SMOK

179 11 7
                                    


Rumi patrzyła na mnie z zapytaniem.
-jak to też widziałeś? - w końcu spytała

-widzę to w koszmarach.. jedyne czym różniły się nasze wizje bądź koszmary
to miecz.. ja nie widziałem
tam swojego miecza tylko najzwyklejszą katanę- odpowiedziałem

-wszystko jasne tylko czemu ja doświadczyłam czegoś takiego?.. nigdy tak niemiałam
-tego nie wiem.. ale boje się, że teraz potwierdziłaś teorię z wizją

-to co teraz robimy? - spytała
-idziemy to ojca i Wu - odpowiedziałem

Wstałem z łóżka, chwyciłem dziewczynę za rękę i ruszyliśmy do pokoju mojego ojca.

-ojcze możesz na chwile? - spytałem wchodząc do pokoju bez pukania
-tak.. o co chodzi?
-to zaraz teraz idziemy do pokoju
zielarskiego - odpowiedziałem

<zielarskiego mam na myśli
pokój Wu - od autorki>

Udaliśmy się w trójkę do pomieszczenia i zapukaliśmy w drzwi. Gdy usłyszeliśmy ciche (proszę) weszliśmy do pokoju.

-coś się stało? - spytał wujek
-i tak i nie.. trudno powiedzieć - chyba nie takiej odpowiedzi oczekiwał.

-to mówicie o co chodzi - zaczął ojciec
-więc jak wiecie miałem koszmary z resztą dalej je mam, a teraz możliwe
że.. były to wizje - powiedziałem

-czemu tak uważasz? - spytał Wu
-dzisiaj ja doznałam..
tego samego - odpowiedziała za mnie Rumi

-widzieliście dokładnie to
samo? - dopytał mistrz

-tak.. była tylko jedna
różnica - odpowiedziała Harumi
-jaka? - więcej pytań się nie da Wu?

-mój miecz.. Rumi była nim przybita do ściany w swojej „wizji", a u mnie była przybita najzwyklejszą kataną - odpowiedziałem

-to bardzo mała różnica.. jeśli któreś z was jeszcze raz doświadczy tego koszmaru odrazu ma przyjść do
któregoś z nas - powiedział Garmadon

-jasne - przyznała Rumi po czym złapałem ją za rękę i poszliśmy do jej pokoju.

-tak sobie myślę.. może przez tą
wizję bolała cię głowa - powiedziałem

-bardzo możliwe.. ja się zastanawiam jak cię nie męczą już te wizje... mnie ta jedna wykończyła - przyznała
-wiesz.. przyzwyczaiłem się

Rumi weszła do siebie i poszła się przespać, a ja udałem się do swojego pokoju. Wziąłem słuchawki i szkicownik, zacząłem
słuchać muzyki i rysować.

Przyznam się strasznie było nudno. Miałem ochotę coś odwalić.. co nie zdarza się często.

Powstrzymałem się.. biorąc do ręki kawałek szkła i ciąć się w rytm muzyki. Dawało mi to satysfakcję i spokój od strasznych myśli które dotyczyły wizji bądź koszmaru.

Skończył się numer skończyła się zabawa. Odłożyłem szkło, przetarłem ręce, zsunąłem rękawy i zdjąłem słuchawki.

Siedziałem przez chwile na łóżku w totalnej ciszy i postanowiłem przejść się po tak jakby polanie w okół klasztoru.

Wyszedłem na zewnątrz i zszedłem na dół po wielkich stromych schodach.

Byłem jakieś 30 metrów nad ziemią i zboczyłem z trasy. Teraz znajdowałem się na wielkiej, zielonej, tętniącej życiem polanie.

Usiadłem na jakimś kamieniu pod drzewem i zacząłem rysować. Rysowałem krajobraz, który widziałem przed sobą.

Skończyłem szkicować i odłożyłem zeszyt na bok. Siedziałem oparty o drzewo i myślałem o tej wizji, która nie dawała mi spokoju.

To nie koniec LloydOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz