ZŁY PLAN

198 10 11
                                    

-Lloyd-

Nie wieżę, że Rumi za kilka godzin ma lecieć do Oka Prastarego. Przecież to jest pewne, że ci „ludzie" nie mają dobrych intencji. Gdyby mieli to by przyszli porozmawiać, a nie pisali jakimś dziwnym kryształem po murze.

Musiałem się jakoś odstresować bo chyba ja zareagowałem bardziej niż Harumi co w ogóle jest pojebane, ale może ja już tak po prostu mam, że bardziej martwię się o innych niż o siebie. Jak widać tak.

Bałem się, że był to zły plan by ją tam puszczać.. samą.

-na pewno chcesz tam lecieć? - właśnie rozmawiałem z Rumi iż za chwile miała lecieć
-Lloyd.. pewnie, że nie chce ale jak raz zaryzykuje to nic się nie stanie - oznajmiła

-dobra.. jednak jeśli coś ci się stanie to przysięgam, że osobiści zabije ich i ciebie i nikt mnie przy tym nie powstrzyma - powiedziałem

-trzymam cię za słowo.. - powiedziała Rumi lekko się śmiejąc - to ja już lecę
-jasne.. masz nadajnik?
-tak mam.. będzie dobrze

-mam nadzieje
-kocham cię - powiedziała Harumi i złożyliśmy niedługi pocałunek.

Harumi poleciała do Oka Prastarego jakimś odrzutowcem Zane.. nawet nie wiedziałem, że taki ma. No nic.. teraz pozostaje trzymać kciuki by nic nie stało się Rumi. Ani podczas dwu godzinnej drogi do celu ani na miejscu.

Potrzebowałem się odstresować więc uznałem, że pójdę potrenować. Waliłem w ten drewniany słup czy kij wie co z około godziny. Mógł bym jeszcze dłużej ale do pomieszczenia weszli moi rodzice.

-cześć Lloyd - odezwała się mama ale ja nie słyszałem bo miałem słuchawki z włączoną muzyką na fula.

-Lloyd! - krzykną ojciec i jak widać zdenerwowało go mój brak reakcji iż podszedł do mnie i zciągną mi słuchawki.

-co jest?! - spytałem trochę spanikowanym głosem
-dobijamy się do ciebie z 5 minut.. głośniej się nie da - wskazał na słuchawki z których było słychać muzykę która leciała na fula.

-musiałem się odstresować.. a muzyka mi przy tym pomaga - oznajmiłem
-wiem.. ale słuchaj jej trochę ciszej - powiedziała Misako

-masz wyczulony słuch bo jesteś po części Oni, jak ktoś krzyknie to cię boli, a jak słuchasz muzyki na maksa pod głoszonej to cię nie boli - oznajmił ojciec z nutką rozbawienia w głosie

-no widzisz.. a tak w ogóle to po co przyszliście - spytałem
-mieliśmy zacząć trening z twoją formą Oni - odpowiedział Garmadon

-a no tak.. zapomniałem.. musimy?
-tak.. chyba, że chcesz by doszło do tego co w twoim koszmarze - powiedziała matka

-To kiedy zaczynamy?! - powiedziałem jakby nagle kopnął mnie prąd. Bardzo nie chciałem by doszło do tego co w.. wizji.

-za pół godziny? - spytał
-dobra.. - odpowiedziałem. Wziąłem moje słuchawki, swoje rzeczy i udałem się do pokoju.

Wziąłem szybki prysznic i założyłem świeże rzeczy. Miałem już iść do ojca gdy nagle mój telefon zawibrował. Ktoś dzwonił.

-Rumi?! - mam nadzieje, że to dobra informacja.

-hejka - odezwała się pierwsza
-cześć.. jak tam? - spytałem
-a no w sumie nic.. dzwonię by powiedzieć, że doleciałam na miejsce - odpowiedziała

-to dobrze
-a co u ciebie?
-no.. właśnie idę na trening z ojcem odnośnie mojej formy Oni

-to powodzenia.. tylko niech cię nie zabije - zaśmiała się
-ha.. ha.. bardzo śmieszne.. daj znać jak poszło - oznajmiłem

To nie koniec LloydOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz