WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!

177 11 5
                                    

-Lloyd-

Lecieliśmy była już 18, a o 19:30 miał być zachód słońca. Właśnie dolecieliśmy na miejsce.

Zane i Pixal rozłożyli jeden wielki koc dla nas wszystkich <Zane, Pixal, Jay, Nya, Kai, Skylor, Lloyd, Rumi, Garmadon, Misako.>

Jay i Nya zabrali jakieś przekąski. Siedzieliśmy na tym kocu rozmawialiśmy prawie o wszystkim i o niczym.

I zaczęło się to po co tu przylecieliśmy.. wspaniały zachód słońca miał trwać całą godzinę bądź nawet więcej, iż istnieje jeden dzień w miesiącu kiedy słońce zachodzi bardzo długo.

Istnieje legenda, że dusze zmarłych wojowników, którzy walczyli w imię dobra opóźniają zajście słońca co miesiąc, by przypomnieć o sobie. Nie wiadomo czy to prawda, ale każda legenda ma w sobie ziarenko prawdy.

Patrzyłem z całą resztą na zachód słońca, na naszych twarzach malował się uśmiech. Uznałem, że to jest najlepszy moment.

-Rumi - zacząłem
-tak?
-chodź na chwilę - powiedziałem, a ona ruszyła za mną.

Wziąłem plecak i udałem się z Rumi nad klif, z którego był jeszcze lepszy widok na zachodzące słońce.

Na tym klifie była jakby polana, rosło tam drzewo wiśniowe. Było piękne.. różowe, a z niego leciały płatki kwiatów. Rosło tam też pełno kwiatów w różnych kolorach.

-Lloyd.. t-tu.. tu jest pięknie - powiedziała
-cieszę się, że ci się podoba, a teraz mam pewną sprawę
-jaką? - spytała

Nic nie odpowiedziałem po prostu złapałem ją za rękę i zaprowadziłem ją blisko tego wiśniowego drzewa.

Wyjąłem prezent z plecaka, położyłem go (plecak) na ziemi i poszedłem z prezentem do Rumi.

-Wszystkiego najlepszego! - powiedziałem i złożyłem długi pocałunek.
-dziękuje - odwzajemniła gest i się wtuliła.

Przytulaliśmy się tak przez chwilę na tle zachodzącego słońca.

-to dla ciebie - powiedziałem wręczając jej prezent.
-dziękuje naprawdę! - mówiła podekscytowana, nie pamiętam kiedy ostatni raz ją taką widziałem.

Wzięła prezent i usiadła na ziemi pod drzewem wiśniowym uznałem, że się do niej dosiądę.

-teraz mam go odpakować? - spytała
-głupie pytanie oczywiście, że tak - odpowiedziałem

Zaczęła odpakowywać prezent i nie mogłem się doczekać jej reakcji na tą bluzę. Przynajmniej nie będzie już zabierać mojej.

-..Na PMS Lloyd to jest wspaniałe! - wyjęła bluzę z pudełka i przytuliła ją do siebie, a ja uznałem że sobie zażartuje.

-ej bo czuje się zazdrosny - udało mi się ją rozśmieszyć.
-to się nie czuj - powiedziała wkładając bluzę do pudełka, a potem mnie przytulając - teraz lepiej? - spytała

-zdecydowanie - odpowiedziałem i ją przytuliłem.
-dobra starczy.. chcę ją założyć
-dobra dobra już - puściłem ją, a ona odrazu założyła bluzę - i jak? - spytałem

-jest idealna.. taka jak twoja tylko z białymi rogami.. jest świetna - mimo, że siedziała to wyglądało tak jakby skakała ze szczęścia.

-chyba aż za bardzo ci się podoba
-dobra nie marudź tylko zakładaj kaptur - powiedziała i założył swój kaptur, naciągając też mów.

-i?..
-teraz jesteśmy dwoma demonami - powiedziała
-twoja kreatywność nie zna granic - oznajmiłem

Wstałem i pomogłem wstać Rumi, zaczęliśmy się całować.

-dwa demony się całują
-tylko nie wymyślaj nowych kołysanek tak jak tej o pająku - powiedziałem, a ta się uśmiechnęła i przewróciła oczami.

-postaram się.. ale mówię fakty - powiedział i zarzuciła ręce na moją szyję, a ja objąłem ją w tali i dalej się całowaliśmy.

-nie mogę dwa demony - to był mój ojciec
-przestań.. słodko razem wyglądają - a to matka

Momentalnie przestaliśmy się całować, spojrzeliśmy na nich ale dalej się przytulaliśmy.

-czy my zaznamy kiedyś prywatności? - spytała mnie Rumi
-chyba nie - odpowiedziałem patrząc na nią.

Gdy tylko się na mnie spojrzała złożyłem długi pocałunek, a ta się zarumieniła. Właśnie na tym mi zależało.

-Lloyd.. - powiedziała zakrywając twarz iż była bardzo zarumieniona.
-No co - pochyliłam się nad nią i spojrzałem jej prosto w oczy - nie podoba ci się?

-podoba - uciekła wzrokiem, a potem złożyła pocałunek.

-ale w słodko wyglądacie - odezwała się Misako. Totalnie zapomniałem, że tu stoją.
-wyglądacie jak dwa zakochane demony - powiedział ojciec

-dobra przestańcie - powiedziałem delikatnie się śmiejąc i odchylając głowę do tyłu.
-zero prywatności - powiedziała Rumi

-przyzwyczaicie się do tego - powiedział Garmadon

Puściłem Rumi i podszedłem do krawędzi klifu. Coś ciągnęło mnie by tam podejść, a kątem oka widziałem zdziwienie na twarzach Rumi i moich rodziców.

-Lloyd bo spadniesz - powiedziała Rumi
-spokojnie będzie dobrze - powiedziałem i usiadłem.

Poklepała miejsce obok siebie dając sygnał Rumi by usiadła obok mnie. Wykonała prośbę, a rodzice podeszli bliżej nas.
Dosłownie stali za nami.

-patrzcie - powiedziałem
-na co? - spytał ojciec
-na to - wskazałem ręką przed siebie i nagle w górę wyleciało z pięć smoków.

-łał.. - Rumi ewidentnej zabrakło słów
-skąd wiedziałeś, że lecą? - spytała matka
-nie wiem.. poczułem - odpowiedziałem

Siedzieliśmy tak przez jakieś 20 minut i smoki przestały latać. Zebraliśmy się i wróciliśmy do pozostałych.

-jak tam było zakochańce? - spytała Skylor, a my tylko przewróciliśmy oczami.
-wstawajcie.. zbieramy się - powiedział ojciec

Wszyscy zaczęli pakować swoje rzeczy i gdy już byliśmy gotowi do drogi stworzyliśmy smoki i ruszyliśmy z powrotem do klasztoru.

Lecieliśmy w spokoju i ciszy słuchając szumu wiatru i śpiewu ptaków, których latało coraz mniej iż było coraz później.

[...] Byliśmy po krótkiej przerwie i ruszyliśmy w dalszą drogę. Została nam jakaś godzina drogi, a połowa z nas już spała.

Tymi osobami były i byli Skylor, Jay i Rumi. Przyznam, że słodko spali.. wszyscy ale moja różyczka najbardziej (na PMS chyba trochę przesadzam).

Lecieliśmy i lecieliśmy i w końcu dolecieliśmy była jakaś 23 uznałem, że nie będę budził Rumi. Więc wziąłem ją na ręce i zaniosłem do jej pokoju. Z resztą Kai zrobił to samo z Skylor.

Nie wiedziałem co z sobą zrobić wziąłem telefon i zacząłem coś w nim przeglądać. Co jakiś czas przed oczami przelatywały jakieś straszne, złe, przykre i smutne momentu z życia.

Nawet nie wiem czemu ale to ignorowałem. Odłożyłem telefon na szafkę nocną przy łóżku. Przebrałem się w dresy do spania i położyłem się spać.

W głowie błagałem tylko o jedno. By nie mieć kolejnego koszmaru. Niestety moje błagania poszły na marne.

——-–——-————-—–—

Hejka info dla was chyba rozdziały będą teraz krótsze iż przyjemniej mi się je pisze i łatwiej.

Miłego dnia/ wieczoru <3

To nie koniec LloydOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz