zauważyłem kiedy leżałem głową na kolanach mamy, ale było mi dobrze czułem, że pomimo wszystko ktoś przy mnie był.Szkoda tylko, że to nie Harumi strasznie mi jej brakuje i żałuję, że w tedy jej nie pomogłem.
-Młody?-nagle do pokoju wszedł Kai. No jeszcze jego tu brakowało widziałem przerażenie na jego twarzy gdy zobaczył, że leci mi krew z buzi - Co się stało młody?!
-n-nic n-naprawdę
-Lloyd nie okłamuj Kaia ma prawo wiedzieć jak i my. O co tu chodzi?
-sam do końca nie wiem. Gdy chce wam to powiedzieć zaczyna mnie strasznie boleć głowa, a za następnym razem poleciała krew z mordy!-Lloyd słownictwo!
-prze..
-Odpuść mu Wu działa pod wpływem emocji- byłem wdzięczny mamie, że się za mnie stawiła, tak naprawdę powiedziała prawdę.-Okej.. a mogę jakoś pomóc?- zapytał Kai
-narazie to sam nie wiem jak sobie pomóc, więc może to być skomplikowane.
-teraz to ty musisz odpocząć Lloyd później pomyślimy co zrobić- powiedział stanowczo Wu.-Dobrze wujku
Gdy tylko wyszli z pokoju usłyszałem coś brzmiało tak jak by ktoś rzucał w nasz klasztor i dobrze słyszałem.Nagle do pokoju wleciała cegła, a do niej była przyczepiona fiolka z jakimś gazem. Gdy tylko cegła spadła na podłogę buteleczka z gazem rozbiła się a ja zacząłem tracić przytomność chciałem wybiec z pokoju ale coś nie pozwoliło mi wstać z łóżka.
Normalnie jakaś mistyczna siła myślałem, że nic już mnie nie zdziwi. Gdy już odpływałem zdążyłem zauważyć trzy osoby które weszły do mojego pokoju.
-Co-co jest kurwa - straciłem przytomność-Cole-
-Ej słyszeliście to?-spytał Cole
-ale co-odrazu zaczął Zane
-No ten huk- dołączył do rozmowy Jay
-To z pokoju Lloyda- krzykną KaiPobiegliśmy do wspomnianego pokoju, gdy tam weszliśmy Lloyda nie było.
-cegła?-zobaczyłem, że leży przy łóżku Lloyda, gdy ją podniosłem zobaczyłem małą buteleczkę.-Zane!
-Co jest Cole?
-zobacz.. jesteś w stanie stwierdzić co w niej było?
-raczej tak.. daj spróbuję- Zane przeanalizował fiolkę od razu powiedział przerażony.-To gaz usypiający!
-Czy to znaczy?!-powiedziała wystraszona Nya
-Że ktoś porwał Lloyda!-odpowiedział przestraszony KaiWow 1090
CZYTASZ
To nie koniec Lloyd
FanfictionPo walce z Garmadonem i Harumi Ninja świętowali zwycięstwo ale nie długo iż zachowanie Lloyda wyglądało strasznie. Ninja zmierzą się z ogromnym złem które nadciąga nad Ninjago.